piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział Piąty

„Z przebaczeniem jest jak z jazdą samochodem po zmroku- przy mijaniu ktoś pierwszy musi zmienić światła z długich na krótkie.”

*OCZAMI ROSE*
Stałam jeszcze chwilę w miejscu, w którym przed chwilą rozmawiałam z Zaynem, analizując jego słowa. Tutejsza policja jest niesprawiedliwa… Co to znaczy? Nie przykładają się do swoich obowiązków, przez co w mieście jest niebezpiecznie, czy może napadają na niewinnych obywateli? Są do tego zdolni, pokazali to kilka dni temu traktując Zayna jak największego zbrodniarza, choć nie zrobił nic złego.
-Rose?- cichy głos wydobywający się zza moich pleców przerwał moje przemyślenia.
-Hmm?- mruknęłam, odwracając się do osoby, którą okazała się być Patty. To pewnie ona schodziła po schodach…
-Eee… Mogę wiedzieć, czemu stoisz przy drzwiach wejściowych będąc ubrana w szlafrok, a do tego mając mokre włosy?
-Ja… W sumie nieważne, to nic takiego- uśmiechnęłam się do niej z lekkim zakłopotaniem, zdając sobie właśnie sprawę, jak idiotycznie musiałam wyglądać- Może nie stójmy tu tak, bo jak nas zobaczy Desmond to pomyśli, że znowu coś kombinujemy- dziewczyna spojrzała na mnie rozbawiona i niemalże równym krokiem ruszyłyśmy w stronę salonu. Dało się słyszeć z niego ciche szeptanie, ale kiedy tylko weszłyśmy do pomieszczenia, rozmówcy zamilkli. Kiedy razem z Patty siadałyśmy na kanapie,  Niall i Harry patrzyli na mnie  tak, jakby widzieli mnie po raz pierwszy w życiu.
-A wam dwóm co się znowu stało?- spytała Walker po kilku minutach ciszy.
-Skąd go znasz?- Loczek najwidoczniej postanowił zignorować pytanie ciemnowłosej, zwracając się w moją stronę.
-Kogo?- zdziwiłam się.
-Zayna Malika- odparł Hazz z kamiennym wyrazem twarzy.
-Zayna?- uśmiechnęłam się delikatnie na myśl o czarnowłosym chłopaku- To on zgarnął mnie z lasu. Wiesz, on jest…- zatrzymałam się nagle, zdając sobie z czegoś sprawę- Zaraz… A ty skąd go znasz?
-On ma go znać? Harry ma go znać? Tego popaprańca?!- krzyknął Niall. Byłam zaskoczona jego reakcją oraz tym, jak nazwał mulata.
-Eee… Co?- wybąkałam.
-Masz pojęcie, kim on w ogóle jest?- zapytał Styles dużo spokojniej niż Irlandczyk.
-Chyba człowiekiem, czy może się mylę?- odparłam.
-Jednym z najgorszych ludzi w tym mieście- warknął Horan.
-Niby dlaczego?- powiedziałam wojowniczym tonem.
-To jebany gangster. Kradnie, ćpa, dużo imprezuje, wyrywa wszystkie laski jakie mu się nawiną, a powiedziałbym nawet, że zabija- wysyczał zielonooki.
-Zresztą tak samo zachowuje się reszta tego ich posranego gangu. Wszyscy w mieście o nich wiedzą- dodał blondyn, a ja zaśmiałam się głośno.
-Dobra chłopaki, to kiepski żart, możecie już przestać- odezwała się Patty.
-Właśnie, nikogo na to nie nabierzecie- wtrąciłam.
-Tyle że to nie jest żart- burknął Harry- Nie spotykaj się z nim nigdy więcej, dla własnego bezpieczeństwa.
-Co wy odpierdalacie?
-Nic, Rose. Po prostu trzymaj się od tego typa z daleka- powiedział Niall.
-Nie będziecie mi mówić z kim mogę się spotykać, a z kim nie- podenerwowana wstałam z kanapy, a oni zrobili to samo. Zrozumiałam, że chłopcy nie żartują. Nie potrafiliby udawać takiej powagi, nie są aż tak dobrymi aktorami.
-Nie dyktujemy ci żadnych zasad, jeśli to cię tak denerwuje. My chcieliśmy cię tylko ostrzec!- krzyknął Styles.
-Przed czym niby?! Gdyby nie on, mogłoby mi się stać coś złego! Kto wie, czy w tamtym lesie nie żyją jakieś niebezpieczne zwierzęta? Nie wiem, kto wam naopowiadał takich bajek o Zaynie i jesteście ostatnimi debilami, skoro w nie uwierzyliście!- wrzasnęłam.
-To nie są żadne bajki, idiotko, to czysta prawda! Ale widzę, że magia Malika zrobiła swoje i nie widzisz jego prawdziwego oblicza!- odkrzyknął blondyn.
-To wy macie klapki na oczach, a nie ja! Zayn to dobry człowiek, a nie jakiś pieprzony anarchista!
-żebyś się nie zdziwiła…- mruknął Irlandczyk.
-On zachowuje się jak twój przyjaciel, a naprawdę zależy mu tylko na tym, żeby cię przelecieć!- wykrzyczał Loczek, a moja złość sięgnęła zenitu. Uderzyłam Harrego w prawy policzek.
-Skąd możesz to wiedzieć, skoro nawet go nie znasz?! Uważasz tak, bo inni tak mówią, zgadza się?- wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
-A ty go niby znasz, tak? Po kilku dniach zdążyliście się już tak dobrze poznać?- Horan stanął w obronie swojego przyjaciela- Co wy wszystkie w nim widzicie?
-Jebcie się- warknęłam i szybkim krokiem wyszłam na korytarz.
-Kompletnie ją omamił- usłyszałam jeszcze głos Hazzy, dochodzący z salonu, po czym wspięłam się na drugie piętro. Otworzyłam drzwi do pokoju mojego i dziewczyn, a następnie weszłam do środka. Susan siedziała sztywno na swoim łóżku i patrzyła na mnie jak na trupa.
-Co się tak gapisz?- powiedziałam opryskliwym tonem, zatrzaskując za sobą drewnianą płytę.
-O co się z nimi pokłóciłaś?- spytała Jones, gdy usadowiłam się na parapecie.
-Skąd wiesz?- zerknęłam na nią z ukosa.
-Chyba wszyscy w naszym domku słyszeli, jak się drzecie- odparła- Więc?
-Skoro słyszałaś, to po co mnie pytasz?
-Nie słyszałam, co krzyczycie.
-I bardzo dobrze- warknęłam- To nie twój interes- dziewczyna spojrzała na mnie z wyrzutem, ale nie odezwała się już ani słowem. Patrzyłam przez okno na ciemny trawnik przed naszym domkiem. Czy to prawda, co mówili Harry z Niallem? Czy Zayn naprawdę nie jest tym, za kogo się podaje? Tutejsza policja nas nie lubi… Może on naprawdę nie przestrzega prawa? Co powiedział wtedy ten policjant? Nie da się wiecznie uciekać przed sprawiedliwością… Czyżby w tym, co powiedzieli chłopaki, tkwiło jednak  ziarno prawdy?

*OCZAMI ZAYNA*
-Gdzie wybierzemy się teraz, panno Vega?- szepnąłem jej na ucho. Jenny patrzyła na mnie przez chwilę, po czym powiedziała:
-Twoje mieszkanie jest niedaleko stąd, prawda?- przytaknąłem- Więc chodźmy- wstała z ławki, uśmiechając się do mnie nieśmiało.
Odwzajemniłem jej uśmiech. Spacerowaliśmy przez asfaltowe alejki, wymieniając co jakiś czas krótkie komentarze na temat otaczających nas ludzi i roślinności, aż w końcu opuściliśmy tereny parku. Szliśmy chodnikiem, trzymając się za dłonie, a ja czułem się tak, jakbym wrócił do przedszkola. Serio? Chłopaki pewnie siedzą teraz w jakimś barze, zalewając się w trupa i flirtując z laskami, a ja chodzę po mieście trzymając za rączkę jakąś rozpieszczoną gówniarę… Po prostu zajebiście. Skręciliśmy w prawo. Mam nadzieję, że dostanę jakąś nagrodę za te katusze i stracony czas spędzony z tą durną małolatą. Znaleźliśmy się na klatce schodowej i wspięliśmy się po schodach na poziom, na którym znajdowało się moje mieszkanie. Przekręciłem kluczyk w drzwiach, a następnie otworzyłem je. Puściłem Jenny przodem i sam wszedłem do środka. Dobra, jebię to. Mam w dupie jej kasę. Tyle czasu zmarnowałem na bezsensowne spotkania z tą idiotką i co dostałem w zamian? Gówno. Ani jej ciała, ani pieniędzy. Powiem jej, co o niej myślę i załatwię sobie inną. Może nie aż tak bogatą, co ona, ale przynajmniej taką, która nie jest cholerną dziewicą, postanowiłem, zamykając za nami drzwi oraz zdejmując buty. Skierowałem swoje kroki do salonu, nie patrząc na to, gdzie poszła dziewczyna. Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. Po krótkim czasie dołączyła do mnie Jenny, niosąc ze sobą dwa kubki z colą- Niezły masz syfi kuchni- powiedziała, siadając obok mnie.
-Mhm- mruknąłem, nie zaszczycając ją ani jednym spojrzeniem, od kiedy pojawiła się w pomieszczeniu. Podsunęła mi naczynie z napojem pod nos. 
-Chcesz?- spytała, prawie szepcąc. Bez słowa wziąłem kubek do ręki i upiłem z niego dwa łyki, a następnie odstawiłem go z powrotem na stoliczek do kawy- Zayn…- wymamrotała- Ja już sobie chyba pójdę…- wypowiedziała niemal niedosłyszalnie zdanie, lekko się jąkając. Spojrzałem na nią kątem oka. Szatynka była cała czerwona na twarzy i zawzięcie wpatrywała się w swoje stopy. Uśmiechnąłem się mimo woli. Uwielbiałem patrzeć na zakłopotane lub zawstydzone dziewczyny, a szczególną radość sprawiała mi świadomość, że to ja doprowadziłem je do takiego stanu.
-Nie, zostań jeszcze chwilę- powiedziałem, kładąc dłoń na udzie niebieskookiej. Vega poruszyła się niespokojnie, co wywołało jeszcze większy i złośliwszy uśmiech na mojej twarzy- Coś nie tak?- spytałem delikatnym tonem, a Jenny zaprzeczyła nagłym ruchem głowy. Miałem ochotę się roześmiać. To zabawne, jak łatwo przyszło mi zmienienie jej w posłuszną zabaweczkę. Wystarczyło tylko chwilę poudawać obrażonego, a ona już przestraszyła się, że jej nie chcę… Aż trudno uwierzyć, jak bardzo głupimi istotami są kobiety… Chwyciłem jej podbródek w dwa palce i przekręciłem jej głowę tak, że była zmuszona patrzeć mi w oczy. Złożyłem delikatny pocałunek na jej miękkich wargach, który ona w błyskawicznym tempie odwzajemniła. Pocałunek robił się coraz bardziej zachłanny, a ja czułem, jak brakuje mi tchu. Przeniosłem swoje usta na jej szyję. Delikatnie muskałem jej skórę swoimi wargami, lecz po kilku minutach zacząłem ssać wybrany przez siebie element szyi. Po chwili oderwałem się od tej części ciała dziewczyny, na której zostawiłem sporą malinkę i przeniosłem swoje usta na jej dekolt. Jenny oplotła dłońmi mój kark, a ja złapałem ją za pośladki, ściskając je, na co nastolatka zareagowała cichym jęknięciem. Podniosłem ją, całując górną część jej piersi i na rękach zaniosłem do mojej sypialni. Rzuciłem ją na łóżko, ówcześnie zamykając za nami drzwi kopnięciem. Odwzajemniłem uśmiech, który posłała mi szatynka i zsunąłem bluzę z jej ramion. Dziewczyna podciągnęła się na łokciach, aby pocałować mnie namiętnie w usta, a następnie zdjąć mój T-shirt. Nie pozwoliłem jej zbyt długo napawać się widokiem mojego nagiego torsu. Szybkim ruchem ściągnąłem z niej czarny top z nieznanym mi logiem i pozwoliłem ponownie dać się pocałować przez Jenny. Nie rozłączając naszych warg, zsunąłem z jej bioder jasne rurki, a następnie rzuciłem je w kąt pokoju wraz ze skarpetkami. Odkleiłem się od jej miękkich ust, aby przenieść wzrok na jej ciało okryte samą bielizną. Sam nie wiem, jak długo na nie patrzyłem, ale kiedy postanowiłem spojrzeć na jej twarz, była ona cała czerwona. Uśmiechnąłem się, czując tę samą satysfakcję, co wcześniej w salonie- Jesteś przepiękna- wyszeptałam jej do ucha i ku mojej większej uciesze, Vega zarumieniła się jeszcze bardziej, choć sam nie wiem, jak to możliwe. Zagryzłem płatek jej ucha, na co dziewczyna odpowiedziała jęknięciem. Złapałem ją w talii i przekręciłem nas w ten sposób, że teraz to ja byłem na dole. Niebieskooka składała delikatnie pocałunki na moim torsie schodząc coraz niżej, aż w końcu dotarła do zapięcia od moich spodni. Szybko się z nim uporała i ściągnęła jeansy z moich nóg, pozostawiając je w rogu łóżka. Patrzyła przez chwilę na moje czarne bokserki od Calvina Kleina, które były napięte do granic możliwości przez mojego nabrzmiałego kolegę. Przejechała wzdłuż wybrzuszenia swoim szczupłym palcem, a ja wypuściłem powietrze z ust z głośnym sykiem. Mimo, że było to bardzo przyjemne, podciągnąłem ją do góry i przewróciłem tak, aby ponownie leżała pode mną. Nie lubiłem, kiedy dziewczyny dominowały. W łóżku to facet powinien być panem. Bez zbędnych ceregieli, zdjąłem jej fioletowy biustonosz i rzuciłem nim za siebie. Zacząłem bawić się jej piersiami. Przy akompaniamencie wzdychań i pojękiwań szatynki ssałem jej brodawki, całowałem lub ugniatałem. Kiedy znudziło mi się to zajęcie, postanowiłem zejść moimi ustami niżej, obdarowując po drodze niemalże każdy fragment jej ciała pocałunkami. Gdy doszedłem do dolnej części bielizny dziewczyny, postanowiłem na nią spojrzeć. Jenny z podniecenia zaciskała pięści na prześcieradle i patrzyła na mnie z pożądaniem, jednak kiedy włożyłem swoją dłoń pod jej majtki i zacząłem masować jej przyjaciółkę, przymrużyła oczy, coraz głośniej wzdychając. Taki widok podniecał mnie, jednak nie na tyle, abym stracił panowanie nad sobą, jak to działo się przy niektórych, naprawdę dobrych w łóżku kobietach. Powoli zsunąłem jej bieliznę i rzuciłem nią w mniej więcej to samo miejsce, co jej stanik, pozostawiając dziewczynę zupełnie nagą. Delikatnie całowałem jej miejsce intymne, a Vega była w siódmym niebie. Kiedy uznałem, że podnieciłem ją dostatecznie mocno, zdjąłem swoje bokserki uwalniając mojego, nie chwaląc się, całkiem dużego przyjaciela. Podciągnąłem się do góry i powoli w nią weszłam. Dziewczyna krzyknęła. Poruszałem się w niej możliwie jak najwolniej. W końcu była dziewicą i nie chciałem, aby poczuła się źle po pierwszym razie, ponieważ wtedy mogłaby przez długi czas nie chcieć tego powtórzyć. Mimo tego, że bardzo się starałem aby tego nie robić, przyspieszałem coraz bardziej. Jenny na przemian jęczała, krzyczała i wzdychała. Kiedy tempo było naprawdę szybkie, postanowiłem ponownie na nią spojrzeć. Nastolatka miała mocno zaciśnięte powieki, zapewne po części przez wielkie podniecenie, jakie czuła, a po części przez ból, jaki jej zadawałem.
-Zayn- wysapała, a ja zrozumiałem, że jest już na skraju ekstazy. Nie musiałem długo czekać, dziewczyna doszła kilka sekund po wypowiedzeniu mojego imienia. Pośpiesznie opuściłem jej wnętrze, bo czułem, że zaraz ja również dojdę i położyłem się obok niej. Minęło parę minut, zanim w końcu udało nam się unormować nasze oddechy. Jenny chciała przysunąć się bliżej mnie, ale kiedy tylko wykonała ruch, zasyczała i zagryzła dolną wargę. Zrozumiałem, że musiała odczuć ogromny ból w okolicach swojej kobiecości.
Objąłem ją w pasie i przysunąłem do siebie- Nie martw się, niedługo przejdzie- powiedziałem najdelikatniej, jak potrafiłem. Wiedziałem, że teraz muszę zostawić ją w spokoju, a do rana ból powinien się zmniejszyć. Szczerze mówiąc, nie było mi jej jakoś specjalnie żal. Nie była pierwszą dziewicą z jaką uprawiałem seks, więc widziałem już wiele dziewczyn krzywiących się po pierwszym razie w podobny sposób, co ona. Wiedziałem, co mam teraz robić i wiedziałem również, że następnym razem będzie o wiele lepiej- zarówno dla mnie jak i dla niej.


*OCZAMI ROSE*
Minęły dwa tygodnie, odkąd pokłóciłam się z chłopakami. Małymi krokami zbliżał się październik, liście na drzewach powoli zaczynały żółknąć, zaczynało robić się chłodno, słońce coraz rzadziej wychylało się zza gęstych chmur, a deszcz padał coraz częściej. Nauczyciele byli surowi i z dnia na dzień zdawali coraz więcej pracy domowej, ale nie przeszkadzało mi to. Duży natłok zajęć pozwalał mi ignorować wygłupiających się Patty, Susan, Liama, Nialla i Harrego, którzy przeważnie przesiadywali w naszym pokoju. Kilka razy pytano mnie, czemu nie spędzam czasu z nimi (właściwie to pytali o to Payne z dziewczynami, bo od czasu kłótni Styles i Horan postanowili traktować mnie jak powietrze), a ja mogłam wymigiwać się gadaniem o nauce i pracy domowej. Na lekcjach starałam się nie zwracać uwagi na wygłupiających się chłopaków, ani na ciągłe uwagi nauczycieli typu ‘Wy dwaj, co wy znowu kombinujecie?’, czy ‘Widzę, że Styles i Horan jak zwykle są chętni do odpowiedzi. Tak zawzięcie ze sobą rozmawiają, zapewne o naszej lekcji, prawda?’, tylko pogrążałam się w swoim świecie, rozmyślając o różnych sprawach. Parę razy zdarzyło się, że nauczyciel wyrwał mnie do odpowiedzi, a ja nie miałam zielonego pojęcia, o co mnie akurat spytał. Po lekcjach nie było źle, ponieważ sporo rozmawiałam z Susan, Patty i Liamem. Nie mogłam narzekać na samotność, ale i tak brakowało mi rozmów, docinek i wygłupów z Niallem i Harrym. Najgorzej było na dodatkowych lekcjach śpiewania, na które z naszej szóstki chodziłam ja, Loczek i Payne. Na prawie wszystkich takich lekcjach chłopaki siadali razem, a ja byłam zupełnie sama. Zdarzyła się jedna czy może dwie lekcje, na których usiadłam razem z Liamem. Wiedziałam, że mogłoby być tak za każdym razem, bo ja nie znałam nikogo oprócz ich dwójki (oczywiście mówię o tej grupie śpiewającej, a nie o wszystkich uczniach), natomiast Harrego znała właściwie cała szkoła. Nie jednokrotnie ktoś podchodził do niego z chęcią siedzenia z nim, jednak zielonooki cały czas odmawiał, mówiąc, że chce siedzieć z Liamem. Miałam wrażenie, że chłopak robił to specjalnie, aby zrobić mi na złość. Chciałam się z nimi pogodzić, i to bardzo, ale to przecież oni zaczęli tamtą dyskusję, więc to oni powinni przeprosić pierwsi. Dobrze pamiętałam powód naszej kłótni, ale moje wszelkie wątpliwości co do osoby Zayna prysły wraz z naszymi dwoma spotkaniami, które miały miejsce w ciągu ostatnich dwóch tygodni; jedno we wczorajszą sobotę, a drugie równiutko tydzień wcześniej. Oprócz tych dwóch kilkugodzinnych spotkań utrzymywaliśmy stały kontakt telefoniczny. Zayn dzwonił do mnie mniej więcej trzy razy w tygodniu, a sms-y wysyłaliśmy sobie nawzajem niemal na okrągło. Nikt nie dowiedział się, o co pokłóciłam się z chłopakami, bo za każdym razem, kiedy nas o to pytano, zarówno oni jak i ja udawaliśmy głuchych. Patty natomiast uznała, że sami powinniśmy o tym powiedzieć, ale jeśli na razie nie zamierzamy tego robić, to ona również nic nikomu nie zdradzi. Siedziałam na moim ulubionym miejscu, parapecie. Zajmowałam się czymś, co ostatnio robiłam bardzo często- myślałam. Patrzyłam przez okno na niebo, nabierające barwy purpury. Skuliłam nogi i oplotłam je swoimi rękami, myśląc o kimś, kto ostatnio coraz częściej gościł w mojej głowie, a konkretniej mówiąc, o Zaynie. Moje przemyślania przerwano dopiero wtedy, kiedy niebo zrobiło się szare i powoli przechodziło w ciemny granat, połączony ze smolisto czarną barwą.
-Co robisz?- był to głos mojej przyjaciółki.
-Nic ciekawego- odparłam, nie odwracając wzroku od okna.
-Ostatnio często tu siedzisz- zauważyła Susan.
-Naprawdę?- mruknęłam.
-Odzywasz się i żartujesz też o wiele mniej- dodała- Ogólnie, ostatnio jesteś jakaś inna…
-Możliwe.
-Rose…- zaczęła- Zmieniłaś się tak od czasu tej kłótni z chłopakami. Jesteś teraz dużo bardziej małomówna i ponura.
-Tak, chyba masz rację- powiedziałam obojętnym tonem- Ale oni się chyba specjalnie nie zmienili, prawda?
-Im też ciebie brakuje- wyszeptała, siadając naprzeciwko mnie
-Wątpię- burknęłam, obrzucając ją wściekłym spojrzeniem. Po co ona kłamie? Przecież mam oczy, widzę, że beze mnie bawią się o wiele lepiej.
-Naprawdę, Rosie. Starają się tego nie okazywać, ale głupio im z powodu tej kłótni.
-Przestań mnie oszukiwać!- krzyknęłam- Przecież wiem, że mają mnie w dupie!
-A skąd możesz to wiedzieć, skoro nawet z nimi nie rozmawiasz?!- odkrzyknęła Jones- Proszę cię, pogódź się z nimi. Wszyscy będą wtedy szczęśliwsi- powiedziała, tym razem spokojnym głosem, po kilku minutach ciszy. Zaprzeczyłam ruchem głowy- Oj, błagam cię, ty też nawet nie próbuj udawać, że ci to wisi! Wiem, że chcesz się z nimi pogodzić, tak jak oni z tobą.
-Nie mówię, że nie chcę.
-Więc dlaczego się z nimi nie pogodzisz?- spytała, marszcząc brwi.
-Oni to zaczęli, więc niech oni przepraszają- odparłam.
-Ty sobie ze mnie żartujesz, prawda?- powiedziała poirytowanym głosem- Nie zachowuj się jak jakaś urażona pięciolatka! Takie teksty to mogą sobie rzucać dzieci, a nie prawie pełnoletnie dziewczyny!- wzruszyłam ramionami i nie czekając na reakcję blondynki, wyszłam z pokoju, a następnie opuściłam nasz domek. Nie miałam pojęcia, która była teraz godzina i możliwe, że już nie można nam było wychodzić z domków, ale w tej chwili miałam to gdzieś.
-Niedziela dniem radości… Akurat- mruknęłam pod nosem, siadając pod rozłożystym dębem, rosnącym przy „alejce” wiodącej do szkoły. 

*OCZAMI NIALLA*
Siedziałem w naszym pokoju z Harrym. Patrzyłem pustym wzrokiem na ścianę po przeciwległej stronie pokoju, a słowa przyjaciela jakby do mnie nie docierały. Zastanawiałem się nad ostatnimi dniami. Nad tym, co czuje teraz Rose, czy też chce się z nami pogodzić, jak znosi tę sytuację. Tak, brakowało mi jej, podobnie jak Harremu, ale co mieliśmy zrobić? Przy innych udawaliśmy, że ta kłótnia nie zrobiła na nas żadnego wrażenia, a Rose traktowaliśmy tak, jakby jej nie było. Ona natomiast zrobiła się bardziej zamknięta w sobie, prawie w ogóle się nie odzywała, wszędzie chodziła sama, stała się ponura i samo patrzenie na nią było przygnębiające. Było mi trochę głupio z tego powodu, bo to właściwie przez nas się taka stała, ale przecież my ją wtedy tylko ostrzegaliśmy przed tym dupkiem Malikiem, a ona nagle wybuchła i miała do nas pretensje o nie wiadomo co… Teraz, kiedy tak o tym myślałem, to uważałem za totalny kretynizm obrażać się na siebie nawzajem za jakąś durną kłótnię. Ale kto nas tak poróżnił? Oczywiście, że ten chuj pieprzony, Malik. Aż trudno mi uwierzyć, że przez takiego posrańca sypie się nasza przyjaźń, pomyślałem. Fakt, z Rose znaliśmy się dopiero od kilku dni, ale przez ten prawie tydzień nawiązały się między nami silne więzy przyjaźni, niezależnie od tego, że ta znajomość trwała tak krótko. A teraz? Teraz wszystko się zjebało.
-Niall- z zamyśleń wyrwał mnie głos Harrego tuż nad moim uchem oraz jego ręka latająca mi przed oczami w tę i z powrotem- Słuchasz mnie w ogóle?
-Co?...- spojrzałem mu w twarz nieprzytomnym wzrokiem- Ja… Eee… Tak- Loczek prychnął.
-Oo, naprawdę? To w takim razie o czym mówiłem?- spytał z drwiącym uśmieszkiem na twarzy.
-Nie mam pojęcia- odparłem zgodnie z prawdą- A teraz odwal się, myślałem o czymś wiele ważniejszym od twojej bezsensownej paplaniny.
-Dzięki, stary, to bardzo miłe- mruknął, wracając na swoje łóżko.
-Hej- do pokoju wkroczył Liam- Co robicie?
-Niall myśli- odpowiedział mu Styles, kładąc nacisk na drugie słowo. Payne spojrzał na niego, zdziwiony jego tonem głosu- Tak, ja też jak dotąd nie wiedziałem, że on to potrafi.
-Więc teraz już wiecie- burknąłem. Nie przejąłem się za bardzo docinkami Harrego, on cały czas droczył się ze wszystkimi w ten sposób.
-Chciałem z wami pogadać- powiedział ciemnooki, siadając obok mnie na łóżku- O Rose- dodał.
-Co znowu?- warknął mój przyjaciel. Denerwował się za każdym razem, gdy ktoś poruszał temat blondynki, z którą pokłóciliśmy się jakiś czas temu.
-Musicie się pogodzić- odparł Payne bez zbędnych ogródek.
-Boże, ty znowu o tym…- jęknął Loczek.
-Ej, nie widzicie, jaka ona jest przybita? Na pewno żałuje tej kłótni i chce się z wami pogodzić! I dobrze wiem, że wy również tego chcecie.
-A skąd ty to możesz niby wiedzieć?- zirytował się Styles.
-Wy tylko udajecie, a naprawdę…
-Nie pytam o nas, tylko o nią- przerwał mu zielonooki- Skąd możesz wiedzieć, że ona chce się z nami pogodzić?
-Przecież to widać- powiedział Liam takim tonem, jakby mówił do największego idioty na świecie.
-To dlaczego tego nie zrobi? Skoro tego chce, to czemu do nas nie przyjdzie i nie przeprosi?- po raz pierwszy odezwałem się w tej rozmowie.
-A ja wiem?- szatyn rozłożył bezradnie ręce- Może się boi…
-Akurat- prychnął Harry- Pewnie czeka, aż my zrobimy to pierwsi.
-A dlaczego by nie?- Payne zaczynał się denerwować- Dlaczego wy nie możecie podejść do niej i jako pierwsi powiedzieć „przepraszam”?
-Ona zaczęła tę kłótnię- odparował Loczek.
-I co z tego?!- krzyknął ciemnooki- To, że ona zaczęła, nie znaczy, że ona musi pierwsza przepraszać!
-A właśnie to znaczy!- wrzasnął Styles- Nie zamierzam się przed nią płaszczyć.
-Wcale nie każę się wam przed nią płaszczyć, tylko po prostu przeprosić! Okażcie trochę rozumu i wyciągnijcie do niej dłoń jako pierwsi, korony wam przez to z głów nie spadną, gwarantuję!
-Nie zamierzam jej przepraszać pierwszy- powtórzył uparcie Harry. Liam westchnął.
-Jeśli tak będziecie do tego podchodzić, i wy, i ona, to nigdy się nie pogodzicie.
-Mam to w dupie- warknął mój przyjaciel.
-Liam, nawet jeśli żadne z nas nie przeprosi, to i tak w końcu się pogodzimy, zobaczysz. Z czasem to samo przyjdzie, nie musimy przepraszać- wtrąciłem.
-Nie, Niall, to tak nie wygląda. Dobra, może powiem inaczej. Z przebaczeniem jest jak z jazdą samochodem po zmroku- przy mijaniu ktoś pierwszy musi zmienić światła z długich na krótkie. Jeśli żadna ze stron nie zmieni świateł, bo będzie czekać, aż ta druga to zrobi, dojdzie do wypadu. Inaczej wam tego nie wytłumaczę, przykro mi- powiedział i opuścił nasz pokój, pozostawiając mnie z cholernym mętlikiem w głowie.

*OCZAMI ROSE* 
 Siedziałam oparta o wielki pień dębu, a lodowate ramiona wiatru oplotły całe moje ciało. Nie przeszkadzało mi to jednak ani trochę. Myślałam, tym razem nie o Zaynie, lecz o Niallu oraz Harrym i możliwe, że minęły już nawet dwie godziny. Sama nie wiem. Postanowiłam wrócić do domku dopiero wtedy, gdy rozpadał się deszcz. Ruszyłam w wybranym przeze mnie kierunku, nie spiesząc się za bardzo, a słone krople spadające na mnie z nieba sprawiały, że robiłam się mokra. Kiedy miałam nacisnąć klamkę od drzwi do domu numer trzynaście, zauważyłam w niewielkim okienku, że jakieś dwie osoby stoją w środku, na korytarzu. Rozpoznałam w nich Patty i Nialla, a nie miałam najmniejszej ochoty na spotkanie z tą drugą osobą, więc westchnęłam cicho i usiadłam na najwyższym schodku, ukryta pod niewielkim, drewnianym dachem tarasowym. Patrzyłam w ciemną, mroczną przestrzeń przede mną, mając nadzieję że rozmówcy szybko udadzą się do swoich pokoi.
-Co robisz?- nagłe usłyszenie czyjegoś głosu sprawiło, że podskoczyłam w miejscu. Byłam tak zamyślona, że nie usłyszałam wcześniejszego otwierania i zamykania się drzwi za moimi plecami. Spojrzałam na osobę, która wypowiedziała tamte słowa, upewniając się w moich podejrzeniach co do jej tożsamości.
-Nic- odparłam, lekko zdziwiona.
-Mogę się dosiąść?- spytał Niall, wskazując palcem na trochę wolnego miejsca obok mnie na schodku, a ja w odpowiedzi pokiwałam głową. Podsunęłam się w lewo, aby stworzyć dla chłopaka trochę więcej wolnej przestrzeni- Dzięki- mruknął, siadając z mojej prawej strony- Nie jest ci zimno?- spytał po chwili kłopotliwej ciszy, a ja wzruszyłam ramionami, wciąż patrząc na niego odrobinę zdziwionym wzrokiem- Eee…- wymamrotał- Ja… No wiesz… Ten…- wziął głęboki wdech- Ja chciałem cię przeprosić- powiedział szybko, zapewne aby znów nie zacząć się jąkać. Nie potrafiłam wykrztusić z siebie ani jednego słowa, byłam w kompletnym szoku- No to ten… Rose… Wybaczysz…- nie pozwoliłam mu dokończyć zdania. Rzuciłam mu się na szyję i mocno go przytuliłam, a blondyn zdawał się na początku być trochę zdezorientowany, jednak po chwili objął mnie w pasie.
-Nigdy więcej kłótni o takie pierdoły- wymamrotałam w końcu, gdy odkleiłam się od Horana, na co on przytaknął z szerokim uśmiechem na twarzy.
-To jak… Może wejdziemy do środka?- zaproponował- Ci może nie jest zimno, ale ja chyba zaraz zamarznę.
-Na to nie możemy pozwolić- puściłam mu oczko. Wstaliśmy z drewnianej powierzchni i weszliśmy do naszego domku. Byłam cholernie szczęśliwa. Miałam wrażenie, że dostałam skrzydeł, chciałam wzbić się ku niebiosom i wykrzyczeć wszystkim, że nareszcie pogodziłam się ze swoim przyjacielem. Czułam się jak superman, jakbym w tej chwili mogła dokonać wszystkiego. Razem z Niallem udaliśmy się do salonu, gdzie siedzieli Harry z Patty. Loczek siedział na fotelu, patrząc na nas z obrzydzeniem, jakbyśmy właśnie powiedzieli mu, że wymordowaliśmy połowę miasta, natomiast Walker uśmiechała się do nas promiennie.
-Więc udało ci się ją znaleźć?- spytała, a niebieskooki odpowiedział jej energicznym kiwnięciem głowy. To pewnie o tym rozmawiali, kiedy zobaczyłam ich na korytarzu... Horan pewnie pytał ją o mnie...- Nareszcie zgoda!- ucieszyła się ciemnowłosa.
-Nie do końca- mruknęłam, patrząc w stronę Stylesa- Harry, ja…- zaczęłam, ale za nim zdążyłam powiedzieć coś więcej, chłopak wstał i opuścił pomieszczenie, wbiegając po schodach na górę. I właśnie wtedy czar prysł. Poczułam się dokładnie tak, jak czułam się przez ostatnie dwa tygodnie- smutna, samotna, z cholernym poczuciem winy.
-Nie martw się- Irlandczyk objął mnie ramieniem- W końcu mu przejdzie.
-Mam nadzieję- wyszeptałam i pomyślałam, że może jednak nie jest wcale tak źle, jak wcześniej… Mam przecież Nialla…

*KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*

-Rose! Pomóż mi, błagam!- do moich uszu dobiegł krzyk Susan.
-Już idę, Su...- przerwał mi mrożący krew w żyłach krzyk, dobiegający gdzieś zza moich pleców:
-ROSE! POMOCY!- tym razem była to Patty.
-Biegnę!- odkrzyknęłam, odwracając się w stronę, z której usłyszałam jej głos.
-Nie! Rose, potrzebuję pomocy bardziej od niej! Błagam…
-Już pędzę, Niall!- odparłam, odwracając się w lewo.
-Nie! Chodź pomóc mnie, proszę, Rose…
-Liam…- wyszeptałam, obracając się o sto osiemdziesiąt stopni.
-ROOOSE! Ja zaraz zginę, pomóż mi!
-Harry! Gdzie jesteś, Harry?!- wrzasnęłam.
-Rose, potrzebuję cię, mała… Bez ciebie nie dam sobie rady!- ten głos sprawił, że wpadłam w panikę. Zayn… Nagle ze wszystkich stron zaczęły dobiegać do mnie krzyki, a po nich nastała głucha cisza. Dobrze wiedziałam, co to oznaczało. Oni wszyscy zginęli… Przeze mnie… Łzy spływały mi po policzkach, skuliłam się ze smutku.
-Nie… Nie… Ja nie mogłam nic zrobić… Nie… Nie…- powtarzałam w kółko. Nagle poczułam przymus podniesienia się z podłogi, coś kazało mi wstać, zupełnie jakbym była marionetką, a czyjaś niewidzialna ręka pociągała za również niewidzialne sznurki. Wyprostowałam się i rozejrzałam po miejscu, w jakim się znajdowałam. Zdecydowanie nie było ono tym samym ciemnym, ciasnym, mrocznym pokojem, w jakim byłam przed chwilą, słysząc krzyki swoich przyjaciół. Ba, to miejsce nawet nie było pomieszczeniem! Znajdowałam się teraz na otwartej przestrzeni, a wokół mnie były chaotycznie poustawiane różne pomniki… Zaraz… Nie, to nie były pomniki. To były groby. Było tu mroczno, ale jaśniej niż w pokoju, w jakim stałam niedawno, co pozwalało mi przyjrzeć się wszystkiemu dużo dokładniej. Niedaleko mnie na wietrze powiewały gałęzie wierzby, a kiedy się odwróciłam, natychmiast odskoczyłam do tyłu- Nie, to tylko posąg- wymamrotałam. Przede mną stała postać anioła wyrzeźbiona z ciemnego marmuru, ale czymś odbiegała od wyobrażeń normalnych aniołów… Miała długą, pofalowaną szatę z kapturem zasłaniającym twarz, stopy i prawie całe dłonie. Z rękawów szaty wystawały jedynie chude, jakby sflaczałe, długie palce. Tak właściwie to anioła przypominała tylko i wyłącznie w tym, że również miała skrzydła. Rzeźba wyglądała prawie jak prawdziwa istota żyjąca i nie byłoby dla mnie dużym zaskoczeniem, gdyby nagle się poruszyła czy przemówiła. Poczułam czyjś chłodny dotyk na ramieniu i wzdrygnęłam się. Odwróciłam się powoli w stronę tego, kto mnie zaczepił. Nie byłam w stanie powstrzymać głośnego wrzasku, jaki cisnął mi się na usta, gdy ujrzałam twarz owej osoby. Była to twarz tak obrzydliwa i upiorna, jakiej nie widziałam jeszcze nigdy, nawet w najstraszniejszych horrorach.  

**********Poza opowiadaniem**********
Hej ;* Więc... Nareszcie mamy Piąty Rozdział ;) Chciałabym przeprosić Was za taką zwłokę, ale powody podam później. Mam do Was trzy sprawy i nie przedłużając, oto one:
Po pierwsze chcę wyjaśnić, dlaczego tak długo nie dodawałam tego Rozdziału. Tym razem nie jest to wina mojej chorej psychiki! xD Po prostu kilka dni po dodaniu Czwórki zwaliła mi się klawiatura, większość klawiszy poprzestawiało się miejscami i ciężko było tak cokolwiek pisać :/ Jednak kilka dni temu, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że nikt nie wie, jak ją naprawić i będę musiała kupić nową, postanowiłam spiąć dupę i napisać na tym starym złomie kolejny Rozdział ;D Jestem baardzo zadowolona z tego, że jednak mi się udało, ale chciałabym prosić Was, abyście byli wyrozumiali, gdybyście dostrzegli gdzieś jakiś błąd lub literówkę; naprawdę, na tym gównie ciężko cokolwiek tworzyć, po prostu krew mnie zalewała jak to pisałam >.< Ale w końcu mi się udało :D Ogólnie to chyba najwięcej czasu zajęło mi wyczajenie i przyswojenie sobie, gdzie jest jaki znak czy litera ;dd
Po drugie chciałabym powiedzieć, że mam nadzieję, iż miło minęły Wam święta oraz życzyć Wam, aby ten nowy, 2014 rok (nie zważając na to, czy 2013 był dla Was szczęśliwy, czy nie) był jeszcze lepszy od roku minionego! ;* 
Po trzecie chciałbym Was trochę zaspamić ;P Spam 1# Zapraszam Was wszystkich serdecznie na mojego bloga, którego założyłam niedawno z moją przyjaciółką Majką ----> Secretets Of The Past Ukazała się już na nim Fabuła, Bohaterowie oraz Prolog :) Jeśli Was to zainteresuje, tutaj możecie obejrzeć zwiastun ----> (klik) .
Spam 2# dotyczy stronki, którą założyłam również z wymienioną powyżej Majką ;3 Jest to stronka nie z opowiadaniem, lecz ze zwiastunami ----> Town of Trailers (jakby co to ja jestem Dreamer, a Majka to Monster). Tak więc, gdybyście potrzebowali zwiastunów do swoich opowiadań, możecie składać u nas zamówienia, będziemy bardzo szczęśliwe! Dopiero zaczynamy i trochę trudno jest nam się rozkręcić :/
Dobrze, więc czas ogłoszeń parafialnych dobiegł końca! ;) Na pożegnanie jak zwykle proszę Was o komentarze z opiniami na temat Rozdziału. Kocham Was mocnoo <3 
Malikowa, xx  

23 komentarze:

  1. No Nareszcie <3. Gdy tylko zobaczyłam, że jest nowy rozdział, od razy zaczęłam cieszyć się jak nienormalna. Zaraz... Ja jestem nienormalna :D
    Szczerze, to Zayn mnie mnie wkurwia :D Mógłby się ogarnąć z tymi laskami. Traktuje je, jak zabawki. Zdanie: "Aż trudno uwierzyć, jak bardzo głupimi istotami są kobiety" doprowadziło mnie do szału. :D Serio, tak się wkurzyłam.
    Cóż, widzę podobieństwo między Rose, a mną. :D Mam tak samo. Ja coś sobie ubzduram, chociaż nie jestem pewna czy to prawda, a wtedy moja przyjaciółka używa tego samego zdania: " A skąd możesz to wiedzieć?"
    Boże Drogi! Wszyscy tacy dumni. Zgadzam się z Liam'em. Korona by im z głowy nie spadła. :D Cieszę się, że jednak Niall zebrał się na to i ją przeprosił. Zdziwiło mnie tylko zachowanie Harry'ego. No, ale i tak go kocham :D
    Mam nadzieje, że te ostatnie wydarzenia to tylko zły sen Rose.
    Kooocham <3
    Pozdrawiam i Czekam na nn : ***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja reaguje podobnie, gdy widzę nowe Rozdziały na swoich ulubionych blogach, a do tego grona zalicza się między innymi Twój, wiesz o tym? ;) Cóż... Co do Zayna, to takie teksty będą pojawiały się dosyć często, więc trochę się nawkurzasz ;p To w takim razie jesteśmy już trzy, bo ja miewam podobne zachowania. Też czasami coś sobie wymyślę, a później trzymam się tego jak najważniejszego Przykazania. Co do tego ostatniego, to pisałam już gdzieś w komentarzu przy wcześniejszych Rozdziałach, że fragmenty pisane kursywą dzieją się w głowach bohaterów, czyli są to np. ich myśli, wspomnienia i właśnie sny ;3 Też Cię moooocnooo kocham <3
      Pozdrawiam, xx

      Usuń
  2. No nareszcie dodałaś rozdział. To opowiadanie jest najlepsze. Podoba mi się sposób w jaki opisujesz miejsca, uczucia, wydarzenia. Mogłabyś napisać książkę. Mam nadzieję, że Harry się pogodzi z Rose, zachowuje się jak dupek, chociaż ma prawo się zdenerwować. Z niecierpliwością czekam na szósty rozdział. I szczęśliwego nowego roku!!!!!! A i na pewno zajrzę na twojego nowego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo, nawet nie wiesz, jak miło jest mi czytać takie komentarze <3 Co do książki, to moim skrytym marzeniem jest w dalekiej przyszłości napisać i wydać jakąś, ale to za wiele, wieeele lat :3 Na razie popełniam jeszcze sporo błędów i chcę się szkolić, pisząc opowiadania, a kiedyś może naprawdę uda mi się jakąś wydać? Kto wie? ;) Nie mam pojęcia, kiedy dodam Rozdział Szósty, ponieważ nie chcę znowu składać Wam obietnic, krórych raczej nie dotrzymam :c Z klawiaturą cały czas jest fatalnie i naprawdę ciężko się na niej tworzy, więc niczego nie mogę być pewna :/ Dzięki, chętnie przeczytam, co sądzisz o moim drugim blogu :)
      Pozdrawiam, xx

      Usuń
  3. Dam mega krótki komentarz xD
    Niech Rose będzie z Niallem. Tak żeby Zayna wkurzyc xD pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha, fajny pomysł xD Szczerze, to sama nie jestem jeszcze do końca pewna tego, kto z kim będzie... ;3
      Pozdrawiam, xx

      Usuń
  4. W końcu! Doczekać się nie mogłam. ;)
    A teraz lecę czytać, później może skomentuję całość, jak znajdę chwilę. ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bądę czekać ;) Dobrze, że dodałaś ten komentarz, bo mam do Ciebie jedną sprawę: Dlaczego nie mogę wejść na Twojego bloga, rekla-mufkę ani na Twój profil? Proszę Cię, jeśli potrafisz, to zmień to, bo nie wytrzymam bez Twojego opowiadania :c Muszę wiedzieć co Alexander i Alexiel zamierzają robić... Sami, w nocy, w jej pokoju... xD A wczoraj miałam wreszcie skomentować Rozdział 8., chciałam wejść a tu kicha :/
      Pozdrawiam, xx

      Usuń
    2. Zawiesiłam opowiadanie, nie czuję się chwilowo na siłach by pisać je dalej. Przepraszam. Wycofałam się chwilowo ze świata opowiadań, by nie zaniedbywać innych rzeczy. Jest jednak szansa, że może z czymś powrócę, albo podzielę się z wybranymi dalszymi odcinkami opowiadania o Alexiel i Alexandrze, bo w sumie stworzyłam ich 14 (jak do tej chwili).

      Co do twojego rozdziału to jak zwykle dobra robota. Ten Zayn to ciągle żyje w swoim świecie, ciekawe czy nadejdzie poważnym moment przebudzenia. Poza tym Rose i Niall to fajna para by była ;) Ach, a końcówka naprawdę jak z horroru. Interesująco. :)

      Usuń
  5. Ach...No wreszcie jest piątaczek!!!
    Nawet nie wyobrażasz sobie jak my na niego czekałyśmy...
    No i już chwalimy się swoimi odczuciami...
    GENIALNE! Kłótnia Z Harrym i Niallem hmmm... To widać (może tylko nasze oczy mają urojenia) że Harry jest zazdrosny, no albo strasznie uparty. Nie, nie on jest zazdrosny!!!
    Do tego ta erotyczna scenka uhuhu *_* dobra uspokajamy się hehe
    Zayn jak już kiedyś napisałyśmy ma tutaj bardzo yyy jakie tu użyć słowo... ciekawą i intrygującą postacią. Powiemy szczerze, że podpisujemy się pod misią payne, że mogłoby się trochę zamieszać, że hmmm... nie, ze Zayn szybko się nawróci tylko kurde, żeby trochę nas pomęczyć xd (sarkazm) Oczywiście my czekamy na twoje pomysły, które na pewno będą wspaniałe bo piszesz przecudownie. Twoje opowiadanie czyta się bardzo lekko i strasznie zaciekawia. Także tego... czekamy na rozdziałek szósty.
    Haha Jukkce też nawala klawiatura do tego jej komp to taki grat, że wyrobiła sobie przy nim stalowe nerwy. Obiecujemy, że w wolnej chwili zaglądniemy na drugie opowiadanie.
    No to jak to mówisz "Koniec ogłoszeń parafialnych" wszyscy oddychają z ulgą hehe... Trzeba jeszcze kupić
    "Gościa Niedzielnego" i po sprawie hehe.
    A i kochana dziękujemy za komentarzyk u nas. Bardzo się cieszymy, że nasze baźgrołki ci się podobają.
    Pozdrawiamy serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaacie, ale reakcja jak zobaczyłam, że dałaś rozdział xxd Bezcenne, dobrze, że nikogo w domu nie było XD A szczególnie mądre było to:
    zobaczyłam, że dałaś nn i chyba przeczytałam pierwsza, ale nie skomentowałam, bo byłam zmęczona. *Następnego dnia* "skomentowałam ten rozdział czy nie? Tak, na 100% skomentowałam". Dzisiaj wchodzę na bloga i śmieję się z własnego debilizmu. Heh ;d
    Chyba muszę się przestać wczuwać w opowiadania, które czytam. Przez Ciebie mniej lubię Zayn' a (nie w realu).

    A teraz długo wyczekiwany moment w którym przejdę do oceniania rozdziału:
    A ty mówiłaś, że nie umiesz pisać scen +18. Jaaasne .
    To po pierwsze. Po drugie: awww, plus osiemnaściakie myśli Zayn' a. Hihi
    Po trzecie: Kłótnia Rose, Niall' a i Harry' ego. ;c Mam nadzieję, że Rose i Hazza się pogodzą. Jak najszybciej. ^^
    Po czwarte: Zgadzam się z Vivienne: Zayn nie może być z Rose. Będzie zazdrosny i oduczy się takiego myślenia o kobietach... no.
    Po piąte: Też Cię KC <33
    Po szóste: Ech, ta Twoja myszka i klawiatura XD Haha.
    Po siódme: Już się nie mogę doczekać kolejnego. Takze weny kochana <33
    Po ósme: Oglądam se właśnie Simpsonów i tam taki tekst: "Szukaliśmy tej bomby, a tam pornosy, pornosy, pornosy i pornosy" Hah ;p

    To chyba wszystko. Trochę dziwna ta moja opinia za co sorkam. W dodatku użyłam słowa które nie istnieje (osiemnaściakie).
    Chyba wszystko, widzimy się jutro w sql.
    Pozdro,
    Maja, xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo zainteresował mnie twój styl pisania. Bardzo mi pasuje, twoje opowiadanie czytam z wielką lekkością. Bad Boy chyba każdą kobietę taki ktoś pociąga ;)

    Przepraszam, jeśli urażę cię moim spamem, ale chciałabym zachęcić do odwiedzenia mojej strony.
    Serdecznie zapraszam na bloga poświęconemu problemom. Jak sobie z nimi radzić, co zrobić by znów być szczęśliwym.
    Przeszłam w życiu trudny okres. Wiem co to znaczy "mieć coś na sercu".
    Jeśli nie masz problemów. Bezgranicznie się cieszę, ale i tak zapraszam. Na moim blogu będą umieszczane posty tematyczne o życiowych, po prostu ludzkich sprawach.

    http://mamy-problemy.blogspot.com/


    OdpowiedzUsuń
  8. Dobry wieczór :) Pamiętasz mnie jeszcze? Tak dawno nie zostawilam po sobie śladu że postanowiłam wreszcie powrócić. Wiem iż moja kilometrowa opinia spodobała ci się bo sama kocham takie komentarze. Niestety ostatnimi czasy nie mam nawet chwili na napisanie durnego super. Ech. Tak to już jest. Kiedy przemierzam morzosfere przeważnie hejtuje a tutaj nie mam czego. Jednak mimo że mogłas odnieść wrażenie iż cię opuściłam uwierz nie mogłabym tego zrobić. Na prawdę skomentuje znów sensownie jak tylko nadejdzie weekend. Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam
    I DONT KNOWN I FEEL (ps. Pisałam z telefonu więc nawet interpunkcji nie ma xd)
    Xx

    OdpowiedzUsuń
  9. CUDOWNE!

    http://never-say-goodbye-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Odezwij się do mnie na majla: alexiel369@gmail.com , bo tęsknię. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy kolejny rozdział? Ten był boski. Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Zostałaś nominowana do Libster Awards. Szczegóły na moim blogu http://1dopowiadanko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć, ostatnio zostałam nominowana do Liebster Award, i moim zdaniem było nominować 11 innych blogów. Jesteś jedną z osób nominowaną przeze mnie :)

    Ale co to jest LBA?
    "Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za " Dobrze Wykonaną Robotę ". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. (...) należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów ( informujesz ich o tym ) i zadajesz im 11 pytań. (..)"

    Ja postanowiłam się w to bawić,mam nadzieje że i ty się ucieszysz i weźmiesz udział w tej akcji. Pytania i więcej informacji znajdziesz na
    Talia a http://meplusyouislove.blogspot.com/ Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej nominowałam cię do Libster Award więcej dowiesz się tutaj http://black-fan-fiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Aloooooo jest tu jeszcze jakiś ktoś?

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział mega.
    Tu jest mój nowy blog, niedługo pojawi się prolog, tu masz fabułę
    Myśl, że masz być zabitym przez wampira nie jest pocieszająca. Widząc tego krwiopijcę, myślisz, że to najgorsze stworzenie na świecie...ale co, jeśli istnieją istoty o wiele gorsze od wampirów? Jeśli są silniejsze, bardzie niebezpieczne i przerażające? Jeśli polują własnie na nie, na demony nocy?
    Dakota czuje się we własnym domu jak w więzieniu. A wszystko to przez jej nadopiekuńczego brata Louisa. Pewnego dnia postanawia złamać jego zasady. Ale czy to na pewno wyjdzie jej na dobre? A może lepiej chować się przez światem zewnętrznym i jego mieszkańcami, którzy nie okażą się tak przyjaźni.......

    OdpowiedzUsuń
  17. Podoba mi się twoje opowiadanie, szkoda, że zostało porzucone...
    Chciałam zaprosić do moich opowiadań, może któreś ci się spodoba.
    wadazagency.blogspot.com
    opowiadanie-demona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń