"Zayn... Czy ty masz jakiś konflikt z prawem?"
Poczułem jak delikatne, poranne
promienie słońca nachalnie próbują przedostać się przez moje powieki do oczu.
Chciałem przewrócić się na drugi bok, tyłem do światła, ale coś mnie powstrzymało.
Otworzyłem oczy. Jak się okazało, leżałem na kanapie. Oczywiście musiałem w
nocy przekręcić moją głowę tyłem do telewizora, a przodem do okna. Odwróciłem
twarz w drugą stronę i zauważyłem drobną, śpiącą blondynkę wtulającą się w mój
tors. No tak, Rose… Przyglądałem się jej pięknej twarzy, sam dokładnie nie
wiem, jak długo. Głupia, naiwna
dziewczyna… Leży sobie tak w moich objęciach, za kilka dni z pewnością da mi
się przelecieć, wyda na mnie mnóstwo pieniędzy, a później będzie miała
nadzieję, że zechce z nią zostać, że ją kocham… Zabawne. One wszystkie naprawdę
myślą, że ja, Zayn Malik, pokocham którąś z tych nastolatek? Tych durnych,
rozpaczliwie pragnących miłości nastolatek? Tak, to co najmniej zabawne. Uśmiechnąłem
się do swoich własnych myśli, które właśnie zmieniły tory- teraz mój mózg „wyświetlał”
różne sceny z nocy, którą niedługo spędzę z osobą leżącą obok mnie. Nie mogłem
się powstrzymać i delikatnie odchyliłem dekolt w bluzce blondynki. Kątem oka dostrzegłem
kawałek jej piersi okrytej czerwonym stanikiem z koronką. Oblizałem usta na ten rozkoszny widok. Nie mogłem oderwać wzroku, pragnąłem zobaczyć więcej, kiedy poczułem coś czego z pewnością poczuć nie chciałem.
-Kurwa…- wymamrotałem. Puściłem bawełniany
materiał i przeniosłem swoje spojrzenie gdzie indziej. Chciałem wstać z kanapy
i udać się do łazienki, aby trochę ochłonąć i ukryć przed dziewczyną moją małą
erekcję, lecz to ona leżała po zewnętrznej stronie sofy- Ja pierdole, Malik, po
jaką cholerę tam patrzyłeś?!- wyszeptałem sam do siebie. Delikatnie zdjąłem
głowę Rose z mojego torsu i położyłem ją na poduszce leżącą na kanapie. Nie
miałem pojęcia co mam zrobić; jak wstać tak, aby jej nie zbudzić. W końcu, tak
wolno jak tylko potrafiłem, podniosłem swój tułów do pozycji siedzącej. Ugiąłem
nogi w kolanach i wyprostowałem się tak, że teraz stałem na sofie. Następnie,
również w żółwim tempie i trzymając się oparcia kanapy, przeniosłem swoją nogę
nad dziewczyną i postawiłem ją na podłodze. Podobnie uczyniłem z drugą
kończyną. Po cichu udałem się do mojej łazienki i zamknąłem się w niej na
klucz. Była ona zdecydowanie najmniej smutnym pomieszczeniu w całym tym
mieszkaniu. Sufit i podłoga tutaj były białe, natomiast ściany jasnoniebieskie.
W rogu pomieszczenia znajdowała się oszklona, niewielka kabina prysznicowa,
obok niej mała szafeczka z różnymi przyborami toaletowymi. Dalej stała
ubikacja, pralka i umywalka z drugą szafeczką- wszystkie białe. Nad umywalką,
mniej więcej na wysokości mojej twarzy, przybite do ściany było lusterko bez
żadnej ramy. Aż trudno uwierzyć, że tak jasne pomieszczenie jest częścią tak
ponurego mieszkania. Odkręciłem z kranu trochę zimnej wody, którą oblałem swoją
niewyspaną twarz. Spojrzałem na swojego lustrzanego bliźniaka i uśmiechnąłem
się, wciąż nie mogąc otrząsnąć się z moich erotycznych fantazji związanych z
Rose.
*OCZAMI ROSE*
-Dzień
dobry- wymamrotałam.
-Witaj,
Rose- odparł niski, siwowłosy mężczyzna z wielkim uśmiechem na jego starej,
pomarszczonej twarzy. Minęły dwa tygodnie odkąd go ostatnio widziałam- Usiądź-
wskazał mi puste krzesło naprzeciwko jego biurka- Jak się masz?- spytał.
-Dobrze. I
jak, proszę pana? Jak wyniki?- zapytałam niepewnie, chcąc znać już decyzję. Nie
miałam ochoty wdawać się w niepotrzebne konwersacje, pragnęłam jak najszybciej
usłyszeć, że jestem beznadziejna i mnie nie przyjmują, a później wrócić do
domu. Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej, słysząc moje zaniepokojenie.
-No więc…
Na początek chciałbym ci powiedzieć, Rose, że wypadłaś naprawdę świetnie. Masz
ogromny talent, którego mógłby ci pozazdrościć prawie cały świat- no tak, na
początek chce mnie trochę pochwalić, żeby nie było mi aż tak przykro z powodu
odrzucenia- I doszliśmy do wniosku, ja i komisja, że…- wstrzymał na chwilę
swoją wypowiedź, zapewne chcąc wywołać we mnie napięcie, jednak ja znałam ciąg
dalszy tego zdania „…nie jesteś wystarczająco zdolna na naszą szkołę. Przykro
mi”-… że będę musiał szczerze pogratulować ci dostania się do naszej szkoły.
Jesteś niezwykła, twoje przesłuchanie było jednym z najlepszych!- patrzył na
mnie wyczekująco. Właśnie otwierałam usta, aby powiedzieć „Nic nie szkodzi,
wrócę do swojej szkoły”, kiedy dotarł do mnie sens słów wypowiedzianych przez głównego sędzię komisyjnego, założyciela ESL-a.
-Że co?- zdołałam
tylko wykrztusić, na co mężczyzna zareagował śmiechem.
-Powodzenia,
wszystkie potrzebne ci informacje prześlemy pocztą na adres twojego domu- wciąż
nie mogłam w to uwierzyć. Zostałam przyjęta! Przyjęta do ESL-a!
-Eee…-
wyjąkałam-Dziękuję…
-Nie
dziękuj mnie tylko Bogu, za to, że obdarzył cię tak ogromnym talentem- puścił
mi oczko.
-Eee…
Dobrze…- dukałam- Do widzenia…- dodałam jeszcze, naciskając klamkę od
mosiężnych, mahoniowych drzwi.
-Do
widzenia, Rose- odparł, a ja wyszłam na korytarz i zamknęłam za sobą wielką,
drewnianą płytę.
-Hej. Heeej, Rose, wstawaj! Boże,
jaki ty masz twardy sen…- usłyszałam męski, lekko ochrypnięty głos obok siebie.
Powoli uchyliłam powieki i ujrzałam twarz przystojnego mulata, wpatrującego się
we mnie. Zayn…- Nareszcie się obudziłaś- uśmiechnął się promiennie, widząc mnie
z otwartymi oczami.
-Co jest?- spytałam, po czym ziewnęłam
sennie. Przestawiłam się do pozycji siedzącej i przeciągnęłam się leniwie-
Spałam na kanapie?- zadałam kolejne pytanie, widząc mebel, na jakim się
znajdowałam. Chłopak przytaknął. Po chwili dotarło do mnie coś, co lekko mnie
przeraziło- A ty…
-Też tu spałem, jeśli o to ci
chodzi- odparł.
-Ale dlaczego… Nie mogłeś mnie
obudzić albo pójść do swojego pokoju?
-Tak się we mnie wtuliłaś, że
gdybym próbował wstać z pewnością byś się obudziła, a ja nie miałem serca tego
robić. Tak ślicznie spałaś- poczułam, jak moja twarz zalewa się szkarłatnym
rumieńcem. Malik uśmiechnął się satysfakcjonująco, co trochę mnie poirytowało.
Naprawdę zadowalała go moja krępacja?
-I co tak szczerzysz te zęby?-
warknęłam.
-Bo uroczo wyglądasz, kiedy się
rumienisz- odparł, po czym usiadł obok mnie. Nie chciałam na niego patrzeć,
ponieważ czułam się głupio wiedząc, że zasnęliśmy razem na kanapie, znając się
zaledwie przez kilka godzin- No już, przestań się dąsać- szturchnął mnie
delikatnie w bok.
-Wcale się nie dąsam- powiedziałam
i szturchnęłam go w jego żebra, tylko że dwa razy mocniej niż on mnie.
Uśmiech mimowolnie wpełzł na moją twarz, słysząc cichy jęk bólu ciemnookiego.
Uśmiech mimowolnie wpełzł na moją twarz, słysząc cichy jęk bólu ciemnookiego.
-To jak?- spytał, kiedy w końcu zdecydowałam
się na niego popatrzyć- Co chcesz na śniadanie?
-Nie wiem- wzruszyłam ramionami-
Obojętne mi to.
-To chodź- powiedział i wstał z
sofy, a następnie chwycił moją drobną dłoń- Upichcimy coś razem- dodał i
pociągnął mnie za sobą w stronę kuchni.
*OCZAMI SUSAN*
Szlochałam cicho w ramię Loczka,
który mamrotał w kółko „Boże, gdzie ona jest…”. Patty wtulała się w Liama, sama
nie wiem czy płakała, czy nie, natomiast Payne patrzył pusto w ścianę. Niall
siedział skulony na fotelu z opuszczoną głową. To był chyba pierwszy raz kiedy
słyszałam, jak nie mówił nic przez dłużej niż pięć minut. Do pokoju wszedł pan
Desmond, a my wszyscy zareagowaliśmy w identyczny sposób- nagle poderwaliśmy
głowy i patrzyliśmy na niego z wyczekiwaniem, zostaliśmy jakby wytrąceni z
transu.
-Nigdzie jej nie ma, ale
podejrzewają parę miejsc, w których mogłaby być- zakomunikował, a ja schowałam
twarz w dłonie. Boże, ona była zbyt
dobra, nie zasłużyła sobie na nic złego… Błagam, Rose była zawsze dobra… Proszę
Cię, Boże, nie rób jej krzywdy, ona jest dobrym człowiekiem… Błagam…-
Naprawdę nie mam pojęcia, co tej głupiej dziewczynie strzeliło do głowy, ale
niech nie oczekuje miłego powitania z mojej strony… Ta nieodpowiedzialna
młodzież, kto ich teraz wychowuje?- mamrotał pan Desmond, jednak na tyle
głośno, aby każdy mógł to usłyszeć- Pójdę na komisariat, może wiedzą coś
więcej- powiedział po jakimś czasie i wyszedł. Ja, Patty, Niall, Harry i Liam
zostaliśmy w salonie naszego domku. Kiedy w południe zrozumieliśmy, że Rose nie
ma ani w szkole ani w naszym domu, zaczęliśmy jej szukać wszędzie indziej- na
boiskach, gdzieś w naszym mini parku, w którymś z pozostałych domków i na całym
terenie ESL-a. Gdy nasze poszukiwania dobiegły końca było już coś koło piątej
po południu i pomyśleliśmy, że może musiała gdzieś iść i niedługo przyjdzie.
Jednak kiedy nie zjawiła się po godzinie czekania, postanowiliśmy zgłosić jej zniknięcie
panu Desmondowi. Na początku on i inni opiekunowie szukali jej wszędzie tam,
gdzie my wcześniej, później w okolicach ośrodka, ale również nigdzie jej nie
znaleźli. Późnym wieczorem zgłosili zaginięcie Rose na policję, która szukała
jej przez całą noc. Żadne z nas- ani ja, ani Patty, ani Niall, ani Harry, ani
Liam nie spaliśmy nawet przez chwilę. Pozwolono nam siedzieć razem w salonie i
czekać na jakieś wiadomości. Obecnie była szósta rano, a o Rose wciąż nic nie
było wiadomo.
-Boże, żeby ona przeżyła-
wymamrotałam.
-Nie mów tak- skarcił mnie Payne-
Ona na pewno żyje, nie mogła zginąć…
-Ale żeby nie stało się jej nic
złego- odezwała się Patty.
-A co jeśli ktoś ją pobił?-
spytałam z niepokojem.
-Albo porwał…- dodał Horan.
-Albo… Zgwałcił…- powiedział jak
dotąd najciszej z nas wszystkich Liam.
-Albo…- zaczęła Patty, jednak
przerwał jej wkurzony Hazza:
-Kurwa, zamknijcie się! Po co mamy
myśleć, co się jej mogło stać, a co nie?! Wolę iść i działać- krzyknął i wstał
gwałtownie z miejsca.
-Harry… Wiesz dobrze, że nam nie
wolno…- wyszeptała Walker.
-Mam w dupie to, co mówi mi
Desmond- warknął- Nie będę tu siedział i czekał, aż Rose stanie się coś złego!
Nie jestem tchórzem…
-Harry…
-On ma rację- przerwał mi Niall-
Też nie zamierzam siedzieć tu i słuchać o nieudolnych działaniach tutejszej
policji- on również wstał.
-Chłopaki…
-Oj, zamknij się!- krzyknął
Irlandczyk w stronę Payna- Nie obchodzi mnie co o tym myślicie, ja idę jej
szukać.
-Albo się do nas dołączycie, albo
będziecie tu sobie dalej siedzieć i czekać na rozwój wydarzeń. Wybierajcie-
powiedział Harry.
-Idę z wami- wymamrotałam po
długiej chwili ciszy, chłopaki przytaknęli. Wstałam z kanapy i cała nasza
trójka patrzyła teraz na Patty i Liama z góry.
-Dobra, nie chcecie to nie- odezwał
się Loczek po kilku minutach milczenia- Możecie tu sobie siedzieć jak tchórze,
a my wychodzimy- kiwnął głową na mnie i na Horana. Wyszliśmy na korytarz i
ubraliśmy buty i kurtki jesienne, ponieważ z rana było bardzo zimno. Było mi
przykro, że Patty i Liamowi nie zależy na Rose, ale cóż… Ich wybór, nie mam
zamiaru ich do czegokolwiek przymuszać. We trójkę wyszliśmy na dwór i raźnym
krokiem ruszyliśmy w stronę naszej szkoły, za którą znajdowało się wyjście z
ośrodka. Kiedy byliśmy już na końcu „alejki”, za wszystkimi boiskami, usłyszeliśmy
za nami krzyk. Wszyscy odwróciliśmy się gwałtownie i ujrzeliśmy Payna i Walker
biegnących w naszą stronę.
-Czekajcie, idziemy z wami!-
krzyczał szatyn. Jednak przyszli…
-Idziemy?- spytałam, kiedy
dołączyli do nas zdyszani przyjaciele. Odpowiedzieli prawie równocześnie
przytakując głowami. Wyminęliśmy, teraz już w piątkę, szkołę i dotarliśmy do
ogromnej bramy. Harry sięgnął swoją dużą, zziębniętą dłonią do klamki i nacisnął ją. Furtka otworzyła się przed nami na oścież, a my opuściliśmy teren
ESL-a.
*OCZAMI ROSE*
Klepnął
mnie w pośladek, a ja kopnęłam go w piszczel. Chłopak wrzasnął.
-Kurwa, co
to było?- wysyczał, zagryzając wargę z bólu.
-Musisz się
nauczyć, że nie znoszę zboczeńców- odparłam ze cwanym uśmieszkiem na twarzy.
-Nie myśl
sobie, że to ci ujdzie na sucho- wystawił język.
-Tak? A co
zamierzasz mi zrobić?
-A to-
uśmiechnął się zadziornie, po czym szybkim ruchem ręki sięgnął po łyżeczkę
włożoną do Nutelli, wyjął ją i rzucił we mnie czekoladowym pociskiem. Na
szczęście miałam na sobie fartuch Zayna (kiedy go zobaczyłam, całego w kwiatki,
zaczęłam się okropnie śmiać i chciałam go ubrać), w który trafił krem
kakaowo-orzechowy, więc moje ubranie pozostawało czyste.
-A więc to tak?- pokiwałam głową, a
następnie rzuciłam w niego jednym z ostatnich naleśników, jakie zostały nam po
zjedzeniu śniadania. Mulat dostał nim prosto w twarz, co doprowadziło mnie do
ataku śmiechu.
-Już nie żyjesz…- powiedział,
zdejmując naleśnik z twarzy. Podbiegł do mnie, a ja nie miałam pojęcia, jakie
ma zamiary. Chwycił mnie w pasie i podniósł do góry.
-Zayn… Zayn, co ty robisz?-
spytałam, próbując udawać przerażoną, ale chyba nie za dobrze mi to wyszło.
Brunet zaniósł mnie do salonu i rzucił moim drobnym ciałem na kanapę. Zanim
zdążyłam zrobić jakikolwiek ruch, Malik zaczął mnie niemiłosiernie łaskotać.
Wiłam się ze śmiechu, a on miał niezły ubaw z patrzenia na mnie.
-Proszę, chciałaś się pośmiać- po
paru minutach poczułam, że chyba zaraz się uduszę, ale akurat wtedy ciemnooki
zaprzestał łaskotkom. Byłam cała czerwona na twarzy, włosy miałam potargane, a
z oczu wypływało kilka łez z nadmiaru śmiechu. Zayn usiadł obok mnie, a ja
udawałam obrażoną na niego- Fochasz się?- przytaknęłam- No to przestań, bo
zaraz mogę zacząć znowu- spojrzałam na niego z udawanym strachem, a on
wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Która godzina?- spytałam. Mulat
spojrzał na swój zegarek.
-Za pięć ósma- odparł- Na którą
masz zajęcia?
-Na dziewiątą, muszę się już
zbierać- powiedziałam i wstałam z kanapy. Chłopak przytaknął. Ruszyłam w stronę
łazienki i kiedy opuściłam ją o godzinie ósmej piętnaście, byłam już całkowicie
ogarnięta.
-Daleko jest stąd do mojej szkoły?-
zapytałam, stając w progu salonu.
-Nie, jakiś kwadrans spacerku-
uśmiechnął się, a ja wyszłam z powrotem na korytarz. Ubierałam buty, kiedy
Malik opuścił salon- Idę z tobą.
-Nie trzeba, nie musisz się
fatygować- uśmiechnęłam się.
-Ale chcę- odparł- A poza tym,
przecież nie znasz nawet drogi.
-W sumie racja- zgodziłam się z
Zaynem, a on nasunął na stopy czerwone conversy- Więc chodźmy- powiedziałam,
kiedy byliśmy już gotowi. Opuściliśmy mieszkanie mulata, a on uprzednio wziął
klucze z jednej z półek w kuchni. Brunet zamknął za nami drzwi i uśmiechnął się
do mnie promiennie.
-Spróbuj dotrzymać mi kroku-
przekomarzał się, kiedy schodziliśmy po schodach na parter.
-To samo mogłabym powiedzieć tobie-
wystawiłam język, na co on parsknął śmiechem.
-Nie rozśmieszaj mnie, mała-
spojrzał na mnie z miną przemądrzalca, a ja kopnęłam go w piszczel, tak jak
wcześniej- Auu!- syknął- Myślałem, że nie
lubisz zboczeńców- powiedział, kiedy wychodziliśmy już z klatki
schodowej na chodnik. Wzięłam parę głębokich wdechów zimnego, porannego
powietrza. Nie jest aż tak zimno, da się
wytrzymać, pomyślałam.
-Nie lubię też przemądrzalców.
-A kogoś jeszcze?- skręcił w prawo,
a ja razem z nim.
-Tak, ciebie- uśmiechnęłam się zadziornie,
a Zayn spojrzał na mnie z miną smutnego szczeniaczka- Uważaj, bo…
-Malik, wiedziałem że to ty!-
usłyszałam czyjś krzyk za moimi plecami, a później zobaczyłam, jak ktoś
przyciska ciemnookiego do ściany budynku, obok którego właśnie przechodziliśmy. Przyjrzałam
się całej tej scence i zrozumiałam, że mężczyzną, który napadł na Zayna był
policjant. A na dodatek nie był sam, ponieważ właśnie dobiegło do nas jakichś
czterech kolejnych i ktoś, kogo miny przestraszyłam się tak, że miałam ochotę
stać się teraz niewidzialna… Pana Desmonda.
-Nie martw się, już jesteś
bezpieczna- powiedział mój opiekun.
-Co?- zdziwienie to mało
powiedziane w porównaniu do tego, co wtedy czułam.
-Co jej zrobiłeś, Malik?- wysyczał
policjant w stronę Zayna, który- ku mojemu jeszcze większemu szokowi- nie
wyglądał na ani trochę przestraszonego, a wręcz przeciwnie: uśmiechał się
kpiąco- Jak ci zaraz przyjebie to ci zejdzie ten durny uśmieszek z twarzy!
-Jak się pan władza wyraża?- zadrwił mulat, mówiąc z dziwnym akcentem słowa „pan władza”. Policjant walnął go
pięścią w nos, ale Zayn dalej się uśmiechał.
-Co pan robi?!- pisnęłam. Stróż
prawa spojrzał na mnie przez ramię.
-Nic ci się nie stało, dziewczyno?
Co on ci zrobił?- dopytywał.
-A co on miałby mi niby zrobić?- zdziwiłam
się. Pan Desmond oraz policjanci patrzyli na mnie jak na jakąś idiotkę,
natomiast brunet uśmiechał się do mnie łobuziarsko.
-Panno Harris, czy opowiesz nam co
się stało odkąd wyszłaś z domku w czasie przerwy na lunch?- spytał spokojnie
mój opiekun, a ja przytaknęłam.
-Chciałam się przejść, więc poszłam
w stronę lasu. Nic nie jadłam tego dnia i mało spałam, więc zemdlałam w lesie.
Obudziłam się u Zayna w mieszkaniu. Powiedział mi, że zobaczył mnie w lesie i
zaniósł do siebie, żebym tam nie zamarzła. Kiedy się obudziłam był już późny wieczór,
więc pomyślałam sobie, że do szkoły wrócę następnego dnia rano. Tyle-
powiedziałam na jednym tchu.
-Czemu nie zadzwoniłaś?!- teraz pan
Desmond był zdecydowanie wkurzony.
-Bateria mi padła- odparłam zgodnie
z prawdą.
-A on to co, biedak bez telefonu?-
zadrwił policjant, który wciąż trzymał Zayna i wskazał na niego ruchem głowy.
-Nie miał pieniędzy na koncie.
-Taa…- wyszeptał stróż prawa.
-Więc… Czekam na przeprosiny-
niezręczną ciszę przerwał mulat.
-Co? Za co, do cholery jasnej, ja
mam cię przepraszać, Malik?!
-Zostałem niesłusznie posądzony o
porwanie, jak mi się wydaje, a na dodatek pan władza pobił mnie bez przyczyny- powiedział głosem niewiniątka, ponownie
kładąc dziwny akcent na słowa „pan władza” i wciąż uśmiechając się kpiąco.
-Malik…- wydyszał poczerwieniały ze
złości policjant- Ty się lepiej ciesz, że ja cie teraz do więzienia nie wsadzę.
-Za co?- zastanawiałam się, po co
Zayn chce doprowadzić do szału tego policjanta. Może chce się w ten sposób
jakoś zemścić za te fałszywe oskarżenia?
-Już ty dobrze wiesz, za co.
-Właśnie nie wiem. Chyba że od
dzisiaj władzy można napadać sobie na niewinnych obywateli i wsadzać ich bez
powodu do pierdla, wtedy to oczywiście będzie zrozumiałe- w głosie Zayna chyba
nawet głuchy wyczułby ironię.
-Ty cholerny sukinsynie…
-Jak pan władza się wyraża?!- mulat
udał oburzenie- Czy mógłby mnie pan władza już odstawić na ziemię?- spytał po
chwili milczenia. Policjant bez słowa puścił koszulkę bruneta, wiedząc już, że
ta sprawa jest przegrana.
-Jeszcze zobaczysz, Malik- wysyczał
jadowitym tonem w stronę ciemnookiego- Nie da się wiecznie uciekać przed
sprawiedliwością.
-Nadal nie mam pojęcia, o czym pan
władza mówi- chłopak zaśmiał się. Stróż prawa nie odpowiedział. Odwrócił się na
pięcie, po czym wraz z resztą swoich ludzi ruszył w stronę przeciwną niż w tę, w którą idzie się do ESL-a- Do widzenia, panie władzo!- krzyknął jeszcze za
policjantem Zayn- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy!- byłam zdziwiona
zachowaniem mojego nowego znajomego. Wiedziałam, że jest on raczej wyluzowany,
ale żeby aż tak? Miał gdzieś to, że mógł być wsadzony do więzienia… Ale skąd
znał go ten policjant? O co mu chodziło, kiedy mówił, że Zayn nie da rady
wiecznie uciekać przed sprawiedliwością? O co w tym wszystkim chodzi?! Rozejrzałam
się wokoło i dopiero teraz zauważyłam, jak wiele osób oglądało to zajście.
-Idziemy do szkoły- powiedział ostro
pan Desmond, a ja przytaknęłam- Później wymyślę ci karę- dodał i ruszył przed siebie.
-Cześć, mała- Zayn puścił mi oczko.
-Twój nos…
-Nic mi nie jest, dostawałem już
gorszych urazów, uwierz mi. Pójdę teraz do domu i to opatrzę, słowo- kiwnęłam
głową na znak, że się zgadzam.
-Spotkamy się jeszcze kiedyś?-
spytałam.
-Oczywiście, kiedy tylko będziesz
chciała- uśmiechnął się, a ja przypatrywałam się jego pięknej twarzy.
-Panno Harris, nie mamy całego
dnia!- usłyszałam krzyk opiekuna.
-Już idę, proszę pana!-
odkrzyknęłam- To… Pa- uśmiechnęłam się nieśmiało do Malika i podbiegłam do pana
Desmonda, który przez całą drogę do ESL-a prawił mi kazania na temat tego, jak
to okropnie jestem wychowana. Kiedy weszliśmy już do domku, było za dziesięć
dziewiąta.
-Idź i zbierz się na lekcje,
wymyślę ci jakąś karę, którą odpracujesz po południu- oznajmił, a ja
przytaknęłam z niechęcią. Wdrapałam się na drugie piętro i otworzyłam drzwi do
mojego pokoju. Ledwo przekroczyłam próg, poczułam jak ktoś mocno mnie przytula.
-Rose… Tak bardzo się o ciebie
martwiliśmy…- wychlipała Susan.
-Suzie… No co ty… Ty płaczesz?-
zdziwiłam się.
-Tak się o ciebie martwiliśmy…-
powtórzyła. Przytulała się do mnie jeszcze przez kilka minut, a ja nie miałam
pojęcia, co mam powiedzieć. Kiedy wreszcie się ode mnie odkleiła, przyczepiła
się do mnie Patty, jednak jej uścisk trwał dużo krócej niż uścisk mojej
najlepszej przyjaciółki.
-Dobrze, że nic ci się nie stało-
uśmiechnęła się Walker.
-A co mi się miało stać?- byłam poirytowana, bo nie miałam pojęcia, o co im chodzi. Przecież nic mi nie jest! Jones chyba wyczuła moją irytację, bo nagle zaczęła krzyczeć.
-Dziewczyno, zniknęłaś gdzieś bez
śladu na prawie dwadzieścia cztery godziny i nie dawałaś znaku życia! Wiesz jak
się o ciebie baliśmy?!- Więc o to im wszystkim chodzi... Faktycznie, nie myślałam o
tym, jak bardzo przestraszeni muszą być moi przyjaciele… Teraz, kiedy tak zaczęłam się nad tym zastanawiać, było mi cholernie głupio, że tak łatwo się poddałam i nie próbowałam za
wszelką cenę poinformować ich, gdzie jestem.
-Przepraszam…- wyszeptałam.-Nic nie szkodzi. Najważniejsze, że jesteś cała- Patty uśmiechnęła się do mnie blado. Stałyśmy w milczeniu, a ja czułam się tak głupio, jak chyba jeszcze nigdy w życiu. Ile stresu oni musieli się najeść przez moją bezgraniczną głupotę? Po kilku minutach niezręcznej ciszy, usłyszałyśmy skrzypienie schodów.
-Dziewczyny, musimy iść na lekcje- usłyszałam z korytarza głos Nialla. Chwilę potem do pokoju wszedł Irlandczyk wraz z Harrym i Liamem- Jesteście sp...- dopiero teraz mnie zauważył. Cała ich trójka patrzyła na mnie oniemiała.
-Ty...-zająkał się Styles- Ty... Tu jesteś... Od kiedy?
-Przed chwilą przyszła- odpowiedziała za mnie Susan, ponieważ ja nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Było mi tak cholernie przykro... Chłopaki nie mówili już nic. W końcu podszedł do mnie Horan i delikatnie objął mnie w pasie, jakbym miała się zaraz rozbić.
-Co się działo przez ten cały czas?- spytał, ale ja wciąż nie potrafiłam nic powiedzieć.
-Może chodźmy na lekcje, i tak jesteśmy już spóźnieni- na propozycję Liama wszyscy przystanęli z ochotą, ponieważ żadne z nas nie chciało narażać się nauczycielom- może oprócz Nialla i Harrego. Chciałam spakować się na zajęcia, ale wtedy dotarło do mnie, że przecież poszłam z torbą do lasu... I co się z nią stało? Nie widziałam jej nigdzie u Zayna. Może ją tam zostawił? Zaczynałam się już trochę stresować, kiedy Patty zauważyła moje lekkie zakłopotanie oraz brak mojej torby i zaczęła pakować moje książki do jej plecaka.
-Dzięki- wymamrotałam w jej stronę.
Na lekcje dotarliśmy z piętnastominutowym opóźnieniem, więc nauczyciel nie
przywitał nas zbyt serdecznie. Przez kilka pierwszych godzin nie odzywałam się
do nikogo poza Patty, a i tak rozmawiałam z nią tylko o sprawie związanej z
tym, że dziewczyna nosiła moje książki. Jednak na przerwie na lunch
opowiedziałam moim przyjaciołom, co dokładnie się stało, chociaż pominęłam parę
dosyć istotnych faktów: to, u kogo się zatrzymałam, to, co widziałam wtedy w
łazience, to, że spałam z ledwo poznanym chłopakiem na jednej kanapie oraz to,
że mój „gospodarz” został osądzony o porwanie. Jednak, ku mojemu zdziwieniu,
żadne z przyjaciół nie było złe za moje głupie zachowanie. Oni sami
opowiedzieli mi historię o tym, jak wyszli do miasta mnie szukać, ale po paru
minutach przyłapał ich pan Desmond, więc musieli wracać, a na dodatek mieli być
pilnowani przez naszą gosposię. Wyszło na to, że cała nasza szóstka otrzyma
kary po południu. Po lekcjach wszyscy poszliśmy do lasu i po parunastu minutach
znaleźliśmy moją torbę, nienaruszoną. Wróciliśmy biegiem do ESL-a i byliśmy
gotowi na przyjęcie naszej kary. Pan Desmond kazał nam dziś i jutro czyścić
wszystkie instrumenty, jakie znajdowały się w szkole. Nie byliśmy tym
zachwyceni, ale przynajmniej dostaliśmy karę wspólną, więc mieliśmy towarzystwo
i nie było tak nudno.
*SOBOTA*
-Rose, ile ty tam jeszcze będziesz
siedzieć? Chodź, nie zamierzamy tu na ciebie czekać ani chwili dłużej!-
usłyszałam krzyk Susan.
-To idźcie beze mnie, czy ja wam
tego bronię?- odkrzyknęłam przez drzwi łazienki. Byłam poirytowana. Nie musieli
na mnie czekać, ale to robili, więc skoro tego chcą to po co mnie cały czas
pospieszają?!
-Przecież dobrze wiesz, że nie
pójdziemy!- tym razem był to głos Harrego. Po jeszcze paru minutach opuściłam
łazienkę i ujrzałam przed sobą pięciu zniecierpliwionych nastolatków.
-Możemy już iść?- spytał Nialler, a
ja przytaknęłam. Była godzina szósta po południu, mieliśmy czas wolny, więc
chcieliśmy razem wybrać się na miasto.
-Jestem dziewczyną, mam do tego
prawo- odparłam lekko urażona.
-My też jesteśmy, a jakoś nie
spędzamy w łazience dwóch godzin- zauważyła Patty.
-Bo wy dwie jesteście jakieś dziwne-
pokazałam jej język- A poza tym, nie siedziałam tam przez dwie godziny.
-A chcesz się założyć?- odezwał się
Horan, gdy wychodziliśmy z naszego domku, uprzednio założywszy buty i
kurtki.
-Dobra, dajcie mi spokój-
powiedziałam, udając obrażoną. Spacerowaliśmy chodnikiem i szliśmy w stronę
centrum miasta. Na nasze nieszczęście jako przewodników mieliśmy Hazzę i
Nialla, którzy cały czas celowo skręcali nie tam, gdzie trzeba, aby nas
poirytować. Do centrum doszliśmy po około godzinie, chociaż powinniśmy tam być
co najmniej pół godziny wcześniej.
-Jesteście totalnymi kretynami.
Wiecie o tym, prawda?- powiedziała Susan, kiedy wreszcie dotarliśmy do centrum
handlowego.
-Może i jesteśmy, ale to nie my
siedzimy w łazience…
-Zamknij się- nie pozwoliłam
dokończyć Loczkowi zdania. Chodziliśmy po sklepach, cały czas się wygłupiając i
choć żadne z nas niczego sobie nie kupiło, bawiliśmy się świetnie. Kiedy
byliśmy w ostatnim, największym ze wszystkich sklepów, Suzie znalazła sukienkę,
którą wzięła do przymierzalni. Wszyscy poszli za nią, aby powiedzieć jej jak
wygląda, ale ja nie miałam na to najmniejszej ochoty. I tak wiedziałam, że
sukienka będzie leżała na niej wspaniale, jak wszystkie ciuchy na tym świecie.
Przechadzałam się pomiędzy półkami i stojakami, szukając czegoś dla siebie,
kiedy poczułam, jak ktoś puka w moje ramię. Wzdrygnęłam się i natychmiast
odwróciłam w stronę tego kogoś, kim z resztą na sto procent jest Harry albo
Niall. Zmierzyłam ową postać swoim spojrzeniem, zaczynając od stóp a kończąc na
twarzy. Wysokie, granatowe adidasy z Nike, czarne rurki, biały T-shirt i granatowo-biała,
rozpięta bejsbolówka. Spojrzałam na twarz chłopaka. Ciemna cera, czarne włosy
postawione na żel, bajeczne, brązowe oczy i ten czarujący uśmiech.
-Zayn, co ty tu robisz?-
uśmiechnęłam się, rozpoznając tożsamość osoby stojącej przede mną.
-Wydaje mi się, że to samo co ty-
puścił mi oczko- Do galerii chodzi się chyba po zakupy, prawda?
-No tak…- zarumieniłam się lekko-
Już dobrze z twoim nosem?- mulat przytaknął.
-A jak tam twoja kara?
-Nie była aż taka straszna-
odparłam- Zayn… Mogę cię o coś spytać?
-Pytaj o co chcesz.
-Bo wtedy, na ulicy… Policjant
powiedział coś takiego, że niby przed sprawiedliwością nie dasz rady wiecznie
uciekać… I w ogóle, on cie znał, czyli miał już z tobą kiedyś do czynienia… Czy
ty…
-Kurwa, gdzie ona jest?!-
usłyszałam z daleka głos Hazzy.
-Pewnie znowu poszła do lasu-
odpowiedział mu Niall, a Zayn zaśmiał się.
-Twoi przyjaciele chyba cię
szukają.
-Chyba… Ale nie odpowiedziałeś na
moje pytanie- nie chciałam ustąpić.
-Nawet go nie dokończyłaś.
Porozmawiamy o tym kiedy indziej, dobra? Teraz musisz już iść- powiedział
stanowczo, a ja westchnęłam zrezygnowana. Uśmiechnęliśmy się jeszcze do siebie,
a później odeszłam bez słowa pożegnania.
*OCZAMI ZAYNA*
Patrzyłem, jak dziewczyna powoli
odchodzi w stronę, z której dobiegały głosy jej przyjaciół. Więc zaczyna się już domyślać… Trudno, będę musiał wcisnąć jej jakiś kit.
Kiedy znikła pomiędzy wieszakami, patrzyłem jeszcze przez chwilę na miejsce, w
którym przed chwilą stała, po czym odwróciłem się i opuściłem sklep, wychodząc
na korytarz. Podszedłem do moich zaciekawionych znajomych, którzy, zgodnie z
moją prośbą, nie weszli ze mną do sklepu.
-Kto to był?- spytał Louis, z
którym zdążyłem się już pogodzić.
-Znajoma- odparłem wymijająco.
-Skąd się znacie?- do rozmowy
wtrącił się Ed- Chętnie bym ją przeleciał…
-Nie interesujcie się- warknąłem-
Po prostu, kolejna laska, czy to ma jakieś znaczenie skąd się znamy? I ona jest
moja, więc ty trzymaj swoje brudne łapy z daleka od jej ciała.
-A niby czemu, Zaynee?- zakpił Ed.
On i reszta chłopaków zawsze nazywali mnie ‘Zaynee’, gdy chcieli mnie
poirytować- Bo ty mi zabronisz?
-Zaklepał ją sobie- zaśmiał się
Austin.
-Dobra, odwalcie się od niego,
idioci- warknął Tommo- Macie chyba coś takiego jak zwykła, męska przyzwoitość?
Nie odbieramy lasek kumplom, szmaciarze.
-Czemu tak nas nazywasz, skoro sam
taki jesteś?- zdenerwował się Ed.
-Bo on nie rzuca się na dziewczyny,
które należą już do kogoś innego- powiedziałem. Zapadła niezręczna cisza.
-Może nie stójmy tu jak jacyś
debile i chodźmy do tamtego sklepu. Podoba mi się tamta bluza- odezwał się
Mike, który jak dotąd siedział cicho. Cała nasza piątka ruszyła w stronę Top
Mana.
*NASTĘPNEGO DNIA*
Zapukałem do drzwi. Było parę minut
po ósmej wieczorem. Stałem przez chwilę na mrozie, kiedy w końcu drewniana
płyta rozchyliła się i ukazał się w niej lokowany, zielonooki szatyn, dosyć
wysoki. Na stopach miał szare kapcie, a ubrany był w granatowo-czarną piżamę.
Kiedy mnie zobaczył, uśmiech spełzł mu z twarzy.
-Jest Rose?- spytałem, nie
zważywszy na jego wystraszoną minę.
-Ja… Eee… Kto?- wydukał.
-Rose. Rose Harris. Jest tutaj?-
nastolatek patrzył na mnie podejrzliwie.
-A mogę wiedzieć, czego od niej chcesz?-
warknął. Muszę przyznać, że zdziwiła mnie jego wojownicza postawa, zważywszy na
to, że przed chwilą bał się na mnie spojrzeć.
-Nie, nie możesz. Mów, jest czy jej
nie ma, czas mnie goni.
-Nie, wyszła- odparł lodowatym
tonem i chciał zamknąć drzwi, ale zablokowałem je swoją nogą.
-Na pewno?- dopytywałem.
-Tak, a teraz…
-Niall, odwal się, idioto!-
przerwał mu krzyk dziewczyny, dobiegający z głębi domu. Bardzo dobrze znałem
ten głos.
-Cholera…- przeklął pod nosem
lokowany, a ja uśmiechnąłem się satysfakcjonująco.
-Nie ładnie tak kłamać-
powiedziałem i nie zważając na protesty szatyna, przekroczyłem próg domu.
Zobaczyłem Rose w szlafroku, szarpiącą się z jakimś blondynem o ręcznik, którym
zapewne chciała owinąć swoje mokre włosy. Szatyn, który otworzył mi drzwi stał
za moimi plecami i chyba nie miał już odwagi się odezwać- Cześć- odezwałem się
po paru minutach przyglądania się wygłupiającym się przyjaciołom. Obydwoje
spojrzeli w moją stronę. Chłopakowi zrzedła mina, natomiast Rose uśmiechnęła
się promiennie.
-Zayn!- ucieszyła się- Co się
stało?
-Chciałem porozmawiać- odparłem, a
ona przytaknęła. Wyszliśmy razem na korytarz, natomiast zielonooki i blondyn
rozsiedli się w salonie. Słychać było stamtąd przyciszone szepty, ale ja nie
przejąłem się tym za bardzo- Chciałaś mnie o coś spytać.
-Tak… Zayn… Czy ty masz jakiś
konflikt z prawem?- zapytała bez żadnych ogródek, a ja przez chwilę
zastanawiałem się nad odpowiedzią.
-Nie, nie robię nic złego. Po
prostu tutejsza policja jest trochę… Niesprawiedliwa… I ja z moimi przyjaciółmi
nie przegapiamy okazji do drażnienia się z nimi, za to, co oni robią obywatelom
naszego miasta, więc trochę nas nie lubią- odparłem i uśmiechnąłem się do
siebie, nie wierząc, że wymyśliłem tak dziwne kłamstwo.
-Ale na pewno…
-Tak, na pewno. Muszę już iść, bo
słyszę, jak ktoś schodzi po schodach, może być to wasz opiekun, a nie chcialbym się na niego natknąć. Chyba nie byłby zadowolony, gdyby zobaczył jak
jakiś chłopak odwiedza cię wieczorem- puścił mi oczko.
-Nic mu do tego… Ale jednak wolę mu
się nie narażać- powiedziała.
-Sama widzisz. To… Cześć-
uśmiechnąłem się do niej na pożegnanie, ona uczyniła to samo.
-Zayn… Zobaczymy się jeszcze
kiedyś, prawda?
-Na pewno- odparłem, kiedy
naciskałem klamkę - I nawet nie wiesz, jak szybko zakończy się ta znajomość…-
powiedziałem sam do siebie, kiedy znalazłem się już na zewnątrz.
Skierowałem swoje kroki w stronę wyjścia z ośrodka i uśmiechnąłem się na uczucie wibracji telefonu, dzwoniącego w mojej kieszeni. Wyjąłem urządzenie i spojrzałem na wyświetlacz. Jenny…
**********Poza opowiadaniem**********
Cześć wszystkim <3 Więc... Nareszcie mamy Czwarty Rozdział xD Nie wiem, czy Wam się spodoba, ale osobiście uważam, że nie wyszedł mi najlepiej :/ Starałam się nie wsadzać tu tylu bezsensownych opisów co w Rozdziałach wcześniejszych, ale nie mam pojęcia jak mi to wyszło. Pozostawiam to Waszej opinii ;) Trochę mi głupio, że ostatnio tak się nad sobą użalałam, jak jakaś totalna ciota... ;x Fakt, ostatnio kiepsko u mnie z przyjaźnią <Majkaa :'(> i z rodziną... Boże, ja znowu zaczynam ;dd Chyba serio jestem jakąś skończoną ciotą ;D Okey, koniec o mnie... Przepraszam za wszystkie błędy, jakie pojawiły się w tym Rozdziale oraz za to, że tyle musieliście na niego czekać... :c Obiecuję, że Rozdział Piąty pojawi się najpóźniej za 10 dni, ale i tak planuję dodać go wcześniej ;* Byłabym bardzo wdzięczna za szczere opinie na temat nowego Rozdziału w komentarzach, ale do niczego Was nie przymuszam :) Na koniec chciałabym jeszcze dodać, że niedługo na blogu powinna pojawić się nowa zakładka 'Czytam', w której- jak sama nazwa wskazuje- zostaną umieszczone blogi, które czytam (i jeden z nich piszę wraz z przyjaciółką) oraz które uważam za godne polcenia ;3 To tyle, kocham Was <3
Skierowałem swoje kroki w stronę wyjścia z ośrodka i uśmiechnąłem się na uczucie wibracji telefonu, dzwoniącego w mojej kieszeni. Wyjąłem urządzenie i spojrzałem na wyświetlacz. Jenny…
**********Poza opowiadaniem**********
Cześć wszystkim <3 Więc... Nareszcie mamy Czwarty Rozdział xD Nie wiem, czy Wam się spodoba, ale osobiście uważam, że nie wyszedł mi najlepiej :/ Starałam się nie wsadzać tu tylu bezsensownych opisów co w Rozdziałach wcześniejszych, ale nie mam pojęcia jak mi to wyszło. Pozostawiam to Waszej opinii ;) Trochę mi głupio, że ostatnio tak się nad sobą użalałam, jak jakaś totalna ciota... ;x Fakt, ostatnio kiepsko u mnie z przyjaźnią <Majkaa :'(> i z rodziną... Boże, ja znowu zaczynam ;dd Chyba serio jestem jakąś skończoną ciotą ;D Okey, koniec o mnie... Przepraszam za wszystkie błędy, jakie pojawiły się w tym Rozdziale oraz za to, że tyle musieliście na niego czekać... :c Obiecuję, że Rozdział Piąty pojawi się najpóźniej za 10 dni, ale i tak planuję dodać go wcześniej ;* Byłabym bardzo wdzięczna za szczere opinie na temat nowego Rozdziału w komentarzach, ale do niczego Was nie przymuszam :) Na koniec chciałabym jeszcze dodać, że niedługo na blogu powinna pojawić się nowa zakładka 'Czytam', w której- jak sama nazwa wskazuje- zostaną umieszczone blogi, które czytam (i jeden z nich piszę wraz z przyjaciółką) oraz które uważam za godne polcenia ;3 To tyle, kocham Was <3
Malikowa,xx
Kochana Zarombiste! My to czytamy na jednym tchu... To jest boskie!!
OdpowiedzUsuńZayn podstępny buntownik... Chce ją wykorzystać,ale może coś z tego będzie, może ona go odmieni...Te rozmowy Mulata z Rose po prostu boskie takie jajcarskie... Rozwaliła nas początkowa akcja z podnieceniem...Jeszcze się śmiejemy,...Zayn ty świniaku xd Kurde jak nam się podoba zayn Bad Boy *_* No i bitwa na jedzenie też super!!!
Achhh Cudo!!! Czekamy na kolejny rozdział.
To się tak fajnie rozkręciło, ze nie mozemy się już doczekać nexta!!!
Kasiu pisz dalej bo masz wielki talent to jest Fantastyczne te dialogi i opisy... Dobra już cię nie zanudzamy. Przepraszamy, no ale mogłybyśmy pisac tutaj nieskończenie wiele...
No to życzymy weny, chociaż na pewno wyjdzie ci swietnie ;)
Pozdrowionka :**
owszystkimioniczym-1.blogspot.com
Dziękuję za miłe słowa <3 To bardzo motywuje, gdy widzi się takie pozytywne opinie, jak Wasza. Kolejny Rozdział pojawi się na blogu dzisiaj albo jutro wieczorem ;) I straasznie przepraszam za taką zwkłokę! Wszystko będzie wyjaśnione pod Piątym Rozdziałem. Wam również życzę weny ;* Jeszcze raz dziękuję za ten cudowny komentarz <3
UsuńPozdrawiam, xx
O! Cieszę się, że jednak dodałaś kolejny rozdział i się nie poddałaś. Dziś nie mam już siły, bo wykończyło mnie kilka spraw, ale jutro, albo w niedzielę postaram się przeczytać ten rozdział i skomentować go porządnie. Póki co, krzyczę z radości, bo jednak nadal jesteś tutaj! <3
OdpowiedzUsuńDobrze, w takim razie czekam na Twoją opinię <3 Trzymaj się! Nie mam pojęcia, co Ci się stało i co to są za 'sprawy', ale mam nadzieję, że to nic poważnego... :*
UsuńPozdrawiam, xx
Na reszcie się doczekałam :D <3.!
OdpowiedzUsuńAle przeczytam jutro. Dziś już nie mam siły... Na nic.
Okey. 'Dziś już nie mam siły... Na nic.' Coś złego się stało, czy po prostu jesteś zmęczona? Martwę się o Ciebie... :c
UsuńPozdrawiam, xx
Oj... Nie masz powodów, żeby się martwić. Po prostu wczorajszy dzień był dniem ciężkim i nie miałam nastroju ani siły, ale teraz jest już w miarę OK. Cóż chyba we dwie jesteśmy ciotami. XD Ale nie będę Ci się tu żalić ;c
UsuńCo do rozdziału... Awwwww. Genialne.! Oni się tak fanie razem dogadują i śmieją się razem i wgl ^^ njdfgadskj
Czy tylko mi się wydaję, że Harry'emu trochę bardziej zależy na Rose? Zareagował bardzo emocjonalnie, kiedy zniknęła. No i jeszcze "A mogę wiedzieć, czego od niej chcesz?- warknął" ^^ Albo po prostu jestem przewrażliwiona na jego punkcie. :D
Gdybyś widziała moją reakcję, kiedy Zayn'a zatrzymał ten policjant. A potem jeszcze ta jego rozmowa z nim. Śmiałam się, jak głupia. Och, tyle emocji na raz :D
Najpierw Zayn mówi: " Nie ładnie tak kłamać" , a potem sam ją okłamuję ... Niegrzeczny Zayn :D
"Nie odbieramy lasek kumplom, szmaciarze." - Ten tekst rozwalił system. :D :)
Uwielbiam Cię, mała :P :**
Zapraszam do mnie na szóstkę: http://everythinghaschanged-1d-fanfiction.blogspot.com/
Pozdrowionka, kochana <3
Kaśka: Nominowałam Cię do Liebster Blog Award.
UsuńSzczegóły u mnie na blogu.
http://everythinghaschanged-1d-fanfiction.blogspot.com/
Od teraz mówię na Ciebie Kaśka ^^ <3
Dziękuję, Twoje opinie wiele dla mnie znaczą :) Cieszę się, że Rozdział Ci się spodbał. Ja też Cię uwielbiam, duża ;dd Twojego bloga czytam na bieżęco, jest po prostu świetny *o* Ogólnie to bardzo fajnie rozkręciłaś w nim akcję, ale może zbiorę się w końcu i napiszę dłuugi komentarz pod Twoim najnowszym Rozdziałem, a nie będę się rozpisywać o Twoim blogu u mnie xD Bardzo dziękuję za nominację do LBA, to bardzo miłe uczucie, kiedy wiesz, że jednak komuś podoba się to, co robisz... :') Dobra, ogólnie to nie lubię, jak ktoś do mnie mówi 'Kaśka', ale Ciebie ta polubiłam, że możesz mnie nazywać, jak chcesz ;*
UsuńPozdrawiam, xx
Dawaj kolejny rozdział !!!!! ♥
OdpowiedzUsuńPiątka pojawi się w piątek lub sobotę ;*
UsuńPozdrawiam, xx
Szy ty twierdzisz, że jestem złą przyjaciółką? Tak?Bo ja to tak odebrałam
OdpowiedzUsuńA i czego Cię hultaju w szkole nie ma? Co? I tak wiem, chyba.
Tan blog z przyjaciółką.. to ze mną c'nie? No nie ważne.
Zayn jest tutaj zły i raaar <33 Ja jeszcze teraz słucham dołujących piosenek a ty mi tutaj dajesz momenty jak Zaynee dostał w nosek. No i się popłakałam. :'( Ten rozdział to chyba mój ulubiony z tych czterech *-* Tekst taki piękny i gify tak ładnie dobrane i w ogóle <33
Pozdrawiam i życzę weny, xx
Nie, Ty jesteś kochaną przyjaciółką, ale ja spieprzam naszą przyjaźń :c Ostatnio w ogóle nie możemy się ze sobą porozumieć, ja mam wrażenie, że Ty jesteś zła na mnie, Ty myślisz, że ja jestem wkurzona na Ciebie... :'( Mam kaszel, katar i stan podgorączkowy :/ Tak, chodzi o Secrets Of The Past xD Fajnie, że Ci się podoba :) Kocham Cię, Majuś, mocnooo <3
UsuńPozdrawiam, xx
P.S
Fajna profilówka ;3
Uch, znalazłam chwilę. Mogę skomentować i powiedzieć co mi na sercu leży. Od razu mówię - popraw głównego „sędzię” komisyjnego na głównego sędziego komisyjnego zdecydowanie lepiej będzie wyglądać i brzmieć. Co do innych błędów to nie szukałam, nie przyglądałam się i nie analizowałam.
OdpowiedzUsuńZnów podoba mi się przedstawienie myśli/snów. Fajna sprawa. Poza tym Zayn ładny kit jej wcisnął, nie ma co. Akcja z policją na plus, co do reszty... Dużo opisów jest dobre, fajne i pożyteczne, więc się nie powinnaś ich wystrzegać. Hm, tylko miałam go za gorszego chłopaka niż serio jest w tym opo ;)
Zakończyłaś w momencie, gdy ciekawość zżera człowieka :D
P.S.
Liaaaaaam! <3
Dzięki za kolejny wspaniały komentarz <3 I dziękuję także za tą uwagę o sędziu komisyjnym- poprawiłam i faktycznie wygląda to o wiele lepiej ;) Gdybyś wdziała jeszcze jakieś błędy- pisz śmiało! Mnie to nie zraża, bo wiem, że jak każdy popełniam mnóstwo pomyłek, ale dzięki takim uwagom mogę je poprawić :D Ale dobra, o czym ja w ogóle piszę? xD Cieszę się, że Rozdział Ci się spodobał. I mam do Ciebie prośbę: dodawaj jak najszybciej nowy Rozdział na swoim blogu! Ta relacja między Alexandrem a Alexiel jest coraz ciekawsza *.* Ale dobra, sytuacja podobna do powyższej: nie będę się o tym rozpisywać u siebie, ale zmotywuje się i wreszcie skomentuję coś na Twoim blogu :*
UsuńPozdrawiam, xx
Blog został pomyślnie dodany do ministerstwa. Bardzo przepraszam za zwłokę, nie było to moją winą, lecz poprzedniej właścicielki. Proszę też o wstawienie linku/buttonu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Jesse xx
[ministerstwo-ff-o-one-direction]
Nominuję Cię do Liebsten Awards :) Więcej informacji:
OdpowiedzUsuńhttp://anna-secrets-love-hate-dangers.blogspot.com/2013/12/libsten-awards.html
Aaa, dziękuję serdecznie za nominację <3 To wiele dla mnie znaczy, naprawdę bardzo dziękuję :)
UsuńPozdrawiam, xx
Cudowne opowiadanie ;) Czekam na następny rozdział :p
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa ;) Piątka pojawi się na blogu dziś albo jutro wieczorem :* I przepraszam za taką zwłokę z dodawaniem nowego Rozdziału!
UsuńPozdrawiam, xx
Nie jestem zbyt dobra w układaniu reklam, dlatego nawet nie będę próbowała oprawiać SPAMu w jakieś kwieciste słówka xD Jeśli znasz i lubisz to zapraszam Cię na blog: http://xiaolin-iv-sezon.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńo kreskówce Xiaolin. Pozdrawiam :)
PS: jeżeli uważasz ten spam za niestosowny, usuń go
Dzięki za zaproszenie, ale nie interesują mnie blogi o takiej tematyce ;3 Jednak nie zamierzam usuwać Twojego komentarza, ponieważ może któryś z moich czytelinków zobaczy go i zechce wejść na Twojego bloga ;*
UsuńPozdrawiam, xx
Witaj! Jestem w szkole na przerwie i nie mam zbytnio czasu na długi komentarz ( obiecuje że pod wieczór dodam opinie ) Kiedy pojawi się piątka?
OdpowiedzUsuńVik
Piątka powinna pojawić się już dawno, dawno temu, ale kilka dni po dodaniu Czwartego Rozdziału klawiatura zaczęła mi nawalać i wiele klawiszy poprzestawiało się miejscami :/ Jak próbowałam coś na niej pisać, to normalnie szlag mnie trafiał >.< Wciąż jest zepsuta, ale postanowiłam spiąć dupę i napisać coś na tym gównie, choć nie jest to łatwe ;dd Tak więc, Piątka już prawie gotowa i pojawi się na blogu dzisiaj albo jutro wieczorem ;*
UsuńPozdrawiam, xx
Ehh... Z resztą zastępstwo, to można pisać. Na początku chciałabym pochwalić za oryginalny pomysł ( choć przecztałam już setki opowiadań o Maliku jest to jeden z najciekawszych. Swoją drogą wypędziłaś mnie z totalnego załamania nerwowego ( Dowodziałam się że przez najbliższe półtora roku z powodu mojego zjebanego kręgosłupa gipsowwego przyjaciela .) Osobiście nie wiem jak to przeżyje ale cóż. Dla zdrowia wszystko. Totalnie rozłożyłaś mnie na łopatki z tymi bokserkami i rozdwojoną osobowością - przynajmniej wiem że nie tylko ja jestem taka jebnięta :-* Sprawiłaś że uśmiechnęłam się wtedy kiedy wszystkich innych nie chciałam słuchać i choćby dopuścić do siebie. Jestem ci ogromnie wdzięcznai Dziękuję z całego serca. Wiem że to może i głupie ale no cóż człowiek sobie rozumu nie wybierze. Napisałabym Ci że twoje opowiadanie jest cudowne czy wspaniałe, ale takie nie jest. Tego nie da się opisać. Uff... Ile tu doboru słów... Mhmm.. Powinnam dostać na tej lekcji piąteczke. I nie tylko z humana. Czekam na rozdziałi poozdrawiam.
OdpowiedzUsuńVik
Dziękuję za miłe słowa <3 Nawet nie wiesz, jak się cieszyłam kiedy czytałam Twój komentarz. Dlaczego? Bo to wspaniałe, że mogłam pomóc komuś robiąc coś, co kocham! To cudowne, że moim opowiadaniem pomogłam Ci wyjść z dołka, po prostu brak mi słów, króre mogłyby wyrazić to, co czuję... :') Rozdział już niedługo pojawi się na blogu, jak pisałam w odpowiedzi powyżej ;*
UsuńPozdrawiam, xx
Witam, minął tydzień od dodania bloga do Ministerstwa FF o One Direction. Proszę o wstawienie linku/buttonu w przeciągu 5 dni, inaczej blog trafi na czarną listę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Jesse xx
[ministerstwo-ff-o-one-direction]
Bardzo przepraszam za tą sprawę z linkiem do Ministerstwa. Nie zauważyłam w ogóle zakładek na tym blogu. To moja wina i bardzo przepraszam. Usuwam Cię z Czarnej Listy i proszę tylko, żebyś jeszcze raz podała opis swojego bloga, abym mogła wszystko uzupełnić. Jeszcze raz przepraszam .
OdpowiedzUsuńJesse xx
[ministerstwo-ff-o-one-direction]
Spoko, nic nie szkodzi, każdemu się pomyłki zdarzają ;dd A poza tym to nie tylko Twoja wina, bo w sumie to dodałam tego linka w trochę dziwnym miejscu, więc rozumiem to że myślałaś, że go nie ma ;* Co do tego opisu to niedługo napiszę go gdzieś na Waszym blogu.
UsuńPozdrawiam, xx
BŁAGAM CIĘ DODAJ NOWY ROZDZIAŁ!!!!! CHCĘ WIEDZIEĆ, CO BĘDZIE DALEJ!!!! TAK WGL, TO DZIĘKI ZA KOMENTARZ NA MOIM BLOGU!!!! UWIELBIAM TWOJE OPOWIADANIE!!!! CHCĘ WIEDZIEĆ, CO Z TĄ GRUPĄ PRZYJACIÓŁ BĘDZIE I JAK ROZWINIE SIĘ ZNAJOMOŚĆ ZAYNA I ROSE!!!! NAPISZ MI EWENTUALNIE NA PRIV, DLACZEGO DALEJ NIE PISZESZ!!!! PROSZĘ PISZ DALEJ!!!
OdpowiedzUsuńNowy Rozdział pojawi się najpóźniej jutro wieczorem, ale może ukazać się wcześniej ;) Twoje opowiadanie czytam na bieżąco i obiecuję że niedługo znów coś skomentuję ;* Dziękuję, bardzo się cieszę, że moje FF przypadło Ci do gustu :D Powód będzie wyjaśniony w dopisce pod Rozdziałem Piątym, ale mogę Ci zdradzić, że to przez moją zepsutą klawiaturę :/
UsuńPozdrawiam, xx
Opis w Ministerstwie został uzupełniony :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Jesse xx
[ministerstwo-ff-o-one-direction]