środa, 16 października 2013

Rozdział Pierwszy

"I ogólnie, wszędzie tam panowała jakaś... Jakby dzwina aura... Nie wiem jak to nazwać."

*OCZAMI ROSE*
-Ale kochanie, pamiętaj żeby dzwonić do nas codziennie!- wymamrotała moja mama, powstrzymując łzy, które od dłuższego czasu próbowały wydostać się z jej oczu, a następnie czule ucałowała moje czoło.
-Dobrze mamo, obiecuję- uśmiechnęłam się, chcąc w jakiś sposób ją pocieszyć.  Nie rozumiałam rozpaczy rodziców, spowodowaną moim wyjazdem. W końcu niedawno skończyłam siedemnaście lat, więc jestem już prawie pełnoletnia, i nie wyjeżdżam na stałe, bo wrócę za około 10 miesięcy. Na dodatek przyjadę do nich na parę dni pod koniec grudnia, na Boże Narodzenie. Ale dlaczego miałabym wyjeżdżać z mojego rodzinnego miasta? Dobra, zacznę od początku. Kilka miesięcy temu, niedługo przed zakończeniem przeze mnie pierwszej klasy liceum, postanowiłam wysłać zgłoszenie do Elitarnej Szkoły Licealnej- w skrócie ESL. Szkoła ta przyjmowała co roku około sześćdziesięciu uczniów, niekoniecznie wszystkich idących do pierwszej klasy. Liceum jest z internatem, a na dodatek położone jest w Bradford, miejscowości znajdującej się kilkaset kilometrów od mojego miejsca zamieszkania, dlatego moim rodzicom jest się aż tak ciężko ze mną rozstać. ESL charakteryzuje się również tym, że nie przyjmuje wszystkich, którzy się zgłoszą, lecz tylko i wyłącznie nastolatków z jakimś szczególnym talentem. Wśród jego uczniów znajdują się różni, obiecujący, młodzi sportowcy: siatkarze, tenisiści, piłkarze, koszykarze, szczypiorniści, rugbiści, pływacy czy lekkoatleci, jednak nie tylko oni, ponieważ uczęszcza tam również wiele znakomitych tancerzy, malarzy, aktorów, instrumentalistów lub- tak jak w moim przypadku- osób śpiewających. Każdy kto wyśle zgłoszenie zobowiązany jest, aby stawić się na przegląd w ustalonym terminie. Na przeglądzie tym każdy musi zaprezentować swój talent, czyli np. zaśpiewać, zatańczyć, pokazać swoją umiejętność sportową itd. przed komisją, która wybierze sześćdziesiąt najbardziej utalentowanych osób. Drugim warunkiem dostania się do tej elitarnej szkoły jest świadectwo z wcześniejszej klasy ze średnią co najmniej 4.50 i z zachowaniem dobrym, bardzo dobrym lub wzorowym. Jeśli ktoś spełni te warunki, czyli pokaże swoje świadectwo spełniające wymogi oraz zostanie wybrany przez komisję, dostaje się do ESL-a. Teraz pytanie, dlaczego do tej szkoły pragnie uczęszczać całe mnóstwo osób w wieku licealnym? A to dlatego, że: po 1. Jest tam bardzo wysoki poziom nauczania i dzięki temu można w przyszłości dostać się na dobre studia i po 2. Można tam rozwijać swoje talenty, ponieważ oprócz normalnych zajęć szkolnych są tam też przedmioty „indywidualne”, podczas których pod okiem profesjonalistów szlifuje się swoje zdolności. Dyrektorzy ESL-a stworzyli tam wyśmienite warunki do nauki zwykłych przedmiotów, jak i tych indywidualnych: ogromny budynek szkoły z klasami lekcyjnymi, dwie ogromne sale taneczne, jedna, również wielkich rozmiarów, sala koncertowa a zarazem teatralna, dwie mniejsze sale na próby śpiewu i dwie na próby aktorskie, kilka mniejszych sal z dźwiękoszczelnymi ścianami, które służą instrumentalistom; jedna sala jest poświęcona skrzypkom, wiolonczelistom, kontrabasistom i alcistom, druga gitarzystom i akordeonistom, kolejna pianistom i harfistom, następna trębaczom, puzonistom, saksofonistom oraz flecistom, oraz parę innych sal do doskonalenia sztuki gry na instrumentach; trzy sale malarskie i dwie rzeźbiarskie, ogromna hala z kilkoma basenami, dwie, jeszcze większe sale gimnastyczne, lecz oprócz budynku szkoły imponujące jest również to, co ją otocza, czyli trzy boiska do siatkówki i trzy do siatkówki plażowej, pięć boisk do piłki nożnej, trzy boiska do piłki ręcznej, cztery boiska do koszykówki, pięć kortów do gry w tenisa, jedno duże boisko do gry w baseball i jedno do gry w rugby, całość otoczona wysokimi murami. Z tego, co czytałam na stronie internetowej ESL-a (to właśnie z tej strony zaczerpnęłam tych wszystkich informacji o miejscu, do którego się wybieram, ponieważ byłam tam tylko raz, kiedy dowiedziałam się, że dostaję się do tego elitarnego liceum, rodzice postanowili pojechać tam ze mną, abym mogła sobie wszystko obejrzeć- widok był oszałamiający!) i sam teren budynku szkoły razem z tymi wszystkimi boiskami wynosi ponad hektar, a pomyślcie ile terenu musi obejmować CAŁY ten ośrodek, ponieważ wokoło tej szkoły stoi piętnaście domków (które również są dosyć spore, gdyż w sumie mają pomieścić prawie dwieście osób, po dwanaście na jeden domek plus jeden „opiekun”- czyli, z tego co słyszałam, jakichś 15 starszych gości, którzy mają nas „pilnować”) i jeszcze jeden domek, trochę większy od pozostałych, w którym mieszka razem 15 pań, które mają przychodzić do naszych domków i być w nich od ósmej rano do dziesiątej wieczorem, mają one spełniać rolę gospodyń, czyli pewnie będą nam sprzątać, gotować itd. W sumie, cały teren ESL-a zajmuje około dwóch hektarów. Nie dziwię się, że założyciele mają na to wszystko pieniądze, bo szkoła ta jest dla ludzi trochę bogatszych, ponieważ czesne wynosi tam… Tak właściwie, to nie wiem ile dokładnie, ale wiem, że sporo. Faktycznie, moja rodzina nie jest raczej biedna, ale nie jesteśmy też jakoś specjalnie bogaci. Po prostu, mamy odrobinę więcej kasy niż przeciętni Anglicy, a to dlatego, ze mój tato ma własną firmę. Chyba ostatnia sprawa do wyjaśnienia dotyczy tego, dlaczego nie wysłałam zgłoszenia do tej szkoły kiedy zaczynałam naukę w liceum. Dlatego, że najzwyczajniej w świecie cholernie bałam się tego, że mnie odrzucą. Bałam się porażki. Jednak w tym roku, za namową moich rodziców i za umową moją i mojej najlepszej przyjaciółki, Susan, że jeśli ja pójdę na „przegląd”, to ona również, odważyłam się i zgłosiłam. I co? Teraz ja będę uczyć się w ESL-u i doskonalić moje zdolności piosenkarskie, podobnie jak moja przyjaciółka, jednak ona poszła w nieco innym kierunku- tańca. Stanęłam teraz naprzeciwko mojego taty.
-No, córeczko. Życzę ci powodzenia. Masz mi tam być najlepszą uczennicą!- powiedział, pogroził palcem i puścił mi oczko. Próbował sprawiać wrażenie spokojnego, jednak ja wyczułam w jego głosie nutkę przejęcia. Patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy, po czym ja w końcu nie wytrzymałam i mocno go przytuliłam. Kiedy skończyłam, cmoknął mnie jeszcze w policzek i lekko potargał włosy.
-Będę za wami tęsknić- uśmiechnęłam się smutno i jeszcze raz wyściskałam oboje rodziców. Odgarnęłam kosmyk włosów z twarzy i spojrzałam na moich najbliższych. Kilka łez mimowolnie spłynęło po moich policzkach, podobnie jak u mamy. W tej chwili towarzyszyło mi uczucie, które poczułam pierwszy raz odkąd dowiedziałam się, że mogę uczyć się w ESL-u. Jak dotąd byłam z tego powodu za bardzo zadowolona i podekscytowana, aby zdać sobie sprawę, że na prawie cały rok będę musiała rozstać się z moimi rodzicami (nie licząc tych kilku dni w okresie Bożonarodzeniowym i Wielkanocnym). Po raz pierwszy poczułam smutek z powodu mojego wyjazdu. I w jednej chwili, na kilkanaście minut przed odjazdem, zrozumiałam rozpacz mojego taty i mamy, która ogarniała ich całych od kilku dni. Po raz pierwszy zaczęłam wątpić w to, czy naprawdę chcę jechać do tej szkoły, czy chcę zostawić tu tak bliskie mi osoby...
-Musisz tam jechać- odezwała się moja mama, tak, jakby czytała mi w myślach. No jasne, zawsze doskonale rozumiała mnie bez słów...- To wielka szansa dla ciebie, możesz się tam świetnie rozwijać, a za rok mogą cię nie przyjąć. Jesteśmy z ciebie tacy dumni... Ja i tata... Tak, będziemy za tobą tęsknić- zapewniła- Ale nie wybaczyłabym sobie, gdybyś z mojego powodu zmarnowała swój wielki talent. Kochamy cię i chcemy dla ciebie jak najlepiej. Jesteś naj...
-Rose! Rose! Rosie, gdzie ty jesteś?!- mojej mamie przerwał krzyk bardzo dobrze znanego mi, dziewczęcego głosu, dobiegającego gdzieś z tłumu ludzi zgromadzonych na peronie- Rose! Rose!
-Tutaj, Sus!- odkrzyknęłam. W mgnieniu oka obok mnie zjawiła się szczupła sylwetka, należąca do siedemnastoletniej dziewczyny, tak bardzo przeze mnie kochanej, mimo braku łączących nas więzów krwi.
Odwzajemniłam uśmiech, który przed chwilą posłała mi blondynka. Przyjrzałam się jej od stóp do głów, podobnie jak ona mnie. Miała na sobie rajstopy w kolorze bardzo zbliżonym do koloru jej skóry, czarne buty na nie za wysokich koturnach, czarną spódniczkę sięgającą jej niemalże do kolan, białą, elegancką koszulę z kołnierzykiem ozdobionym niewielkimi, złotymi kuleczkami, którą wpuściła pod spódnicę oraz czarny, rozpięty sweterek, którego rękawy naciągnęła na dłonie, pewnie z powodu zimna, jakie panowało o tej porze na dworze. Na twarzy miała nie za mocny makijaż: odrobinę pudru i błyszczyku, a do tego rzęsy delikatnie zaznaczone tuszem i oczy ledwo maźnięte kredką. Swoje długie, blond włosy spięła w schludnego koka.  Wyglądałam o wiele mniej odświętnie od niej, mimo to, że obydwie szłyśmy na tą samą uroczystość- rozpoczęcie nowego roku szkolnego. Ubrana byłam w czarne rurki, białe, wysokie conversy i czarny sweter zakładany przez głowę, który podwinęłam do łokci i spod którego widniały rękawy mojej koszuli, które podwinęłam na mniej więcej tę samą wysokość, co sweter. Kawałki białego, delikatnego materiału wystawały również gdzieniegdzie z dołu swetra, zasłaniając częściowo górną część moich rurek, natomiast kołnierzyk wydostał się z ciepłego, czarnego fragmentu mojego stroju, narzuconego na koszulę. W domu pomalowałam sobie usta błyszczykiem, a po rzęsach przejechałam zaledwie raz czarnym tuszem. Włosy zostawiłam rozpuszczone, w tej chwili układały się falami na moim swetrze.   
-Dzień dobry- Susan wyszczerzyła zęby do moich rodziców i kiedy usłyszała z ich ust odpowiedź, kontynuowała- Jak się państwo czują?
-Dobrze. Cieszymy się, że jedziecie do tej szkoły razem, w końcu we dwójkę będzie wam raźniej- odparła moja mama.
-Ale chyba nie przyszłaś tu, wołając imię naszej córki, aby spytać nas o samopoczucie?- tato uśmiechnął się do niej porozumiewawczo.
-Faktycznie- odparła Susie i zarumieniła się lekko- Rose, chodźmy już może do pociągu, bo zaraz nam odjedzie- tu zwróciła się do mnie, a ja przytaknęłam i chwyciłam w obydwie dłonie metalowe rączki od moich dwóch walizek. Spojrzałam jeszcze raz na moich rodziców i posłałam im całusa.
-Cześć, córciu- powiedziała moja mama i wymusiła uśmiech, za co byłam jej w tamtej chwili ogromnie wdzięczna, gdyż trochę mi to ulżyło, mimo to, że uśmiech ten był sztuczny i z tego, co mi się wydawało, wpełzł na jej smutną twarz z ogromnym trudem.
-Przyjadę na święta- obiecałam jeszcze na pożegnanie. Poprawiłam moja torbę z flagą Wielkiej Brytanii, aby nie zsuwała mi się z ramienia, a następnie podążyłam za moją przyjaciółką ciągnąc za sobą dwie duże, błękitne torby na kółkach.
-Dowidzenia!- krzyknęła Jones w stronę, w której stali moi rodzice, w tej chwili trzymający się za ręce- Nie mogę się już doczekać- powiedziała przez ramię Susan- A tak właściwie, to po co oni kazali wszystkim uczniom jechać tym pociągiem? Przecież każdy mógłby przyjechać tam oddzielnie, swoim samochodem- dziwiła się blondynka.
-Chcą, żeby uczniowie zapoznali się ze sobą już w drodze do Bradford. Wiesz, żeby podczas rozpoczęcia roku ktoś ich słuchał, a nie żeby oni słuchali tylko wokół siebie szeptów typu Hej, jak masz na imię?  Rose, a ty?Są trzy stacje z których uczniowie będą wsiadać. Najpierw pociąg zatrzymał się na przystanku na północ od Bradford, gdzie był pierwszy punkt w którym wsiadali uczniowie ESL-a z tamtych okolic, stamtąd przyjechali tutaj, na zachód od Bradford, a kiedy my będziemy już w środku to udamy się na południe, gdzie będzie ostatni przystanek, a stamtąd pojedziemy już prosto do celu- wyjaśniłam.  
-Skąd ty to wszystko wiesz?- zdziwiła się przyjaciółka, kiedy oddałyśmy już nasze bagaże jakiemuś starszemu od nas o około trzydzieści lat mężczyźnie, który miał zanieść nasze torby do wagonu, w którym znajdowały się walizki wszystkich podróżnych. Szłyśmy wąskim korytarzykiem, Susan z przodu a ja tuż za nią i patrzyłyśmy przez szyby do przedziałów, czy nie ma gdzieś dwóch wolnych miejsc.
-Co, niby to, gdzie są przystanki tego pociągu, który ma nas zawieść do naszej szkoły? Na stronie internetowej ESL-a, tam wszystko było- odparłam, kiedy moja przyjaciółka kiwnęła twierdząco głową na moje wcześniejsze pytanie- Kurde, nie ma żadnych wolnych miejsc…- powiedziałam zrezygnowana, kiedy przeszłyśmy już ponad połowę pociągu.
-Spokojnie, w końcu się znajdą- dziewczyna uśmiechnęła się do mnie serdecznie- O, widzisz, mówiłam- zatrzymała się przed którymś przedziałem i powoli odsunęła drzwi z dużą, szklaną szybą. Siedziała tu tylko jedna, ciemnowłosa dziewczyna, na oko w naszym wieku. Wpatrywała się w okno- Przepraszam, tu wolne?- spytała Susan, brak jakiejkolwiek reakcji- Eee… Halo? Czy te miejsca są zajęte, czy można usiąść?- Jones zaczynała się już niecierpliwić. Szatynka, która nie zwracała na nas uwagi trzymała telefon w ręce. Przyszła mi do głowy pewna myśl, dlatego zrobiłam duży krok do przodu. Zauważyłam kable podążające od urządzenia, gdzieś pod jej włosy.
Domyśliłam się, że pewnie słucha muzyki przez słuchawki, więc popukałam jej w ramię. Nastolatka podskoczyła w miejscu i odwróciła się twarzą w naszą stronę, z lekko wystraszonym wyrazem twarzy, a następnie wyjęła z uszu słuchawki.
-Czy tu jest wolne?- spytałam, a ciemnooka przytaknęła. Zajęłam miejsce naprzeciwko nieznajomej, przy oknie, a Susan usiadła obok mnie. Przyjrzałam się dziewczynie. Podobnie jak ja miała rozpuszczone włosy, jednak jej były dużo ciemniejsze i krótsze od moich. Patrzyłam na jej twarz przez dłuższą chwilę, aby w końcu stwierdzić, że nie ma na niej makijażu. Miała na sobie cienkie rajstopy w kolorze jej skóry, czarne baletki, białą, odrobinę obcisłą koszulę z ćwiekami na kołnierzyku i w paru innych miejscach, czarną spódnicę, minimalnie krótszą od tej, w jaką była ubrana moja przyjaciółka oraz czarne bolerko, które narzuciła na swoje chude ramiona, naciągając jego rękawy na swoje dłonie, podobnie jak Susan, ale nie zapinając go.  
-Za chwilę odjeżdżamy. Prosimy wszystkich o zajęcie miejsc- zabrzmiał głos z niewielkiego głośniczka nad drzwiami.
-Też będziesz uczennicą w ESL-u?- spytała Jones po chwili milczenia, ponieważ szatynka nie włożyła słuchawek z powrotem do uszu. Dziewczyna przytaknęła- Jestem Susan.
-Patty- po raz pierwszy odezwała się nieznajoma.
-A ja Rose- wtrąciłam- Którą klasę zaczynasz?- spytałam.
-Drugą- Patty odpowiadała tak krótko, jak to tylko było możliwe, a na dodatek mówiła bardzo cicho, tak, że ledwo ją słyszałam. Widocznie jest nieśmiała.
-My też- uśmiechnęła się Susan- A chodzisz do ESL-a od tego roku, czy od wcześniejszego?- dopytywała brązowooka.
-Od tego- odparła nasza nowa znajoma.
-Tak samo jak my- powiedziałam i usłyszałam zgrzytanie otwieranych drzwi w naszym przedziale. Wszystkie momentalnie spojrzałyśmy w tamtą stronę. Stał tam dosyć wysoki szatyn z ciemnymi oczami. Miał na sobie czarne rurki, białą, zwykłą koszulę i czarną, rozpiętą marynarkę. Jego sportowe, niebieskie trampki zupełnie odbiegały od reszty eleganckiego stroju.
-Mogę się dosiąść?- zapytał.
-Pewnie- odparła Susan i zaprosiła go gestem. Chłopak usiadł obok Patty, a naprzeciwko mojej przyjaciółki- Jak masz na imię?
-Liam. A wy?- odparł chłopak z ciemnymi włosami postawionymi na żel.
-Jestem Rose, to jest Susan a to Patty- wskazałam na wszystkich po kolei. Później ja i Jones wypytałyśmy nastolatka o to samo, o co wcześniej pytałyśmy Patty, natomiast ciemnooka siedziała cicho i patrzyła przez okno. Okazało się, że Liam zaczyna tą samą klasę co my i również nie uczęszczał do ESL-a rok temu.
-Odjeżdżamy za trzy minuty, dla osób, które jeszcze nie znalazły sobie miejsc, prosimy o jak najszybsze znalezienie przedziału!- po raz drugi odezwał się kobiecy głos z głośników. Znów usłyszałam zgrzytanie otwieranych drzwi i ponowie wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. Stał tam niewysoki, niebieskooki blondyn z chaotycznie ułożoną (a właściwie to nie ułożoną) fryzurą oraz grzywką opadającą na jego czoło. Ubrany był w czarne rurki, białą koszulę na krótki rękawek i wysokie, białe adidasy. Dyskutował z wyższym od niego, zielonookim chłopakiem z burzą loków na głowie, który miał na sobie niskie, białe trampki, zwyczajne dżinsy rurki oraz czarną koszulę z długimi rękawami, które, podobnie jak ja, podwinął do swoich łokci.  
-No mówię ci, wszyscy tak gadają!- niemalże krzyknął ten niższy, zamaszyście gestykulując rękoma.
-Ale to totalna bzdura!- również powiedział podniesionym tonem szatyn.
-No ale to nie moja wina, że wszyscy o tym gadają! Kurwa, Harry, przyznaj się w końcu, nikomu nie powiem!- zapewnił blondyn.
-Nie mam się do czego przyznawać, bo to tylko cholerne kłamstwa! Naprawdę jesteś aż takim idiotą, żeby wierzyć tym pojebanym plotkom, a nie swojemu przyjacielowi?- zdziwił się wyższy, z tego co usłyszałam, to chyba Harry.
-Ja pierdole... Nie, ale...- zaczął jasnooki, ale Loczek szturchnął go w brzuch i przerwał mu:
-Niall…- syknął do niego i omiótł naszą osłupiałą, ale również lekko rozbawioną czwórkę.
-Ooo…- speszył się gaduła. Nastolatcy chyba dopiero teraz zauważyli, że nie są sami- Można się dosiąść?- spytał. Przytaknęłam z wielkim uśmiechem na twarzy. Niższy chłopak usiadł obok mojej przyjaciółki, przy drzwiach, a naprzeciwko niego, obok Liama usadowił się szatyn -Jestem Niall, a to jest Harry- powiedział po krótkiej chwili ciszy blondyn.
-Ja jestem Susan, to jest Rose, to Patty a to Liam- przedstawiła nas wszystkich moja przyjaciółka. 
-Właśnie odjeżdżamy! Mamy nadzieję, że wszyscy zajęli miejsca siedzące i życzymy państwu miłej podróży- po raz kolejny odezwał się kobiecy głos z głośników.
-Jesteście nowi?- zapytał Loczek, gdy poczuliśmy, że pociąg rusza.
-To aż tak widać?- lekko zarumienił się Liam.
-Nie, tylko po prostu jakoś tak nie poznaję waszych twarzy. Czyli że cała wasza czwórka zaczyna dopiero w tym roku naukę w ESL-u?- upewniał się Harry. Jakby na zawołanie, ja, Susan, Liam i Patty przytaknęliśmy mniej więcej w tym samym momencie.
-A do której klasy teraz idziecie?- spytał Niall.
-Wszyscy do drugiej- odparłam za całą naszą czwórkę.
-To tak jak my, tylko że zapisaliśmy się do ESL-a już w zeszłym roku, więc pierwszą liceum też musieliśmy kiblować… w tym- skrzywił się blondyn.
-Co? Jest tam aż tak źle?- zdziwiła się Suzie.
-No, nie chodzi raczej o szkołę, tylko bardziej o ten internat…- zaczął opowiadać Harry, jednak Niall, chyba nie mogąc siedzieć przez kilka sekund bez słowa, przerwał swojemu przyjacielowi:
-W każdym z tych domków jest jakoś… Dziwnie… W tym, w którym mieszkaliśmy ostatnio i w którym mieliśmy razem dwuosobowy pokój, było strasznie… Staromodnie. Kiedy wstawało się w nocy, choćby do toalety, na ścianie na korytarzu witała cię czaszka jelenia, skóra niedźwiedzia… Aż się ciarek dostawało. I ogólnie, wszędzie tam panowała jakaś… Jakby dziwna aura… Nie wiem jak to nazwać- chłopak wzruszył ramionami- Jednym słowem: upiornie. Mamy nadzieję, że teraz dostaniemy jakiś lepszy, o wiele przytulniejszy domek.
-Jak to? To domków nie wybierają sobie uczniowie?- spytał Liam.
-Nie, uczniowie mogą sobie wybrać tylko z kim chcą mieć pokoje, a oni według tych ustalonych trójek, bo zazwyczaj są tam pokoje trzyosobowe, chociaż jest też parę dwu czy czteroosobowych, mają dopasować po dwanaście osób do każdego domu- wyjaśnił szatyn. Poczułam, jak robi mi się gorąco, więc zdjęłam sweter i odłożyłam go na półkę, która znajdowała się nad naszymi głowami.
-Liam, jeśli chcesz, możesz mieć pokój razem z nami- uśmiechnął się Niall.
-Dzięki, chętnie. Tak właściwie, to znam tu tylko was…- odparł jeden z kilku moich nowych znajomych.
-A może my byśmy miały pokój razem we trójkę?- to pytanie było bardziej skierowane do Patty, niż do Susan, ponieważ to raczej proste że chciałybyśmy być razem w pokoju.
-Okey- odparła ciemnowłosa.
-Jaka szkoda że chłopaki nie mogą mieć pokoi razem z dziewczynami… Byłaby zabawa- Harry poruszył znacząco brwiami i spojrzał w moją stronę, a ja kopnęłam go w łydkę, oczywiście musiałam się nieźle powyginać, bo Loczek siedział dokładnie po przeciwnej stronie przedziału niż ja- Auu!- syknął. 
-Zboczeniec- szepnęłam w jego stronę, na co chłopak uśmiechnął się kwaśno
-A za co was tu przyjęli?- spytał rozbawiony Niall- W sensie, jakie macie talenty, czy jak to tam nazwać- dodał, widząc nasze zdziwione spojrzenia- Ja gram na gitarze.
-A ja śpiewam- Harry, oczywiście, zwrócił się z tymi słowami do mnie, Suzie, Patty i Liama, bo zapewne blondyn, który znał go już od roku, doskonale wiedział, jaki talent posiada jego przyjaciel.
-Ja też- puściłam mu oczko.
-I ja- uśmiechnął się Liam.
-Ja tańczę- odpowiedziała moja przyjaciółka- A ty, Patty?
-Maluję- odparła dziewczyna. Gadaliśmy przez cały czas, aż do ostatniego przystanku, z którego mieliśmy wyjechać już prosto do Bradford.
-Za chwilę odjeżdżamy. Prosimy wszystkich o zajęcie miejsc- odezwał się ten sam kobiecy głos co wcześniej, kiedy staliśmy na przystanku około pięć minut. Później, co kolejnych kilka minut wygłaszała te same, krótkie komunikaty co na wcześniejszym przystanku, kiedy do pociągu wsiadaliśmy my-Właśnie odjeżdżamy! Mamy nadzieję, że wszyscy zajęli miejsca siedzące i życzymy państwu miłej podróży- powiedziała ostatni ze wszystkich komunikatów i pociąg ruszył dalej. W skrócie o naszych kolejnych dwóch godzinach drogi: przegadaliśmy całą podróż, zdecydowanie najwięcej rozmawiał Niall, buzia dosłownie mu się nie zamykała; Harry rzucił jeszcze kilka zboczonych tekstów, za każdy z nich dostał ode mnie solidnego kopniaka; Patty prawie nic nie mówiła, odzywała się tylko kiedy ją o coś zapytano, a i tak odpowiadała w najkrócej możliwy sposób; ja i Susan dowiedziałyśmy się kilku nowych rzeczy o chłopakach i o Patty, np. jakie są ich nazwiska, gdzie mieszkają, skąd pochodzą, ile rodzeństwa mają, czy mają jakieś zwierzęta itp., spośród wszystkich tych informacji najbardziej wbiło mi się do głowy to, że Niall jest Irlandczykiem. Faktycznie, mówi z nieco innym akcentem, niż my. Cały czas się wygłupialiśmy, dlatego droga minęła nam bardzo szybko. Polubiłam moich nowych znajomych, mam nadzieję że trafimy do tego samego domku- Kolejny przystanek: Bradford. Wszystkim, którzy opuszczają teraz nasz pociąg życzymy miłego dnia oraz informujemy, że po odbiór bagaży trzeba udać się na sam koniec pociągu- odezwał się kobiecy głos.
-No, to wysiadamy- powiedziałam. W szóstkę udaliśmy się na koniec pociągu, tak jak poinstruowała nas kobieta i odebraliśmy swoje bagaże, a następnie wyszliśmy z ośrodka transportu publicznego. Staliśmy na zatłoczonym peronie, wokół nas znajdowały się osoby mniej więcej w naszym wieku, pewnie pozostali uczniowie. Kiedy wszyscy wsiedli i wysiedli z pociągu, pojazd odjechał, a my staliśmy i czekaliśmy… Właściwie to sama nie wiem na co.
-Emmm… I co teraz?- spytała Susan.
-Czekamy- odparł krótko Harry.
-Ale na co?- dopytywał Liam.
-Na autobusy, które zawiozą nas do ESL-a- dodał Niall.
-Harry, Niall!- usłyszeliśmy gdzieś w tłumie męski głos. Podszedł do nas niski chłopak z ciemnobrązowymi, albo wręcz czarnymi, potarganymi włosami. Miał na sobie brązowe rurki, białą koszulę z długim rękawem i czarne vansy.
-Hej Jack- uśmiechnął się do nieznajomego Irlandczyk- Jak wakacje?
-Było... Okey- odparł chłopak- A jak u was?
-Też dobrze- odpowiedział Harry.
-Emm… Kto to?- spytał ciemnowłosy i omiótł wzrokiem naszą zdezorientowaną czwórkę.
-A, właśnie- nagle jakby oprzytomniał blondyn- To jest Jack- wskazał na swojego znajomego Niall- A to są Patty, Liam, Rose i Susan- przedstawił każdego z nas po kolei. Brązowooki przytaknął i uśmiechnął się do nas promiennie.
-Ja już będę spadał- oznajmił Jack i udał się w głąb tłumu- Do zobaczenia później!- rzucił jeszcze przez ramię. Spojrzałam na wielki zegar, który znajdował się na ścianie. Była 9:28. Do Nialla i Harrego co chwilę podchodzili jacyś obcy mi ludzie, z którymi rozmawiali przez chwilę, a później nieznajomi odchodzili, aby powitać się z innymi. Byłam wdzięczna chłopakom za to, że czekali razem ze mną, Susan, Liamem i Patty, zamiast podchodzić do swoich znajomych, którzy kilkakrotnie ich nawoływali. Może ci dwaj zostaną moimi nowymi przyjaciółmi? Kto wie... Czekaliśmy jeszcze przez  parę minut, kiedy pojawiło się kilka żółto-pomarańczowych autobusów. Wsiedliśmy do pierwszego lepszego i zajęliśmy miejsca na tyle. Ja usiadłam razem z Harrym (bo prosił mnie o to na peronie), Susan z Niallem a Liam z Patty. Usadowiłam się przy oknie i patrzyłam przez szybę na miasto, w którym przyszło mi mieszkać przez prawie cały rok. W pewnym momencie pojazd nagle zahamował, przez co większość uczniów prawie spadła ze swoich foteli.
-Co to było?!- krzyknął wkurwiony Harry, który zaliczał się do tej niewielkiej grupy nastolatków, którzy pospadali ze swoich siedzeń i w tej chwili wstawali, aby usiąść z powrotem na swoje miejsca.
-Nie zauważyłem auta przed nami. Widocznie jest dosyć duży korek. Trochę sobie postoimy…- odpowiedział mu kierowca, który usłyszał jego pytanie mimo dzielącej ich dużej odległości.
-Kierowca przewożący sporą ilość osób, który jakoś nie zauważa obiektu przed sobą... Kto mu w ogóle dał prawo jazdy?- Hazza mruknął w stronę Nialla, siedzącego z Susan za nami. Odwróciłam swoje spojrzenie z Loczka na szybę autobusu, aby zobaczyć, co znajduje się za oknem. Zatrzymaliśmy się obok jakiegoś niewielkiego, ponurego bloku, który ze względu na swoje smutne, szaro-czarne barwy przypominał mi trochę kamienicę. Spojrzałam ponownie w drugą stronę, na Harrego siedzącego obok mnie. Styles rozmawiał o czymś z Niallem, zapewne o naszym nieudolnym kierowcy, dlatego z nudów z powrotem wlepiłam wzrok w ponury blok. Obserwowałam wejście do niego. Przed chwilą weszła tam jakaś starsza pani trzymająca dużą torbę z zakupami. Minęło już około pięć minut, a my wciąż staliśmy w miejscu. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu. 9:41. Schowałam telefon do kieszeni i wróciłam do patrzenia przez szybę. Z blokiem nic szczególnego się nie działo i już miałam zamiar odwrócić się do Susan i porozmawiać z nią, kiedy z budynku wyszedł pewien chłopak, który od razu przykuł moją uwagę. Był to w miarę wysoki mulat o chyba ciemnych oczach i czarnych, nie zbyt długich włosach postawionych na żel. W uszach miał czarne, okrągłe kolczyki, ubrany był w biało-niebieską bluzę, spod której wystawał kawałek czarnej bluzki, w ciemne dżinsy rurki i granatowe buty z Nike. Patrzyłam na niego i w pewnym momencie on spojrzał na mnie.
Chłopak uśmiechnął się ukazując rząd śnieżnobiałych zębów, a następnie pomachał do mnie tak, jak macha się do kogoś, kto się na coś zagapił… No tak, patrzyłam na niego co najmniej dwie minuty… Zarumieniłam się i przeniosłam wzrok na swoje uda, jednak nie wytrzymałam zbyt długo i spojrzałam ponownie w stronę przystojnego chłopaka. Jak się okazało, nie poszedł dalej, tylko stał w tym samym miejscu co przed chwilą i dla odmiany to on teraz zagapił się na mnie. Kiedy zorientował się, że znowu na niego patrzę, puścił mi oczko, na co ja delikatnie się uśmiechnęłam. Autobus ruszył dalej, a ja straciłam mulata z pola widzenia.  

********Poza opowiadaniem**********
Hej ;* Widzę, że czyta mnie jedna osoba... Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się że to gówno, które śmiem nazywać opowiadanim, będzie czytać więcej niż 0 osób, więc i tak jestem zadowolona ;dd No to... Macie Pierwszy Rozdział tego mojego chujostwa :3 Nie wiem, kiedy pojawi się Drugi Rozdział, pewnie za 7-10 dni ;) Co do zwiastunu to nie wiem, czy w ogóle się pojawi... :c Jeśli ktoś oprócz Majki to czyta, to proszę, niech to skomentuje :* 
Malikowa, xx
                                                                                                

12 komentarzy:

  1. kdwjkpeo, zajebisty rozdział, nie mogę się doczekać następnego. Dodawaj jak najszybciej, plisss Bo jak nie to..to...dobra, jeszcze coś wymyśle <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wchodząc tutaj i spoglądając, ot tak - obawiałam się, że będzie to totalny kicz. Na szczęście myliłam się. I kamień spadł mi z serca. Pozytywna historia i dobry pomysł. Nic takiego jeszcze nie czytałam.
    (Uprzedzam, wrzeszczę jak widzę Liama! XD)
    Masz we mnie stałą czytelniczkę.

    P.S.
    Prośba. Wyjustuj tekst. Będzie czytelniej i bardziej 'elegancko'.

    Pozdrawiam.
    http://wanna-be-your-destiny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci bardzo za Twoją opinię, nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy <3 Przepraszam, ale obawiam się, że nie będę mogła spełnić Twojej prośby, bo jestem nowa na blogspocie, to mój pierwszy blog zakładany tutaj, i nie bardzo wiem, jak mam wyjustować tekst... Jeszcze raz bardzo przepraszam :c Na pewno wadnę na Twojego bloga, masz moje słowo, ale raczej nie dzisiaj. Pozdrawiam,
      Malikowa, xx

      Usuń
  3. Twoje zamówienie zostało wykonane. :)

    http://mania-zwiast.blogspot.com/2013/10/95-one-shot-everything-rides-on.html

    ~ Troublemaker.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo, zwiastun jest po prostu boski <3
      Malikowa, xx

      Usuń
  4. Podoba mi się :) Jest bardzo ciekawe i wciąga :D
    Zboczony Harry <3 *.*
    Pozdrawiam i życzę weny : *

    Zapraszam do mnie: http://everythinghaschanged-1d-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe i wciągające? Czy ja wiem... Ale i tak bardzo Ci dziękuję :* Hahah, no, Hazz w moim opowiadaniu będzie tak troszkę zboczony, tak jak w rzeczywistości ; ) Obiecuję, że wejdę na Twojego bloga, ale jutro, okey? Także pozdrawiam,
      Malikowa, xx

      Usuń
  5. to nie jest gówno, masz talent, moje opowiadanie nie jest takie dobre jak twoje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, no chyba nie ;P Jestem pewna, że Twoje opowiadanie jest wspaniałe, 1000 razy lepsze od mojego ;3 Właśnie, mogłabyś mi wysłać linka do Twojego bloga? Chętnie bym sobie poczytała ;)
      Pozdrawiam, xx

      Usuń
  6. Uwielbiam osoby które piszą o Zaynie xd resztę też ale najbardziej lubie Zayna. Widzę że ty też :)

    /Ciastek ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, kocham wszystkich chłopaków z zespołu, ale moim ulubieńcem jest właśnie Zayn <3
      Pozdrawiam, xx

      Usuń