"Jestem po prostu inna. Zapamiętaj to, Zayn. Mnie nie dasz rady złapać, choćbyś nie wiem jak się starał."
Jeszcze nigdy nie czułam się
tak, jak teraz. To było prawie tak, jakbym spała, a jednak coś się różniło. Nie
słyszałam, nie widziałam ani nie czułam nic, co działo się wokół mnie. Zupełnie
tak, jakby moja dusza oddzieliła się od ciała i jedyne, co mogła teraz robić,
to myśleć. A może ja umarłam? Może ta postać, którą widziałam w lesie nie miała
wobec mnie przyjaznych zamiarów i po prostu… Skończyła ze mną? Ale czy tak
właśnie wygląda życie pozagrobowe? Czy moja dusza nie powinna być wolna, czy
nie powinnam spotkać wszystkich swoich bliskich zmarłych, a nie gnić samotnie w jednym miejscu, bez
żadnego konkretnego celu? Toczyła się we mnie wojna różnych myśli:
„Umarłam, muszę się z tym pogodzić.
Nie, to na pewno nie tak wygląda, ja nadal
żyję.
A skąd ja niby wiem, jak to powinno wyglądać?
No… Nie wiem, ale na pewno nie tak, jak
teraz. Po prostu zemdlałam.
Dlaczego sobie tak wmawiam?
Nie ma dowodów na to, że nie żyję. Poczułabym
coś, gdyby ktoś mnie zabijał.
Wstrzyknął mi coś i nic nie poczułam. Nie
oszukuj się, Rose, zginęłaś, tylko nie trafiłaś do Bram Raju, dlatego jest tak…
Dziwnie.
To nieprawda, ja wciąż żyję, tylko- jeśli
można to tak ująć- jestem w stanie hibernacji.
…”
Im dłużej moje dwa
wewnętrzne głosy toczyły tę bitwę słowną, tym bardziej uświadamiałam sobie, jak
debilne mam myśli. Rozdwojenie osobowości, że kłócę się sama ze sobą? Chore.
Tak więc, do tych dwóch głosów dołączył jeszcze trzeci, który twierdził, że ta
sprzeczka jest co najmniej idiotyczna i że najlepiej będzie poczekać na rozwój wydarzeń.
I właśnie wtedy doszła kolejna myśl, która mówiła, że ciekawe co by pomyślał
sobie o mnie ktoś, kto mógłby wniknąć do mojego umysłu. Najzwyczajniej w
świecie ośmieszyłabym się, ale mimo tego nie potrafiłam zatrzymać tych
wszystkich moich myśli: o tym, że żyję, o tym, że nie żyję, o tym, jakie to
pojebane i o tym, jaka jestem dziwna. Można powiedzieć, że pędziły one
samowolnie, bez mojej kontroli, chociaż wykrzesałam z siebie wszystko, aby się
ich pozbyć. Tak właściwie, to efekt był raczej odwrotny: zaczęłam myśleć nad
tym wszystkim jeszcze intensywniej, niż wcześniej. Cały czas zagłębiona w moich
bezsensownych dumaniach, nawet nie zwróciłam uwagi na dźwięk, który przed
chwilą przedostał się do moich uszu. Dopiero po jakimś czasie zdałam sobie
sprawę z tego, że cokolwiek słyszę. Teraz wszystkie moje myśli nagle ucichły,
jakby ktoś skarcił je za zbyt głośne dyskutowanie, chociaż oczywiście nie
mówiłam niczego na głos. W tej chwili całą swoją uwagę skupiłam na odgłosie
dobiegającym gdzieś obok mnie. Dźwięk zniknął, znowu towarzyszyła mi głucha
cisza, gdy stała się kolejna- oczywiście tylko w tej sytuacji- dziwna rzecz:
poczułam coś, a mianowicie dym.
Dym niewiadomego pochodzenia, który zawzięcie
próbował przedostać się do moich nozdrzy a następnie płuc, zajmując każdy ich
wolny fragment. Dym, możliwe że pochodzenia papierosowego, który w
przeciwieństwie do tego dziwnego odgłosu chwilę temu, był przeze mnie zupełnie
nie chciany. Dźwięk, do którego nadstawiałam kilka minut temu uszy, aby móc go
rozpoznać, teraz wydał mi się tak przyjemny, w porównaniu z dymem, przed którym
chciałabym uciec, który napełnił całą moją klatkę piersiową nieprzyjemną wonią.
I w miarę, jak szybko się pojawił, tak też szybko zniknął, pozostawiając za
sobą tylko nie miłe uczucie wokół mnie i w moich płucach, ale na szczęście
zaraz potem ulotniło się ono. Zupełnie zapomniałam o moich wcześniejszych myślach,
teraz pojawiły się nowe, które kłóciły się między sobą, gdzie jestem, co to był
za dym, co na początku słyszałam i co dokładnie dzieje się w moim otoczeniu. I,
podobnie jak te wcześniejsze, prędko zostały one uciszone kolejnym odgłosem
gdzieś z zewnątrz, tym samym, który słyszałam już jakiś czas temu. Po chwili
skupienia i uważnego przysłuchiwania odgłos ponownie zniknął, lecz tym razem
wiedziałam już, co to było. Siorbanie. Ktoś coś pije. Po kolejnych kilkunastu
minutach bezcelowego i coraz intensywniejszego myślenia o tym, co się teraz
działo, dotarło do mnie coś, co powinnam zrozumieć już kilkanaście a może i
kilkadziesiąt minut temu. Słyszę, czuję. Przebudzam się! I po tym wniosku w
mojej głowie pojawiła się kolejna burza myśli:
„Wspaniale! Ale co ujrzę, gdy otworzę oczy?
Tego, kto coś pije i tego, który pali? Kim
ten ktoś jest i czy powinnam się go bać?
A co jeśli siedzę gdzieś, w jakiejś ciemnej
piwnicy, związana, a ten ktoś ma tylko pilnować, żebym nigdzie nie uciekła…?
Ha ha ha, Boże, jaka ja jestem chora... Oglądam za dużo filmów, zdecydowanie za dużo…
Ale to jest realne!
A niby po co ktoś miałby mnie porywać i
przetrzymywać w piwnicy?!
No nie wiem, ludzie są różni.
Jezu… Nie wiedziałam, że jestem aż tak durna
i że mam aż tak wybujałą wyobraźnię.
…”
Kolejna debilna konwersacja
przeprowadzona sama ze sobą. Jak tylko się ocknę, idę do psychologa, może uda
mu się wyleczyć mnie z…
-Cholera…- do moich uszu
przedostało się przekleństwo, które przerwało moje idiotyczne rozmyślania, z
czego byłam bardzo zadowolona. Głos, który wypowiedział to słowo niewątpliwie
należał do chłopaka, był on niski i lekko ochrypnięty. Dobra, dawaj, jeśli nie otworzysz oczu, nigdy nie dowiesz się, o co
chodzi. No, zbierz się w sobie, Rose, to zwykłe uchylenie powiek, w razie
czego znowu je zaciśniesz...- myślałam. Otworzyłam oczy i przez chwilę
widziałam tylko ciemność. Później zaczęły pojawiać się jakieś różne, kolorowe
plamy, które powoli przeistaczały się w coraz ostrzejsze kształty, aż w końcu
widziałam wszystko tak jak zawsze. Najdłużej w całość układała się spora plama
w jaśniejszym odcieniu czekolady, która prawie całkowicie zasłaniała mi
widoczność. W końcu zrozumiałam, iż jest to ludzka twarz. Twarz ta niewątpliwie
należała do chłopaka, i to jak przystojnego! Przyjrzałam mu się uważnie, on
przyglądał się mnie. Wspaniale ułożone, czarne włosy, idealna cera mulata,
uroczy uśmiech pełen perlisto białych, równych zębów i to magiczne, czekoladowe
spojrzenie... Zaraz... Skąd jest mi znajoma ta śliczna twarz? Chwilkę... Czy to
nie jest... O mój Boże... Nie mogłam uwierzyć, kogo widzę przed sobą, po prostu
oniemiałam. To był on, nie dało się
go pomylić z nikim innym. Patrzyłam właśnie na mojego chłopaka-marzenie.
Niemożliwe...- Nareszcie się obudziłaś- mulat przerwał ciszę panującą pomiędzy
nami i uśmiechnął się promiennie. Przestawiłam się z pozycji leżącej do
siedzącej, nie odpowiadając mu. Zaczęłam przyglądać się miejscu, w jakim teraz
byłam. Ściany tutaj pomalowane były czarną farbą, podobnie jak sufit. Wszystkie
meble: duża szafa, biurko, komoda, biblioteczka i dwie małe szafeczki
były w tym samym odcieniu szarego, z czarnymi elementami. Natomiast wszystkie
dodatki: rolety, pościel z łóżka, na którym właśnie siedziałam, niewielki
dywan leżący na szarych panelach podłogowych, lampka, krzesło, na którym
usadowił się chłopak (pewnie zazwyczaj stało ono przy biurku) i inne tego typu
rzeczy były w kolorze ciemnoczerwonym. Pomieszczenie było ładnie ozdobione,
jednak wyglądało trochę ponuro. Spojrzałam na chłopaka siedzącego obok mnie.
Ubiór miał równie smutny, co ten pokój wygląd: czarne rurki, czarny T-shirt,
czarne skarpetki i czarny rzemyk przewiązany przez lewy nadgarstek.
-Gdzie ja jestem?- odważyłam
się w końcu spytać.
-W moim pokoju- odparł
ciemnowłosy. Tego to sama zdążyłam się
już domyślić. Chodzi mi o konkretne miejsce w mieście!, pomyślałam-
Spacerowałem akurat po lesie, kiedy zobaczyłem ciebie. Zemdlałaś. Nie mogłem
cię obudzić, a nie wziąłem ze sobą telefonu, żeby zadzwonić po pogotowie, więc
postanowiłem zabrać cię do swojego mieszkania- opowiedział. Czyli że postacią biegnącą
w moją stronę, którą wtedy zobaczyłam, był on- A tak w ogóle, to jestem Zayn-
dodał i uśmiechnął się jeszcze szerzej niż wcześniej.
-Rose- powiedziałam cicho.
-Piękne imię, jednak mimo
wszystko brzydsze od swojej właścicielki- puścił mi oczko, a ja oblałam się szkarłatnym
rumieńcem słysząc te słowa, co- z tego, co mi się wydawało- usatysfakcjonowało
chłopaka.
-Czy to nie na ciebie patrzyłam
wczoraj rano, kiedy byłam w autobusie?- chciałam zmienić temat.
-Tak. Muszę ci coś
powiedzieć... Proszę, nie bądź zła za moją bezpośredniość, ale... Nie zezłościsz
się, jeśli ci coś powiem?- spytał, a ja niepewnie kiwnęłam głową- Odkąd cię
wtedy zobaczyłem, nie mogłem przestać o tobie myśleć. Wiesz, w końcu tak
ślicznej dziewczyny się nie zapomina- czułam wyraźnie, że ciemnooki mnie
podrywa, co lekko mnie krępowało. Musiałam przyznać, że dziwiła mnie otwartość chłopaka.
-To... Dzięki za pomoc...
Wrócę do domu i już nie będę ci się już narzucać...- powiedziałam i wstałam z
łóżka, kiedy poczułam uścisk czyjejś dłoni na moim nadgarstku.
-Nie puszczę cię do domu-
powiedział stanowczo- Wiesz w ogóle, która jest teraz godzina? O tej porze po
okolicy kręcą się podejrzane typy...
-Dzięki za troskę, ale
naprawdę sobie poradzę- chciałam postawić na swoim, mulat wstał z krzesła.
-Proszę cię, jeszcze coś
zrobią z twoją piękną buźką- ponownie puścił mi oczko, a ja spuściłam swój
wzrok na podłogę- Nie puszczę cię- kątem oka zauważyłam, że chłopak uśmiecha
się zadziornie.
-Ale ja naprawdę nie chcę ci
się narzucać...- wymamrotałam. Ciemnowłosy przysunął się niebezpiecznie blisko
mnie.
-Taka wspaniała dziewczyna w
moim mieszkaniu to dla mnie ogromne szczęście, a nie problemy- wyszeptał mi do
ucha. Zarumieniłam się jeszcze bardziej, niż wcześniej, speszona śmiałością
mulata. Chciałam odsunąć się od niego o co najmniej jeden duży krok, jednak on
wciąż trzymał mnie za nadgarstek i patrzył na mnie tak, jakby na coś czekał. O co mu chodzi?...
-Emm... Zayn...?- zaczęłam
niepewnie- Możesz mnie już puścić?...
-Co?...- chłopak wyglądał na
lekko zaskoczonego- A, tak... Przepraszam- rozluźnił uścisk swoich palców i
schował dłoń do kieszeni spodni. Brunet zmieszał się trochę, nie był już taki
pewny siebie, co wcześniej. Widocznie nie spodziewał się, że zareaguję w taki
sposób na jego bliskość.
-A tak w ogóle, to która
jest teraz godzina?- spytałam po kilku minutach, chcąc przerwać niezręczną
ciszę panującą w pokoju.
-Nie wiem, pewnie coś koło
dziewiątej wieczorem- odparł i wzruszył obojętnie ramionami.
-CO?!- krzyknęłam, nie
panując nad swoimi emocjami. Kiedy
wyszłam do lasu było coś koło pierwszej, a teraz jest dziewiąta? Jak to
możliwe?!- Zayn, przykro mi, ale ja na serio muszę już wracać- powiedziałam
zdeterminowana i szłam już w stronę drzwi, gdy on ponownie mnie zatrzymał. Czego on, do cholery jasnej, znowu ode mnie
chce?!
-Poczekaj! Ej, nie wyrywaj
mi się tak, chcę tylko, żebyś przez chwilę mnie posłuchała!- po tych słowach uspokoiłam się lekko. Powie to, co ma powiedzieć, i wtedy pójdę, nie mam zamiaru się z nim szarpać-O tej porze
naprawdę niebezpiecznie jest wychodzić na zewnątrz. Nie wiesz, jakie typy tam
grasują, co robili już niejednej dziewczynie w twoim wieku- zawahałam się przez
chwilę. Może naprawdę mądrzej byłoby spędzić tę noc u niego, a rano wrócić do
liceum?- I jeśli to też ci tak przeszkadza, to nie, nie sprawisz mi żadnego
kłopotu. Wręcz przeciwnie, będę zadowolony, że będę miał towarzystwo na
wieczór- uśmiechnął się do mnie delikatnie, a gdy otworzyłam usta, aby dalej
upierać się przy swoim, on zaczął ponownie mówić, zapewne aby uniknąć słuchania
moich zaprzeczeń- I nie, nie mówię tego wszystkiego tylko dlatego, że wypada
cię u siebie przenocować. Mieszkam tu sam i czasami potrzebuję z kimś porozmawiać.
Gadanie do telewizora zaczyna mnie już nudzić- dodał, a na mojej twarzy mimowolnie
pojawił się uśmiech, jednak zaraz potem zniknął- No, nie dawaj się tyle prosić-
patrzył na mnie z wyczekiwaniem, a ja myślałam. Pewnie martwią się o mnie w ESL-u, ale jeśli będę chciała tam wrócić o
tej porze, mogę nie wrócić tam wcale... I nie wiem nawet, gdzie jestem,
więc nie potrafiłabym odnaleźć drogi powrotnej do szkoły... A na dodatek ten
Zayn... Intryguje mnie, nie będę się oszukiwać. I jeszcze to, jak bardzo prosi
mnie, abym została... Możliwe, że po prostu chce być miły i tylko udaje, ale
nawet, gdyby tak było- chcę go poznać. Tak, zatrzymanie się tutaj na jedną noc będzie
chyba najlepszym rozwiązaniem.
-Dobra, zostanę- odparłam po
długim namyśle- Ale jutro z samego rana będę musiała już wracać.
-A co ci zależy?
-Mam szkołę- po tych słowach
Zayn przytaknął ze zrozumieniem- Aha, jeszcze jedno.
-Co takiego?- spytał.
-Muszę zadzwonić do moich
przyjaciół, żeby się o mnie nie martwili- odparłam, a on kiwnął prawie
nieznacznie głową, jednak dalej stał w tym samym miejscu, co wcześniej. Nie
zamierzałam odbywać moich rozmów prywatnych przy osobie poznanej przed chwilą,
ale nie chciałam również wypraszać go z jego własnego pokoju. Odchrząknęłam
cicho- Mogłabym?...- zapytałam niemalże szepcząc.
-A, no tak, już wychodzę- na
szczęście chłopak zrozumiał aluzję i z wielkim uśmiechem na twarzy opuścił
pokój. Cały czas się uśmiecha... Naprawdę
jest aż tak szczęśliwy dlatego, że zgodziłam się tu zostać? Musi być bardzo
samotny... Otrząsnęłam się z rozmyślań o Zaynie i wyjęłam z kieszeni moich
rurek telefon. Chociaż wielokrotnie próbowałam uruchomić urządzenie, wciąż
widziałam tylko czarny ekran. No tak, jak zwykle musiał się rozładować w
najmniej odpowiedniej chwili- Szlag by to trafił- wymamrotałam i schowałam
iphone’a z powrotem do
kieszeni. Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju Zayna. Zauważyłam granatowy
kubek, stojący na szafce obok łóżka. To pewnie z tego kubka pił ciemnowłosy,
kiedy słyszałam siorbanie. Nacisnęłam klamkę i wyszłam z sypialni mulata.
Znalazłam się teraz w pomieszczeniu trochę większym od tego, które przed chwilą
opuściłam. Pod jedną ścianą stała tu niewielka, ciemnobrązowa sofa, na której
mogłyby się pomieścić maksimum cztery osoby, a i tak musiałyby się cisnąć.
Leżały na niej dwie poduszki w jej kolorze i dwie w kolorze jasnobeżowym, takim
samym, co panele podłogowe. Tuż przed kanapą stał mały, przeszklony stoliczek
do kawy. Przy przeciwległej ścianie, na niewysokiej szafeczce w kolorze bardzo
zbliżonym do koloru sofy, stał płaski, czarny telewizor, na oko czterdziestopięcio
calowy. Przy tej samej ścianie, przy której stało to urządzenie, ustawiona była
również komoda i przeszklona gablotka, obydwa meble w kolorze takim samym co
kanapa czy szafka na telewizor. Ściany w tym pomieszczeniu pomalowane były
ciemnobeżową farbą, a sufit białą. Na podłodze, pomiędzy stolikiem do kawy a
telewizorem leżał ciemnobrązowy dywan. Znajdowało się tutaj tylko jedno okno,
nad kanapą, które w tej chwili przysłonięte było jasnobeżową roletą. Pokojem
tym na pewno był salon. Ruszyłam dalej i kiedy wyszłam z salonu znalazłam się w
odrobinę ciasnym korytarzyku. Sufit był biały, ściany czarne, a podłoga
jasnobrązowa. Jedynymi rzeczami, jakie tu zauważyłam, był czarny wieszak z
kilkoma uczepionymi na nim męskimi kurtkami, kilka par butów porozrzucanych
niechlujnie obok siebie oraz wąskie lustro, w którym można było zobaczyć całą swoją
postać, od nóg do głowy. Naprzeciwko mnie znajdowały się duże drzwi z wizjerem
prowadzące zapewne na klatkę schodową. Z lewej strony korytarza również
znajdowały się drzwi, pewnie prowadzące do łazienki. Ja skręciłam w prawo,
przechodząc przez otwarty łuk drzwiowy. Zgodnie z moimi przypuszczeniami,
znalazłam się teraz w kuchni. Jej kolory były takie same, co te z korytarza.
Tutaj również sufit był biały, ściany czarne, a podłoga jasnobrązowa. Wszystkie
meble były w kolorach czarno-białych: szafeczki wiszące na ścianach z
poustawianymi przy nich szafkami, lodówka, zmywarka, kuchenka, stół i cztery
krzesła ustawione na środku pokoju, a nawet mikrofalówka i sokowirówka stojące
na szafkach. Wszystkie szafeczki przybite do ścian posiadały szyby z mlecznego
szkła. Dopiero po długim czasie przyglądania się kuchnio-jadalni zauważyłam
Zayna gotującego coś w czajniku- Co robisz?- spytałam, podchodząc do chłopaka.
Mulat odwrócił się w moją stronę.
-Zaparzam nam herbatę-
odparł, nie zdejmując wielkiego uśmiechu ze swojej ślicznej twarzy- Krótko
gadałaś. Co powiedzieli twoi przyjaciele?- zapytał.
-Nie zadzwoniłam do nich.
Bateria mi padła. A właśnie... Przepraszam, że nadużywam twojej gościnności,
ale czy mogłabym cię o coś poprosić?- zerknęłam brunetowi przez ramię. Nalewał wody
z czajnika do dwóch kubków, takich samych, co ten, który zauważyłam w jego
pokoju.
-No, dawaj- powiedział zachęcającym
tonem, odkładając czajnik na kuchenkę, w tej chwili już wyłączoną.
-Czy mogłabym zadzwonić z
twojego telefonu?- spytałam nieśmiało. Otworzył którąś z górnych szafek i wyjął
z niej paczkę cytrynowej herbaty „Lipton”, a następnie zamknął mebel.
-Sorry, ale nie mam nic na
koncie- odparł. Otworzył paczkę i wyjął z niej dwa woreczki wypełnione ziołami,
po czym włożył po jednym do obydwu kubków- Dobra, wyluzuj trochę, może nie
zgłoszą zaginięcia na policję przez jeden dzień twojej nieobecności?- Zayn
puścił mi oczko, w tym samym czasie zamykając opakowanie herbaty i wkładając je
z powrotem do szafki, na jej właściwe miejsce.
-No chyba raczej nie...-
usiłowałam się uśmiechnąć, co nie za dobrze mi wyszło. Nie chciałam dalej
patrzeć na ciemnookiego, więc przeniosłam swój wzrok do wnętrza jednego z dwóch
granatowych kubków stojących na białym blacie obok kuchenki. Gorąca woda jaka
się w nim znajdowała, pod wpływem włożonych do niej ziół, zaczęła robić się
ciemniejsza, i ciemniejsza, coraz bardziej przypominając herbatę. Suzie... Ona może spanikować i zgłosić moje
zaginięcie... Tak, jest do tego zdolna...Kiedy sytuacja robi się naprawdę
poważna, ona po prostu panikuje, a moje nagłe zniknięcie może być dla niej
odrobinę stresującą sytuacją. Oby nie szła z tym na policję, proszę, błagam,
oby nigdzie tego nie zgłaszała, modliłam się w duchu. Moje przemyślenia
przerwał Zayn, który wręczył mi do ręki kubek z parującym napojem, mówiąc przy
tym krótkie „proszę” i obdarzając mnie swoim zniewalającym
uśmiechem. Chwycił w dłoń drugie z dwóch naczyń, a następnie wyszedł z kuchni,
ja podążałam za nim. Przeszliśmy przez ciasny korytarzyk i zatrzymaliśmy się w
salonie. Ciemnooki usadowił się wygodnie na sofie, ja zajęłam miejsce w pewnej
odległości od niego. Mulat obdarzył mnie kolejnym, ciepłym uśmiechem. Właśnie
miałam go spytać, dlaczego jest taki szczęśliwy, jednak on uprzedził moje
pytanie swoim, gdy otwierałam już usta, aby wydać dźwięk ze swojego gardła- Co
chcesz oglądać?- po tych słowach odłożył na stolik
do kawy swój kubek z herbatą, a następnie wziął do ręki pilota od telewizora,
ani na chwilę nie spuszczając mnie z oczu.
-Tak właściwie, to chcę
pogadać- odparłam po krótkiej chwili ciszy i upiłam łyk gorącej cieczy.
Herbata, choć pochłonięta w niewielkiej ilości, ogrzała mnie od środka.
-A o czym chcesz rozmawiać?-
zapytał, patrząc na mnie zaciekawionym spojrzeniem.
-O tobie- powiedziałam
krótko- Prawie nic o tobie nie wiem.
-A co dokładnie chcesz o
mnie wiedzieć?- dopytywał Zayn, który w chwili obecnej spoglądał na mnie z
wyraźnym zafascynowaniem, wymalowanym na jego twarzy.
-No nie wiem...-
zastanowiłam się przez chwilę- Choćby to, jak masz na nazwisko, ile masz lat,
czym się zajmujesz, jak długo mieszkasz w Bradford...
-Dobra, dobra, załapałem-
przerwał mi z uśmiechem na twarzy- No więc, nazywam się Zayn Javadd Malik, mam
dziewiętnaście lat, mieszkam w Bradford od zawsze- opowiedział oficjalnym
tonem, jak gdyby znajdował się na rozmowie kwalifikacyjnej w sprawie pracy-
Może być?- spytał.
-A czym się zajmujesz?
-Emmm...-
zawahał się na moment- Nie mam jakiejś stałej posady, biorę to, co akurat
wpadnie mi w ręce- odparł, a ja przytaknąłem, chociaż nie do końca
zrozumiałam jego odpowiedź.
-A...- zastanawiałam się przez
chwilę- Twoja rodzina? Mówiłeś, że mieszkasz tu od zawsze, czyli że oni muszą
być gdzieś w tym mieście- chłopak momentalnie przestał się uśmiechać, spuścił
swój wzrok na podłogę. Wgapiał się w nią bezsensownie i co jakiś czas otwierał
usta, jakby chciał coś powiedzieć, jednak od razu je zamykał.
-Wychowywałem się w tutejszym
sierocińcu- wykrzstusił w końcu. Od razu pożałowałam, że zadałam takie pytanie.
Nie powinno aż tak interesować mnie jego życie prywatne...
-O... Przepraszam... Nie
wiedziałam...- wymamrotałam. Straciłam wszelką ochotę na dalsze przepytywanie
dziewiętnastolatka.
-Nic nie szkodzi- wzruszł obojętnie
ramionami- Oswoiłem się już z tym faktem, nie przejmuj się- uśmiechnął się
kwaśno- Ale może teraz, tak dla odmiany, ty opowiesz mi coś o sobie-
zaproponował, a ja przytaknęłam.
-Mam odpowiadać na te same pytania
co ty, czy...
-Jak chcesz.
-Dobra. No więc, nazywam się Rose
Emma Harris, mam siedemnaście lat. Moje rodzinne miasto to Londyn, ale
przyjechałam tu, aby uczyć się w Elitarnej Szkole Licealnej, gdzie zaczynam
drugą liceum. Jestem w Bradford po raz pierwszy w życiu... I nie mam
rodzeństwa- skończyłam wygłaszać mój monolog, mówiąc tak samo poważnym tonem,
co Zayn wcześniej, dzięki czemu chłopak odrobinę się rozchmurzył.
-To co, poznaliśmy się już?- spytał
Malik i uśmiechnął się do mnie w odrobinę dziwny sposób, niezidentyfikowany
przeze mnie.
-Do tego stopnia, że mogę cię
nazwać moim nowym znajomym- puściłam mu oczko.
-Dziękuję, czuję się wielce
zaszczycony- powiedział wyniosłym tonem. Jeszcze przez kilkanaście minut
rozmawialiśmy ze sobą, udając jakieś ważne osobowości, jednak w końcu znudziło
nam się takie sztywne zachowanie. Zaraz po naszych poważnych postawach i
słowach nastąpiło coś zupełnie odwrotnego- zupełnie nam odpierdoliło, jak dwóm
znajomym, którzy wypili za dużo wódki. My, oczywiście, nie spożywaliśmy
alkoholu. Wydurnialiśmy się przez ponad godzinę, a ja ani przez chwilę nie
poczułam się idiotycznie, chociaż miałam świadomość tego, jak bardzo głupio się
zachowuję. Zayn był nowo poznaną przeze mnie osobą, a zachowywałam się tak,
jakbym znała go przez całe życie. Wbrew moim wcześniejszym obawom, nie czułam
krępacji w towarzystwie mulata, nie bałam się wyluzować przy nim, pokazać, jak
bardzo dziwna jestem naprawdę. I z tego, co zauważyłam, on również nie krępował
się przy mnie. Po kilkudziesięciu minutach chłopak włączył jakiś kanał
muzyczny, a ja wybiegłam na środek pokoju i zaczęłam drzeć się niemiłosiernie z
daną melodią, mimo to, że nie znałam słów lecącej piosenki. Chwilę po tym
dołączył do mnie Zayn, który krzyczał tak jak ja, a na dodatek zaczął odwalać
coś, co od biedy można by było nazwać tańcem.
W rzeczywistości bardzo przypominało to nieudolne próby skakania przez gumę jakiegoś małego dziecka, które niedawno nauczyło się chodzić. Po jednej piosence opadliśmy bez sił na kanapę, wykończeni naszymi debilnymi czynnościami.
W rzeczywistości bardzo przypominało to nieudolne próby skakania przez gumę jakiegoś małego dziecka, które niedawno nauczyło się chodzić. Po jednej piosence opadliśmy bez sił na kanapę, wykończeni naszymi debilnymi czynnościami.
-Zmęczyłaś się już? Tak szybko?-
przekomarzał się.
-A ty to niby co?-
odparowałam.
-Ja mam prawo. Stary już jestem,
nie to co ty- zaśmiałam się z jego głupoty.
-Stary? Naprawdę?- spojrzałam na
niego jak na idiotę.
-No pewnie. Z resztą, za dwa lata
sama zrozumiesz- wywróciłam tylko oczami, chcąc ukazać tym, za jak bardzo
dziecinne uważam te rozważania- Chcesz coś oglądać?- spytał, i nie czekając na
moją odpowiedź, wziął do ręki pilot leżący na stoliku, a następnie włączył
telewizor. Skakał przez chwilę po kanałach, kiedy w końcu zatrzymał się na
jakiejś stacji. Wybrał odpowiednią funkcję i na ekranie pojawił się opis filmu
lecącego w danej chwili. Mulat czytał go z zaciekawieniem, jednak ja nie
zwracałam na niego najmniejszej uwagi- Dobry film, możemy obejrzeć- skomentował
po paru minutach.
-O czym?- spytałam.
-Jakiś horror- odparł, a jego słowa
potwierdził krzyk kobiety dochodzący z telewizora, który sprawił, że lekko się
wzdrygnęłam. W jednej chwili mój dobry humor zniknął tak nagle, jak pojawił się
wrzask aktorki. Przypomniałam sobie dzisiejsze południe, to, co było powodem
mojego dziwnego zachowania i ucieczki do lasu. Przypomniałam sobie tę dziwną
postać, dziewczynę, odbijającą się w lustrze... Na filmie widniała jakaś
straszna scena. Nie zamierzałam jej oglądać, więc przymknęłam powieki.
Patrzę w lustro, mój makijaż jest w
porządku. Ale... Co to? Co odbija się tam, z tyłu? Wysilam swój wzrok, aby
ujrzeć intrygujący mnie fragment odbicia. Zaraz... To jakaś dziewczyna... Ale
co ona robi w łazience? Nie widziałam jej tu wcześniej, musi mieszkać w innym
domku. Ale dlaczego, do jasnej cholery, jest jakaś taka... Rozmyta, niewyraźna...Tak,
to chyba najodpowiedniejsze słowa, opisujące jej wygląd. Powoli zaczynam napawać się lękiem. Odwracam
głowę, aby wyprosić nieznajomą z łazienki, kiedy widzę coś, przez co mam ochotę
krzyknąć. Nikogo tam nie ma... Z zaskoczeniem przenoszę wzrok na gładką,
lustrzaną taflę i tym razem dostrzegam w niej tylko siebie samą. Czuję, jak
włosy stają mi dęba. Boże... O co tu chodzi? Mam halucynacje? Kim jest ta
dziewczyna? Czy ona w ogóle istnieje? Powolnym krokiem opuszczam łazienkę,
jednak to, co widzę przed jej drzwiami sprawia, że nie potrafię już tłumić
mojego okrzyku przerażenia, cisnącego się na moje usta od dłuższej
chwili.
-Rose... No co ty, śpisz już?-
usłyszałam męski głos pełen niedowierzania, gdzieś obok siebie. Wolno
otworzyłam oczy. Zaczęło trafiać do mnie to, co działo się wokół mnie.
-Co się stało?- spytałam.
-Zasnęłaś. Dosyć szybko- odparł
chłopak i uśmiechnął się delikatnie.
-Naprawdę?
-Tak. Chcesz coś do jedzenia?
-Nie, dzięki- powiedziałam, mimo
wielkiego głodu, jaki odczuwałam. Nie chciałam nadużywać gościnności Zayna, ale
niestety, wydało mnie głośne burczenie w moim brzuchu.
-Jesteś pewna?- uśmiechnął się, a
ja przeklęłam pod nosem. Chłopak zostawił mnie samą w salonie i poszedł w
stronę kuchni. Ja za ten czas usiłowałam sobie przypomnieć, co mi się
przyśniło. Coś strasznego, koszmar, ale jaki? Chociaż wytężałam swoją pamięć do
granic możliwości, nie przyniosło to żadnych rezultatów. W końcu zrezygnowałam
i spojrzałam na ekran telewizora. Film, który akurat leciał, przyprawił mnie o
dreszcze. Horror… Wspomnienie dziwnego zdarzenia, mającego miejsce w łazience
powrócił do mnie. Szybko chwyciłam pilot w moją drobną, kościstą dłoń i przełączyłam
na byle jaki kanał. Czarnowłosy
wracał z kuchni z wielką miską w jednej ręce i dużą butelką pepsi w drugiej.
-Już jestem- uśmiechnął się, kiedy
odkładał trzymane przez niego przedmioty na stolik- Przełączyłaś?- spytał,
kiedy usiadł na kanapie i zauważył, że ekran nie wyświetla już mrocznych horrorystycznych scen, lecz zabawne ale zarówno odrobinę głupawe klatki z jakiegoś
komediowego filmu.
-Tak- odparłam krótko, po czym
nalałam pepsi do obu kubków, z których kilka godzin temu piliśmy herbatę.
-Dlaczego? Boisz się horrorów?
-Zayn, jak długo spałam?-
zignorowałam pytanie chłopaka.
-Nie wiem, maksymalnie jakieś
piętnaście minut- odparł, a ja przytaknęłam- Nie martw się, przy mnie nic ci nie
grozi- wymamrotał- Możemy włączyć tamten film z powrotem. Jak będziesz się
bała, to mocno cię przytulę- puścił mi oczko.
-Nie boję się- skłamałam- Po prostu
nie przepadam za horrorami, są nudne. Soliłeś?- zapytałam, wskazując palcem na
wielką górę pop-cornu, leżącą w misce przyniesionej przez Malika. Chciałam, aby
chłopak przestał drążyć temat horroru, więc za wszelką cenę starałam się zająć
go mówieniem o czymś innym.
-Trochę- odpowiedział- Ale dlaczego
nie możemy obejrzeć tamtego ho…
-Po prostu nie, nie chcę!- nie
wytrzymałam- Ale jeśli tobie tak bardzo na tym zależy, to mogę sobie gdzieś
iść, a ty za ten czas obejrzysz ten swój durny film!- byłam zdenerwowana na
Zayna za to, że cały czas nalegał. Nie chciałam myśleć o dzisiejszym południu,
ale miałam z tym małe trudności, szczególnie że on cały czas gadał coś o jakimś
pieprzonym horrorze. Wstałam z kanapy i udałam się do wyjścia, kiedy poczułam
mocny uścisk na moim nadgarstku.
-Czekaj- powiedział- Przepraszam,
nie chciałem cie wkurzyć. Nie idź, coś ci się stanie. Rozumiem, boisz się.
Możemy obejrzeć tą komedię, jeśli chcesz- odwróciłam się w jego stronę i
zamierzałam się wykłócać o to, że wcale nie boję się horrorów, ale pomyślałam,
że zabrzmiało by to trochę dziecinnie, a na dodatek chłopak mógłby wtedy
przełączyć z powrotem na wcześniejszy film, a tego nie chciałam.
-Dzięki- uśmiechnęłam się nieśmiało
i obydwoje usiedliśmy na wygodnej sofie. Zjedliśmy pop-corn bardzo szybko, a
tak właściwie, to ja zjadłam. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jak
bardzo byłam głodna. Tłusta przekąska zrobiła swoje i poczułam się pełna. Film
powoli mnie zanudzał, więc zaczynałam zasypiać. Kiedy moje powieki były już
prawie zamknięte, moja głowa opadła bezwładnie na ramię mulata. Spojrzałam na
niego kątem oka i dostrzegłam satysfakcjonujący uśmieszek na jego anielskiej
twarzy. Byłam już tak zmęczona, że nawet nie zdałam sobie sprawy z tego, że
chłopak objął mnie w pasie. Sama nie wiem, kiedy dokładnie zasnęłam.
*OCZAMI ZAYNA*
-Nie
złapiesz mnie- pokazała mi język.
-Chcesz się
przekonać?- zrobiłem krok w jej stronę, ale wydawało mi się, że ani trochę się do
niej nie zbliżyłem- wręcz przeciwnie, dziewczyna stała jeszcze dalej, niż
wcześniej- Zawsze wszystkie łapię.
-Ale mnie
nie dasz rady.
-Tak?
Jestem w tym mistrzem.
-Przestań
się przechwalać i może zacznij mnie wreszcie gonić.
-Jak
chcesz, ale nie licz na to, że dostaniesz jakieś fory.
-Nie
potrzebuję ich.
-Przekonamy
się- uśmiechnąłem się zadziornie.
-Więc może
wreszcie się przekonajmy. Czekam tu i czekam, aż w końcu mnie złapiesz- zdecydowanie
chciała mnie sprowokować. Ruszyłem w jej stronę bez żadnego ostrzeżenia,
biegłem do niej dzikim pędem, a ona stała w miejscu. Mimo to oddalała się ode
mnie, a ja nie wiedziałem, co mam robić. Jeszcze nigdy nie spotkałem się z
czymś takim. Byłem bezradny… W końcu zatrzymałem się zdyszany, a dziewczyna
była teraz w odległości o wiele większej niż wcześniej- Chyba nie idzie ci
najlepiej- powiedziała.
-Zauważyłem-
burknąłem zrezygnowany- Jesteś jakaś dziwna…
-Dlaczego?-
spytała- Jestem po prostu inna. Zapamiętaj to, Zayn. Mnie nie dasz rady złapać,
choćbyś nie wiem jak się starał.
-Nie
rozumiem tego…
-Czego?
-Dlaczego
nie mogę cię złapać?
-Nie mogę
ci powiedzieć- odparła, po czym uśmiechnęła się tajemniczo- Jeszcze nie teraz…***********Poza opowiadaniem***********
Cześć, kochani :* Na początek chciałabym Was straasznie przeprosić za to, że dopiero teraz dodaję ten Rozdział. Nie wiem, dlaczego nie dodawałam go wcześniej... Może po prostu nie miałam czasu... Jest on zdecydowanie krótszy od Rozdziału Drugiego, ale tak mniej więcej będą właśnie wyglądać moje Rozdziały. Ten wcześniejszy to jakiś wyjątek, sama nie wiem, dlaczego go jakoś nie skróciłam... ;) Na dodatek jest totalnie beznadziejny, przepraszam za wszystkie błędy, jakie zapewne się w nim pojawiły. Myślałam, że w moim życiu prywatnym zacznie robić się lepiej, a tymczasem jest coraz gorzej... Do moich starych problemów doszły dwa kolejne, więc trochę trudno jest mi w takim stanie pisać... Nie, przepraszam, już się nie użalam. Co do Rozdziału, to tak, wiem, że jest nudny i badziewny, ale na lepszy mnie nie stać. Przykro mi :c Postaram się, aby Czwórka pojawiła się trochę szybciej niż Trójka, ale niczego nie obiecuję. Chciałabym Wam serdecznie podziękować za wszystkie komentarze pod wcześniejszym Rozdziałem i byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście pod tym również wyrazili swoje opinie <3 Nawet nie wiecie, jak bardzo to motywuje do dalszego pisania. Obiecuję, że jutro wejdę na Wasze wszystkie blogi i przeczytam Wasze nowe Rozdziały z wielką chęcią ;* Na koniec chciałabym spytać Was o dwie rzeczy: Czy chcielibyście, abym informowała Was o nowych Rozdziałach na moim blogu? A druga sprawa dotyczy tego, czy chcielibyście, abym założyła aska, na którym moglibyście zadawać swoje pytania bohaterom mojego FF? Oczywiście, jeśli nie podoba Wam się ten pomysł, po prostu to napiszcie- zrozumiem :) To chyba tyle, mam nadzieję, że zostawicie w komentarzach swoje szczere opinie co do Rozdziału i odpowiecie na moje pytania ;3 Kocham Was mocno,
Malikowa, xx
Cóż, doczekałam się i cieszę się niemizernie. Nie jestem jednak zadowolona, że życie utrudnia Ci hobby (?), którym jest pisanie, ale skądś to znam i jestem w podobnym "dołku". Btw. Nie wpadłam tutaj z poradami psychologicznymi.
OdpowiedzUsuńRozdział, jak i poprzedni podoba mi się, choć interesuje mnie co znajomi Rose o jej zniknięciu myśleli, ot - brakuje mi ich perspektywy. Poza tym długość odcinka pozytywna, a te "myśli" idealnie pasują. Błędów się czepiać nie będę, zignorowałam je. ;)
P.S.
W tym rozdziale Zayn zbyt "słodki" jak dla mnie. Miałam go jednak za bardziej "złego".
Czekam na kolejny.
Przykro mi, że u Ciebie też nie układa się najlepiej :c W tym Rozdziale chciałam skupić się na Rose, pokazać, że jest trochę strachliwą osobą (kiedy wyczuła dym i już zaczęła wyobrażać sobie nie wiadomo co), o jej wrażeniach po dziwacznej sytuacji w łazience i o jej relacjach z Zaynem. Fragmenty z perspektyw jej przyjaciół zamierzałam zawrzeć w Rozdziale Czwartym ;) Miło mi, że nie przeszkadza Ci to, że Rozdział ten jest zdecydowanie krótszy od wcześniejszego :D Cieszę się, że spodobały Ci się myśli i sny bohaterów :) Co do błędów, to dziękuję Ci, że zignorowałaś je, bo wiem, że są tacy ludzie, którzy zobaczą jakiś błąd w wypowiedzi pisemnej innych i czepiają się ich o to jakby nie wiem co im zrobili... Po prostu zero wyrozumiałości -,- Co do Malika, to (przepraszam, jeśli zabrzmi do odrobinę chamsko z mojej strony, naprawdę nie chcę Cię urazić) cieszę się, że odniosłaś wrażenie, iż jest on taki słodki i niewinny ;p Właśnie o to mi chodziło- aby wykreować go na osobę wodzącą dziewczyny za nos, udającą miłego i uroczego. To chyba tyle, mam nadzieję, że nie obrazisz się na mnie, gdyż bardzo Cię polubiłam ^^ Twoje opowiadanie jak i zarówno komentarze na moim blogu są po prostu świetne *.* Dziękuję Ci za szczerą opinię, to baaaardzo motywuje <3 Dziś na pewno zajrzę na Twojego bloga, ale skomentuję chyba dopiero jutro ;P
UsuńPozdrawiam, xx
No proszę, ani trochę mnie nie uraziłaś. :)
UsuńPolubiłaś mnie? Łaa! Miło Mi.
Nie sądziłam, że moje komentarze cokolwiek wnoszą... Wg mnie są takie nijakie.
Cieszę się, że się nie obraziłaś :) Jesteś zbyt fajna, aby Cię nie polubić ;) Co do Twoich komentarzy- uwielbiam je, są po prostu boskie *o*
UsuńPozdrawiam, xx
Jeny, jakie znowu problemy. Jeśli nie chcesz mieć piekła w szkole to lepiej nie pisz jeśli wiesz że to przeczytam :c I jeszcze coś, jeśli nie przestaniesz tak późno chodzić spać to przewiduję Ci przedwczesną śmierć.
OdpowiedzUsuńTo teraz o rozdziale: Ten fragment z 'nie złapiesz mnie, 'złaapię Cię' (wiesz o co chodzi?) to to jest sen?
Ale rozdział taki wspaniały. Zayn jest taki kochaniusi i słodziusi. I ogółem taki wspaniały.
A Rose ma takie fajne myśli.
A wiesz że jak czytałam to zrozumiałam że on jej dmuchnął dymem w twarz żeby ją obudzić xxd Jestem mądra. I jeszcze w dodatku słodziusi hulaj jej siorbie nad uchem. A ona tak se słodko śpi. I ten fragment z lustrem. Aż mam gęsią skórkę.
*pokazuję rękę* Widzisz, czy ty to widzisz xoxo
Piszę mądre komentarze. Chyba się upiłam. Wiesz? A wszyscy mówili że 'pikolo' się nie da? Jeu, jest mądraśna ^^
To tyle, xx
Majuś, przepraszam, już nie będę się więcej uskarżać na mój stan psychiczny na tym blogu :c Późno? Za dwadzieścia dziesiąta to póżno? xD Tak, Maju, to jest sen ;dd Wiem, że trochę trudno się w tym połapać, ale wszystkie fragmenty pisane pochyłym pismem to coś, co dzieje się w głowach bohaterów, czyli ich myśli, wspomnienia i właśnie sny :) Hahaha, Zayn 'kochaniusi i słodziusi' ? ;D Chyba raczej tylko przy dziewczynach.. ;p Ten fragment z lustrem to właśnie przykład tego, o czym pisałam wcześniej- snu, w którym zawarte jest jej wspomnienie. Hahaha, po prsotu ubóstwiam te Twoje 'mądraśne' komentarze ;dd
UsuńPozdrawiam, xx
aaaa, dobra, jarze. Asz ja jestem mądrzaśna, hihih.
UsuńTAK, za dwadzieścia dziesiąta to późno. I jeśli jeszcze raz o tej porze nie będziesz spać to... nie ręczę za swoje czyny :) hihi, znowu pikolo.
Bo posłuchaj. hm, hm.
W naszym wieku sen jest niezwykle ważny. Przynajmniej 10 godzin. Chcesz potem cały dzień ziewać i mieć wory pod oczami. Nie, nie pozwalam. Harry Potter czeka. W mych snach. Bo ostatnio śniło mi się żę.. no dobra, nie chcesz wiedzieć.
W każdym razie- prfuuuu, ha hu he.
Oglądam bajki i mi się klimat udziela. Jezu. Po dwunastej w nocy przestaję trzeźwo myśleć. Soł noramal :) Teletubisie mówią wam hejooooooo, hi, hi, hi. Paaaa, paaa Kaniu. ;**
P.S. hahah- soł normal. Majka, serio? xxd
Ha ha ha, co Ty odwalasz? xD Majka, doplinuję, żebyś już nigdy więcej nie piła Picolo... :P Przed dziesiąta to późno, a Ty siedzisz do północy i piszesz takie 'mądraśne' koemntarze... Już idziesz spać! Aww, dzisiaj 'Thor 2' obejrzałam (jak się jutro spotkamy to Ci opowiem, nawet jak Cie to nie będzie obchodzić ;P).
UsuńPozdrawiam, xx
P.S.
Obserwuje Cie.. o.O
Doczekałam się <3.! Świetne jest ; **
OdpowiedzUsuńKooochany Zayn *.* Bardzo mi się podoba to jak piszesz. Podziwiam cię, bo świetnie potrafisz wszystko opisać. Masz mega talent. Zazdroszczę. <3.! Pozdrawiam ; ***
Zapraszam na Czwórkę : http://everythinghaschanged-1d-fanfiction.blogspot.com/ :)
Gdybyś miała czas i ochotę : 48697137 Mój numer gg, gdybyś chciała popisać :) ;*
Dziękuję za miłe słowa <3 Naprawdę bardzo się cieszę, że podobają Ci się moje opisy, bo osobiście uważam, że piszę je beznadziejnie i za długo ;3 Co do tego mojego "talentu", to nie jestem pewna, czy w ogóle go posiadam... ;p Piszę 184298232098746983472096246378662387 razy gorzej niż Ty ;* Dzięki za info o nowym Rozdziale na Twoim blogu, na pewno przeczytam i skomentuję! ^^ Chętnie bym z Tobą pogadała od czasu do czasu, ale tak się składa, że nie mam konta na gg :c Ale może spróbujemy skontaktować się w jakiś inny sposób, np. przez Twittera? :)
UsuńPozdrawiam, xx
Ja niestety nie mam Twittera. No ale coś się wymyśli :) Masz talent! I nie waż mi się tu zaprzeczać! :P ; * Co do tego czy piszę lepiej niż ty... Nie zgodzę się z tobą, ale zostawmy ten temat w spokoju. Jednak dziękuję za miłe słowa <3.!
UsuńPooozdrawiam, xx
http://everythinghaschanged-1d-fanfiction.blogspot.com/ Zapraszam na nowy rozdział <3.!
UsuńTrudno, jakoś się skontaktujemy ;dd Na Twojego bloga wchodzę prawie codziennie, tyle że nie komentuję :c Przepraszam, od dzisiaj się poprwię! ;)
UsuńPozdrawiam, xx
Siems :D To tylko ja. Oznajmiam, iż, ależ, ponieważ, boż (boż? nie ma takiego słowa? Nie, raczej nie xd) do sedna. Przeczytałam, ale pracuje nad komentarzem, który długością pobije poprzedni. Uda mi się? Liczę, że na mnie liczysz. A więc czykoj, bo to się z godzinę piszę. No i muszem pochłonąć jeszcze z 3 odcinki the vampire diaries. Ach, kocham ten serialik <3 Fuck, popadłam w słowotok xd
OdpowiedzUsuńxx
Pobije poprzedni? O kurde, nie sądziłam, że to możliwe... ;D Oczywiście, wierzę w Ciebie <3 Bardzo Ci dziękuję za to, że poświęcasz tyle czasu, aby pisać tak długie komentarze do czegoś tak badziewnego, jak moje opowiadanie :) To bardzo miłe i motywujące ^^ Przyjemnego oglądania ! ;* (Hahahaha, ale to musiało normalnie zabrzmieć... ;dd)
UsuńPozdrawiam, xx
P.S.
Booż.... xD
Jejciu jak ja to kocham! <33 Pisz mi tu szybko nowy rozdział! :***
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;)
http://loolopowiadaniao1d.blogspot.com/
Dzięki <3 Twoje opowiadnie czytam regularnie, ale nie zostawiam komentarzy, bo nie bardzo mam czas żeby komentować :c Przepraszam, postaram się naprawić! ;dd
UsuńPozdrawiam, xx
Ile mogę czekać? Umieram z tęsknoty... :)
OdpowiedzUsuńRozdział Czwarty pojawi się dzisiaj na blogu :) Przepraszam za to, że musicie tyle czekać... :c
UsuńPozdrawiam, xx
Ej. Dlaczego chcesz zawiesić, albo usunąć bloga? Nie poddawaj się. Masz czytelników i idzie Ci świetnie. Ludziom podoba się to co piszesz. Masz talent i nawet NIE ZAPRZECZAJ! Na pewno masz osoby, które Cię wspierają w tym co robisz. Nie rób tego, bo potem będziesz tego żałować. Czasami brakuję nam weny, albo nie wiemy co napisać, ale tak czasem jest. Ja też nie raz miałam ochotę usunąć bloga, ale wiem, że cholernie bym za tym tęskniła. Mam nadzieję, że weźmiesz pod uwagę mój komentarz, że przemyślisz to dokładniej. Pozdrawiam i Całuję <33. ;**
OdpowiedzUsuńhttp://everythinghaschanged-1d-fanfiction.blogspot.com/
Mam odmienne zdanie co do tego mojego "talentu", ale nie będę się kłócić ;) Nie, nie chodzi mi o brak weny- pomysłów mam mnóstwo. Po prostu mam wrażenie, że nic mi nie wychodzi, a to FF jest badziewne i bezsensowne... Ale postanowiłam się nie poddawać, bo może jednak coś tam mi z tego wyjdzie...? c;
UsuńPozdrawiam, xx
Kocham <3 Jesteś genialna !
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest genialne !
Wszystko jest po prostu genialne !!!!
Nie mogę się doczekać nn ;*
Nic nie jest genialne- ani w tym opowiadaniu, ani we mnie ;P Jaadziaaa? ;)
UsuńPozdrawiam, xx
Nie zawieszaj! Nie kasuj! Proszę...
OdpowiedzUsuńProszę, nie rób tego.
Nie zawieszam, przynajmniej na razie ;p
UsuńPozdrawiam, xx
Opowiadanie super, nie wiem jak ty to robisz, że rozdziały są takie świetne, ja nie mam aska więc mi obojętne czy założysz czy nie: pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDobra, nie chce mi się znowu pisać o tym co myślę o moim opowiadaniu ;3 Ale dziękuję za miłe słowa <3
UsuńPozdrawiam, xx
P.S.
Żeby móc zadawać komuś pytania na asku nie trzeba mieć tam konta ;)