*OCZAMI ROSE*
-Ale kochanie, pamiętaj żeby dzwonić do nas codziennie!-
wymamrotała moja mama, powstrzymując łzy, które od dłuższego czasu próbowały
wydostać się z jej oczu, a następnie czule ucałowała moje czoło.
-Dobrze mamo, obiecuję- uśmiechnęłam się, chcąc w jakiś
sposób ją pocieszyć. Nie rozumiałam
rozpaczy rodziców, spowodowaną moim wyjazdem. W końcu niedawno skończyłam
siedemnaście lat, więc jestem już prawie pełnoletnia, i nie wyjeżdżam na stałe,
bo wrócę za około 10 miesięcy. Na dodatek przyjadę do nich na parę dni pod koniec
grudnia, na Boże Narodzenie. Ale dlaczego miałabym wyjeżdżać z mojego
rodzinnego miasta? Dobra, zacznę od początku. Kilka miesięcy temu, niedługo
przed zakończeniem przeze mnie pierwszej klasy liceum, postanowiłam wysłać
zgłoszenie do Elitarnej Szkoły Licealnej- w skrócie ESL. Szkoła ta przyjmowała
co roku około sześćdziesięciu uczniów, niekoniecznie wszystkich idących do
pierwszej klasy. Liceum jest z internatem, a na dodatek położone jest w
Bradford, miejscowości znajdującej się kilkaset kilometrów od mojego miejsca
zamieszkania, dlatego moim rodzicom jest się aż tak ciężko ze mną rozstać. ESL
charakteryzuje się również tym, że nie przyjmuje wszystkich, którzy się
zgłoszą, lecz tylko i wyłącznie nastolatków z jakimś szczególnym talentem.
Wśród jego uczniów znajdują się różni, obiecujący, młodzi sportowcy: siatkarze,
tenisiści, piłkarze, koszykarze, szczypiorniści, rugbiści, pływacy czy
lekkoatleci, jednak nie tylko oni, ponieważ uczęszcza tam również wiele
znakomitych tancerzy, malarzy, aktorów, instrumentalistów lub- tak jak w moim
przypadku- osób śpiewających. Każdy kto wyśle zgłoszenie zobowiązany jest, aby
stawić się na przegląd w ustalonym terminie. Na przeglądzie tym każdy musi
zaprezentować swój talent, czyli np. zaśpiewać, zatańczyć, pokazać swoją
umiejętność sportową itd. przed komisją, która wybierze sześćdziesiąt
najbardziej utalentowanych osób. Drugim warunkiem dostania się do tej elitarnej
szkoły jest świadectwo z wcześniejszej klasy ze średnią co najmniej 4.50 i z
zachowaniem dobrym, bardzo dobrym lub wzorowym. Jeśli ktoś spełni te warunki,
czyli pokaże swoje świadectwo spełniające wymogi oraz zostanie wybrany przez
komisję, dostaje się do ESL-a. Teraz pytanie, dlaczego do tej szkoły pragnie
uczęszczać całe mnóstwo osób w wieku licealnym? A to dlatego, że: po 1. Jest
tam bardzo wysoki poziom nauczania i dzięki temu można w przyszłości dostać się
na dobre studia i po 2. Można tam rozwijać swoje talenty, ponieważ oprócz normalnych
zajęć szkolnych są tam też przedmioty „indywidualne”, podczas których pod okiem
profesjonalistów szlifuje się swoje zdolności. Dyrektorzy ESL-a stworzyli tam
wyśmienite warunki do nauki zwykłych przedmiotów, jak i tych „indywidualnych”: ogromny budynek szkoły z klasami
lekcyjnymi, dwie ogromne sale taneczne, jedna, również wielkich rozmiarów, sala
koncertowa a zarazem teatralna, dwie mniejsze sale na próby śpiewu i dwie na
próby aktorskie, kilka mniejszych sal z dźwiękoszczelnymi ścianami, które służą
instrumentalistom; jedna sala jest poświęcona skrzypkom, wiolonczelistom,
kontrabasistom i alcistom, druga gitarzystom i akordeonistom, kolejna pianistom
i harfistom, następna trębaczom, puzonistom, saksofonistom oraz flecistom, oraz
parę innych sal do doskonalenia sztuki gry na instrumentach; trzy sale
malarskie i dwie rzeźbiarskie, ogromna hala z kilkoma basenami, dwie, jeszcze
większe sale gimnastyczne, lecz oprócz budynku szkoły imponujące jest również
to, co ją otocza, czyli trzy boiska do siatkówki i trzy do siatkówki plażowej,
pięć boisk do piłki nożnej, trzy boiska do piłki ręcznej, cztery boiska do
koszykówki, pięć kortów do gry w tenisa, jedno duże boisko do gry w baseball i
jedno do gry w rugby, całość otoczona wysokimi murami. Z tego, co czytałam na
stronie internetowej ESL-a (to właśnie z tej strony zaczerpnęłam tych
wszystkich informacji o miejscu, do którego się wybieram, ponieważ byłam tam
tylko raz, kiedy dowiedziałam się, że dostaję się do tego elitarnego liceum,
rodzice postanowili pojechać tam ze mną, abym mogła sobie wszystko obejrzeć-
widok był oszałamiający!) i sam teren budynku szkoły razem z tymi wszystkimi
boiskami wynosi ponad hektar, a pomyślcie ile terenu musi obejmować CAŁY ten
ośrodek, ponieważ wokoło tej szkoły stoi piętnaście domków (które również są
dosyć spore, gdyż w sumie mają pomieścić prawie dwieście osób, po dwanaście na jeden
domek plus jeden „opiekun”- czyli, z tego co słyszałam, jakichś 15 starszych
gości, którzy mają nas „pilnować”) i jeszcze jeden domek, trochę większy od
pozostałych, w którym mieszka razem 15 pań, które mają przychodzić do naszych
domków i być w nich od ósmej rano do dziesiątej wieczorem, mają one spełniać
rolę gospodyń, czyli pewnie będą nam sprzątać, gotować itd. W sumie, cały teren
ESL-a zajmuje około dwóch hektarów. Nie dziwię się, że założyciele mają na to
wszystko pieniądze, bo szkoła ta jest dla ludzi trochę bogatszych, ponieważ
czesne wynosi tam… Tak właściwie, to nie wiem ile dokładnie, ale wiem, że
sporo. Faktycznie, moja rodzina nie jest raczej biedna, ale nie jesteśmy też
jakoś specjalnie bogaci. Po prostu, mamy odrobinę więcej kasy niż przeciętni
Anglicy, a to dlatego, ze mój tato ma własną firmę. Chyba ostatnia sprawa do
wyjaśnienia dotyczy tego, dlaczego nie wysłałam zgłoszenia do tej szkoły kiedy
zaczynałam naukę w liceum. Dlatego, że najzwyczajniej w świecie cholernie bałam
się tego, że mnie odrzucą. Bałam się porażki. Jednak w tym roku, za namową
moich rodziców i za umową moją i mojej najlepszej przyjaciółki, Susan, że jeśli
ja pójdę na „przegląd”, to ona również, odważyłam się i zgłosiłam. I co? Teraz
ja będę uczyć się w ESL-u i doskonalić moje zdolności piosenkarskie, podobnie
jak moja przyjaciółka, jednak ona poszła w nieco innym kierunku- tańca.
Stanęłam teraz naprzeciwko mojego taty.
-No, córeczko. Życzę ci powodzenia. Masz mi tam być najlepszą
uczennicą!- powiedział, pogroził palcem i puścił mi oczko. Próbował sprawiać
wrażenie spokojnego, jednak ja wyczułam w jego głosie nutkę przejęcia. Patrzyliśmy
sobie przez chwilę w oczy, po czym ja w końcu nie wytrzymałam i mocno go
przytuliłam. Kiedy skończyłam, cmoknął mnie jeszcze w policzek i lekko potargał
włosy.
-Będę za wami tęsknić- uśmiechnęłam się smutno i jeszcze raz
wyściskałam oboje rodziców. Odgarnęłam kosmyk włosów z twarzy i spojrzałam na
moich najbliższych. Kilka łez mimowolnie spłynęło po moich policzkach, podobnie
jak u mamy. W tej chwili towarzyszyło mi uczucie, które poczułam pierwszy raz
odkąd dowiedziałam się, że mogę uczyć się w ESL-u. Jak dotąd byłam z tego
powodu za bardzo zadowolona i podekscytowana, aby zdać sobie sprawę, że na
prawie cały rok będę musiała rozstać się z moimi rodzicami (nie licząc tych
kilku dni w okresie Bożonarodzeniowym i Wielkanocnym). Po raz pierwszy poczułam
smutek z powodu mojego wyjazdu. I w jednej chwili, na kilkanaście minut przed
odjazdem, zrozumiałam rozpacz mojego taty i mamy, która ogarniała ich całych od
kilku dni. Po raz pierwszy zaczęłam wątpić w to, czy naprawdę chcę jechać do
tej szkoły, czy chcę zostawić tu tak
bliskie mi osoby...
-Musisz tam jechać- odezwała się moja mama, tak, jakby
czytała mi w myślach. No jasne, zawsze
doskonale rozumiała mnie bez słów...- To wielka szansa dla ciebie, możesz
się tam świetnie rozwijać, a za rok mogą cię nie przyjąć. Jesteśmy z ciebie
tacy dumni... Ja i tata... Tak, będziemy za tobą tęsknić- zapewniła- Ale nie
wybaczyłabym sobie, gdybyś z mojego powodu zmarnowała swój wielki talent. Kochamy
cię i chcemy dla ciebie jak najlepiej. Jesteś naj...
-Rose! Rose! Rosie, gdzie ty jesteś?!- mojej mamie przerwał
krzyk bardzo dobrze znanego mi, dziewczęcego głosu, dobiegającego gdzieś z
tłumu ludzi zgromadzonych na peronie- Rose! Rose!
-Tutaj, Sus!- odkrzyknęłam. W mgnieniu oka obok mnie zjawiła
się szczupła sylwetka, należąca do siedemnastoletniej dziewczyny, tak bardzo
przeze mnie kochanej, mimo braku łączących nas więzów krwi.
Odwzajemniłam
uśmiech, który przed chwilą posłała mi blondynka. Przyjrzałam się jej od stóp
do głów, podobnie jak ona mnie. Miała na sobie rajstopy w kolorze bardzo
zbliżonym do koloru jej skóry, czarne buty na nie za wysokich koturnach, czarną
spódniczkę sięgającą jej niemalże do kolan, białą, elegancką koszulę z kołnierzykiem
ozdobionym niewielkimi, złotymi kuleczkami, którą wpuściła pod spódnicę oraz
czarny, rozpięty sweterek, którego rękawy naciągnęła na dłonie, pewnie z powodu
zimna, jakie panowało o tej porze na dworze. Na twarzy miała nie za mocny makijaż:
odrobinę pudru i błyszczyku, a do tego rzęsy delikatnie zaznaczone tuszem i
oczy ledwo maźnięte kredką. Swoje długie, blond włosy spięła w schludnego koka.
Wyglądałam o wiele mniej odświętnie od
niej, mimo to, że obydwie szłyśmy na tą samą uroczystość- rozpoczęcie nowego
roku szkolnego. Ubrana byłam w czarne rurki, białe, wysokie conversy i czarny
sweter zakładany przez głowę, który podwinęłam do łokci i spod którego widniały
rękawy mojej koszuli, które podwinęłam na mniej więcej tę samą wysokość, co
sweter. Kawałki białego, delikatnego materiału wystawały również gdzieniegdzie
z dołu swetra, zasłaniając częściowo górną część moich rurek, natomiast
kołnierzyk wydostał się z ciepłego, czarnego fragmentu mojego stroju,
narzuconego na koszulę. W domu pomalowałam sobie usta błyszczykiem, a po
rzęsach przejechałam zaledwie raz czarnym tuszem. Włosy zostawiłam
rozpuszczone, w tej chwili układały się falami na moim swetrze.
-Dzień dobry- Susan wyszczerzyła zęby do moich rodziców i
kiedy usłyszała z ich ust odpowiedź, kontynuowała- Jak się państwo czują?
-Dobrze. Cieszymy się, że jedziecie do tej szkoły razem, w
końcu we dwójkę będzie wam raźniej- odparła moja mama.
-Ale chyba nie przyszłaś tu, wołając imię naszej córki, aby
spytać nas o samopoczucie?- tato uśmiechnął się do niej porozumiewawczo.
-Faktycznie- odparła Susie i zarumieniła się lekko- Rose,
chodźmy już może do pociągu, bo zaraz nam odjedzie- tu zwróciła się do mnie, a
ja przytaknęłam i chwyciłam w obydwie dłonie metalowe rączki od moich dwóch
walizek. Spojrzałam jeszcze raz na moich rodziców i posłałam im całusa.
-Cześć, córciu- powiedziała moja mama i wymusiła uśmiech, za
co byłam jej w tamtej chwili ogromnie wdzięczna, gdyż trochę mi to ulżyło, mimo
to, że uśmiech ten był sztuczny i z tego, co mi się wydawało, wpełzł na jej
smutną twarz z ogromnym trudem.
-Przyjadę na święta- obiecałam jeszcze na pożegnanie.
Poprawiłam moja torbę z flagą Wielkiej Brytanii, aby nie zsuwała mi się z
ramienia, a następnie podążyłam za moją przyjaciółką ciągnąc za sobą dwie duże,
błękitne torby na kółkach.
-Dowidzenia!- krzyknęła Jones w stronę, w której stali moi
rodzice, w tej chwili trzymający się za ręce- Nie mogę się już doczekać-
powiedziała przez ramię Susan- A tak właściwie, to po co oni kazali wszystkim
uczniom jechać tym pociągiem? Przecież każdy mógłby przyjechać tam oddzielnie,
swoim samochodem- dziwiła się blondynka.
-Chcą, żeby uczniowie zapoznali się ze sobą już w drodze do
Bradford. Wiesz, żeby podczas rozpoczęcia roku ktoś ich słuchał, a nie żeby oni
słuchali tylko wokół siebie szeptów typu „Hej, jak masz na imię?” „Rose, a
ty?”Są trzy stacje z których
uczniowie będą wsiadać. Najpierw pociąg zatrzymał się na przystanku na północ
od Bradford, gdzie był pierwszy punkt w którym wsiadali uczniowie ESL-a z
tamtych okolic, stamtąd przyjechali tutaj, na zachód od Bradford, a kiedy my
będziemy już w środku to udamy się na południe, gdzie będzie ostatni
przystanek, a stamtąd pojedziemy już prosto do celu- wyjaśniłam.
-Skąd ty to wszystko wiesz?- zdziwiła się przyjaciółka, kiedy
oddałyśmy już nasze bagaże jakiemuś starszemu od nas o około trzydzieści lat
mężczyźnie, który miał zanieść nasze torby do wagonu, w którym znajdowały się walizki
wszystkich podróżnych. Szłyśmy wąskim korytarzykiem, Susan z przodu a ja tuż za
nią i patrzyłyśmy przez szyby do przedziałów, czy nie ma gdzieś dwóch wolnych
miejsc.
-Co, niby to, gdzie są przystanki tego pociągu, który ma nas
zawieść do naszej szkoły? Na stronie internetowej ESL-a, tam wszystko było-
odparłam, kiedy moja przyjaciółka kiwnęła twierdząco głową na moje wcześniejsze
pytanie- Kurde, nie ma żadnych wolnych miejsc…- powiedziałam zrezygnowana,
kiedy przeszłyśmy już ponad połowę pociągu.
-Spokojnie, w końcu się znajdą- dziewczyna uśmiechnęła się do
mnie serdecznie- O, widzisz, mówiłam- zatrzymała się przed którymś przedziałem
i powoli odsunęła drzwi z dużą, szklaną szybą. Siedziała tu tylko jedna,
ciemnowłosa dziewczyna, na oko w naszym wieku. Wpatrywała się w okno-
Przepraszam, tu wolne?- spytała Susan, brak jakiejkolwiek reakcji- Eee… Halo?
Czy te miejsca są zajęte, czy można usiąść?- Jones zaczynała się już
niecierpliwić. Szatynka, która nie zwracała na nas uwagi trzymała telefon w
ręce. Przyszła mi do głowy pewna myśl, dlatego zrobiłam duży krok do przodu.
Zauważyłam kable podążające od urządzenia, gdzieś pod jej włosy.
Domyśliłam się, że pewnie słucha muzyki przez słuchawki, więc popukałam jej w ramię. Nastolatka podskoczyła w miejscu i odwróciła się twarzą w naszą stronę, z lekko wystraszonym wyrazem twarzy, a następnie wyjęła z uszu słuchawki.
Domyśliłam się, że pewnie słucha muzyki przez słuchawki, więc popukałam jej w ramię. Nastolatka podskoczyła w miejscu i odwróciła się twarzą w naszą stronę, z lekko wystraszonym wyrazem twarzy, a następnie wyjęła z uszu słuchawki.
-Czy tu jest wolne?- spytałam, a ciemnooka przytaknęła.
Zajęłam miejsce naprzeciwko nieznajomej, przy oknie, a Susan usiadła obok mnie.
Przyjrzałam się dziewczynie. Podobnie jak ja miała rozpuszczone włosy, jednak
jej były dużo ciemniejsze i krótsze od moich. Patrzyłam na jej twarz przez
dłuższą chwilę, aby w końcu stwierdzić, że nie ma na niej makijażu. Miała na
sobie cienkie rajstopy w kolorze jej skóry, czarne baletki, białą, odrobinę obcisłą
koszulę z ćwiekami na kołnierzyku i w paru innych miejscach, czarną spódnicę,
minimalnie krótszą od tej, w jaką była ubrana moja przyjaciółka oraz czarne
bolerko, które narzuciła na swoje chude ramiona, naciągając jego rękawy na
swoje dłonie, podobnie jak Susan, ale nie zapinając go.
-Za chwilę odjeżdżamy. Prosimy wszystkich o zajęcie miejsc-
zabrzmiał głos z niewielkiego głośniczka nad drzwiami.
-Też będziesz uczennicą w ESL-u?- spytała Jones po chwili
milczenia, ponieważ szatynka nie włożyła słuchawek z powrotem do uszu.
Dziewczyna przytaknęła- Jestem Susan.
-Patty- po raz pierwszy odezwała się nieznajoma.
-A ja Rose- wtrąciłam- Którą klasę zaczynasz?- spytałam.
-Drugą- Patty odpowiadała tak krótko, jak to tylko było
możliwe, a na dodatek mówiła bardzo cicho, tak, że ledwo ją słyszałam.
Widocznie jest nieśmiała.
-My też- uśmiechnęła się Susan- A chodzisz do ESL-a od tego
roku, czy od wcześniejszego?- dopytywała brązowooka.
-Od tego- odparła nasza nowa znajoma.
-Tak samo jak my- powiedziałam i usłyszałam zgrzytanie
otwieranych drzwi w naszym przedziale. Wszystkie momentalnie spojrzałyśmy w
tamtą stronę. Stał tam dosyć wysoki szatyn z ciemnymi oczami. Miał na sobie
czarne rurki, białą, zwykłą koszulę i czarną, rozpiętą marynarkę. Jego
sportowe, niebieskie trampki zupełnie odbiegały od reszty eleganckiego stroju.
-Mogę się dosiąść?- zapytał.
-Pewnie- odparła Susan i zaprosiła go gestem. Chłopak usiadł
obok Patty, a naprzeciwko mojej przyjaciółki- Jak masz na imię?
-Liam. A wy?- odparł chłopak z ciemnymi włosami postawionymi
na żel.
-Jestem Rose, to jest Susan a to Patty- wskazałam na wszystkich
po kolei. Później ja i Jones wypytałyśmy nastolatka o to samo, o co wcześniej
pytałyśmy Patty, natomiast ciemnooka siedziała cicho i patrzyła przez okno.
Okazało się, że Liam zaczyna tą samą klasę co my i również nie uczęszczał do
ESL-a rok temu.
-Odjeżdżamy za trzy minuty, dla osób, które jeszcze nie
znalazły sobie miejsc, prosimy o jak najszybsze znalezienie przedziału!- po raz
drugi odezwał się kobiecy głos z głośników. Znów usłyszałam zgrzytanie
otwieranych drzwi i ponowie wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. Stał tam
niewysoki, niebieskooki blondyn z chaotycznie ułożoną (a właściwie to nie
ułożoną) fryzurą oraz grzywką opadającą na jego czoło. Ubrany był w czarne
rurki, białą koszulę na krótki rękawek i wysokie, białe adidasy. Dyskutował z
wyższym od niego, zielonookim chłopakiem z burzą loków na głowie, który miał na
sobie niskie, białe trampki, zwyczajne dżinsy rurki oraz czarną koszulę z długimi
rękawami, które, podobnie jak ja, podwinął do swoich łokci.
-No mówię ci, wszyscy tak gadają!- niemalże krzyknął ten
niższy, zamaszyście gestykulując rękoma.
-Ale to totalna bzdura!- również powiedział podniesionym
tonem szatyn.
-No ale to nie moja wina, że wszyscy o tym gadają! Kurwa, Harry,
przyznaj się w końcu, nikomu nie powiem!- zapewnił blondyn.
-Nie mam się do czego przyznawać, bo to tylko cholerne
kłamstwa! Naprawdę jesteś aż takim idiotą, żeby wierzyć tym pojebanym plotkom,
a nie swojemu przyjacielowi?- zdziwił się wyższy, z tego co usłyszałam, to
chyba Harry.
-Ja pierdole... Nie, ale...- zaczął jasnooki, ale Loczek
szturchnął go w brzuch i przerwał mu:
-Niall…- syknął do niego i omiótł naszą osłupiałą, ale
również lekko rozbawioną czwórkę.
-Ooo…- speszył się gaduła. Nastolatcy chyba dopiero teraz
zauważyli, że nie są sami- Można się dosiąść?- spytał. Przytaknęłam z wielkim
uśmiechem na twarzy. Niższy chłopak usiadł obok mojej przyjaciółki, przy
drzwiach, a naprzeciwko niego, obok Liama usadowił się szatyn -Jestem
Niall, a to jest Harry- powiedział po krótkiej chwili ciszy blondyn.
-Ja jestem Susan, to jest Rose, to Patty a to Liam-
przedstawiła nas wszystkich moja przyjaciółka.
-Właśnie odjeżdżamy! Mamy nadzieję, że wszyscy zajęli miejsca
siedzące i życzymy państwu miłej podróży- po raz kolejny odezwał się kobiecy
głos z głośników.
-Jesteście nowi?- zapytał Loczek, gdy poczuliśmy, że pociąg
rusza.
-To aż tak widać?- lekko zarumienił się Liam.
-Nie, tylko po prostu jakoś tak nie poznaję waszych twarzy.
Czyli że cała wasza czwórka zaczyna dopiero w tym roku naukę w ESL-u?- upewniał
się Harry. Jakby na zawołanie, ja, Susan, Liam i Patty przytaknęliśmy mniej
więcej w tym samym momencie.
-A do której klasy teraz idziecie?- spytał Niall.
-Wszyscy do drugiej- odparłam za całą naszą czwórkę.
-To tak jak my, tylko że zapisaliśmy się do ESL-a już w
zeszłym roku, więc pierwszą liceum też musieliśmy kiblować… w tym- skrzywił się
blondyn.
-Co? Jest tam aż tak źle?- zdziwiła się Suzie.
-No, nie chodzi raczej o szkołę, tylko bardziej o ten
internat…- zaczął opowiadać Harry, jednak Niall, chyba nie mogąc siedzieć przez
kilka sekund bez słowa, przerwał swojemu przyjacielowi:
-W każdym z tych domków jest jakoś… Dziwnie… W tym, w którym
mieszkaliśmy ostatnio i w którym mieliśmy razem dwuosobowy pokój, było
strasznie… Staromodnie. Kiedy wstawało się w nocy, choćby do toalety, na
ścianie na korytarzu witała cię czaszka jelenia, skóra niedźwiedzia… Aż się
ciarek dostawało. I ogólnie, wszędzie tam panowała jakaś… Jakby dziwna aura…
Nie wiem jak to nazwać- chłopak wzruszył ramionami- Jednym słowem: upiornie.
Mamy nadzieję, że teraz dostaniemy jakiś lepszy, o wiele przytulniejszy domek.
-Jak to? To domków nie wybierają sobie uczniowie?- spytał
Liam.
-Nie, uczniowie mogą sobie wybrać tylko z kim chcą mieć
pokoje, a oni według tych ustalonych trójek, bo zazwyczaj są tam pokoje
trzyosobowe, chociaż jest też parę dwu czy czteroosobowych, mają dopasować po
dwanaście osób do każdego domu- wyjaśnił szatyn. Poczułam, jak robi mi się
gorąco, więc zdjęłam sweter i odłożyłam go na półkę, która znajdowała się nad
naszymi głowami.
-Liam, jeśli chcesz, możesz mieć pokój razem z nami-
uśmiechnął się Niall.
-Dzięki, chętnie. Tak właściwie, to znam tu tylko was…-
odparł jeden z kilku moich nowych znajomych.
-A może my byśmy miały pokój razem we trójkę?- to pytanie
było bardziej skierowane do Patty, niż do Susan, ponieważ to raczej proste że
chciałybyśmy być razem w pokoju.
-Okey- odparła ciemnowłosa.
-Jaka szkoda że chłopaki nie mogą mieć pokoi razem z
dziewczynami… Byłaby zabawa- Harry poruszył znacząco brwiami i spojrzał w moją
stronę, a ja kopnęłam go w łydkę, oczywiście musiałam się nieźle
powyginać, bo Loczek siedział dokładnie po przeciwnej stronie przedziału niż
ja- Auu!- syknął.
-Zboczeniec- szepnęłam w jego stronę, na co chłopak uśmiechnął się kwaśno
-Zboczeniec- szepnęłam w jego stronę, na co chłopak uśmiechnął się kwaśno
-A za co was tu przyjęli?- spytał rozbawiony Niall- W sensie,
jakie macie talenty, czy jak to tam nazwać- dodał, widząc nasze zdziwione
spojrzenia- Ja gram na gitarze.
-A ja śpiewam- Harry, oczywiście, zwrócił się z tymi słowami
do mnie, Suzie, Patty i Liama, bo zapewne blondyn, który znał go już od roku,
doskonale wiedział, jaki talent posiada jego przyjaciel.
-Ja też- puściłam mu oczko.
-I ja- uśmiechnął się Liam.
-Ja tańczę- odpowiedziała moja przyjaciółka- A ty, Patty?
-Maluję- odparła dziewczyna. Gadaliśmy przez cały czas, aż do
ostatniego przystanku, z którego mieliśmy wyjechać już prosto do Bradford.
-Za chwilę odjeżdżamy. Prosimy wszystkich o zajęcie miejsc-
odezwał się ten sam kobiecy głos co wcześniej, kiedy staliśmy na przystanku
około pięć minut. Później, co kolejnych kilka minut wygłaszała te same, krótkie
komunikaty co na wcześniejszym przystanku, kiedy do pociągu wsiadaliśmy
my-Właśnie odjeżdżamy! Mamy nadzieję, że wszyscy zajęli miejsca siedzące i
życzymy państwu miłej podróży- powiedziała ostatni ze wszystkich komunikatów i
pociąg ruszył dalej. W skrócie o naszych kolejnych dwóch godzinach drogi:
przegadaliśmy całą podróż, zdecydowanie najwięcej rozmawiał Niall, buzia
dosłownie mu się nie zamykała; Harry rzucił jeszcze kilka zboczonych tekstów,
za każdy z nich dostał ode mnie solidnego kopniaka; Patty prawie nic nie
mówiła, odzywała się tylko kiedy ją o coś zapytano, a i tak odpowiadała w
najkrócej możliwy sposób; ja i Susan dowiedziałyśmy się kilku nowych rzeczy o
chłopakach i o Patty, np. jakie są ich nazwiska, gdzie mieszkają, skąd
pochodzą, ile rodzeństwa mają, czy mają jakieś zwierzęta itp., spośród
wszystkich tych informacji najbardziej wbiło mi się do głowy to, że Niall jest
Irlandczykiem. Faktycznie, mówi z nieco innym akcentem, niż my. Cały czas się
wygłupialiśmy, dlatego droga minęła nam bardzo szybko. Polubiłam moich nowych
znajomych, mam nadzieję że trafimy do tego samego domku- Kolejny przystanek:
Bradford. Wszystkim, którzy opuszczają teraz nasz pociąg życzymy miłego dnia
oraz informujemy, że po odbiór bagaży trzeba udać się na sam koniec pociągu-
odezwał się kobiecy głos.
-No, to wysiadamy- powiedziałam. W szóstkę udaliśmy się na
koniec pociągu, tak jak poinstruowała nas kobieta i odebraliśmy swoje bagaże, a
następnie wyszliśmy z ośrodka transportu publicznego. Staliśmy na zatłoczonym
peronie, wokół nas znajdowały się osoby mniej więcej w naszym wieku, pewnie
pozostali uczniowie. Kiedy wszyscy wsiedli i wysiedli z pociągu, pojazd
odjechał, a my staliśmy i czekaliśmy… Właściwie to sama nie wiem na co.
-Emmm… I co teraz?- spytała Susan.
-Czekamy- odparł krótko Harry.
-Ale na co?- dopytywał Liam.
-Na autobusy, które zawiozą nas do ESL-a- dodał Niall.
-Harry, Niall!- usłyszeliśmy gdzieś w tłumie męski głos.
Podszedł do nas niski chłopak z ciemnobrązowymi, albo wręcz czarnymi,
potarganymi włosami. Miał na sobie brązowe rurki, białą koszulę z długim
rękawem i czarne vansy.
-Hej Jack- uśmiechnął się do nieznajomego Irlandczyk- Jak
wakacje?
-Było... Okey- odparł chłopak- A jak u was?
-Też dobrze- odpowiedział Harry.
-Emm… Kto to?- spytał ciemnowłosy i omiótł wzrokiem naszą
zdezorientowaną czwórkę.
-A, właśnie- nagle jakby oprzytomniał blondyn- To jest Jack-
wskazał na swojego znajomego Niall- A to są Patty, Liam, Rose i Susan-
przedstawił każdego z nas po kolei. Brązowooki przytaknął i uśmiechnął się do
nas promiennie.
-Ja już będę spadał- oznajmił Jack i udał się w głąb tłumu-
Do zobaczenia później!- rzucił jeszcze przez ramię. Spojrzałam na wielki zegar,
który znajdował się na ścianie. Była 9:28. Do Nialla i Harrego co chwilę
podchodzili jacyś obcy mi ludzie, z którymi rozmawiali przez chwilę, a później
nieznajomi odchodzili, aby powitać się z innymi. Byłam wdzięczna chłopakom za
to, że czekali razem ze mną, Susan, Liamem i Patty, zamiast podchodzić do
swoich znajomych, którzy kilkakrotnie ich nawoływali. Może ci dwaj zostaną
moimi nowymi przyjaciółmi? Kto wie... Czekaliśmy jeszcze przez parę minut, kiedy pojawiło się kilka
żółto-pomarańczowych autobusów. Wsiedliśmy do pierwszego lepszego i zajęliśmy
miejsca na tyle. Ja usiadłam razem z Harrym (bo prosił mnie o to na peronie),
Susan z Niallem a Liam z Patty. Usadowiłam się przy oknie i patrzyłam przez
szybę na miasto, w którym przyszło mi mieszkać przez prawie cały rok. W pewnym
momencie pojazd nagle zahamował, przez co większość uczniów prawie spadła ze
swoich foteli.
-Co to było?!- krzyknął wkurwiony Harry, który zaliczał się
do tej niewielkiej grupy nastolatków, którzy pospadali ze swoich siedzeń i w
tej chwili wstawali, aby usiąść z powrotem na swoje miejsca.
-Nie zauważyłem auta przed nami. Widocznie jest dosyć duży
korek. Trochę sobie postoimy…- odpowiedział mu kierowca, który usłyszał jego
pytanie mimo dzielącej ich dużej odległości.
-Kierowca przewożący sporą ilość osób, który jakoś nie
zauważa obiektu przed sobą... Kto mu w ogóle dał prawo jazdy?- Hazza mruknął w
stronę Nialla, siedzącego z Susan za nami. Odwróciłam swoje spojrzenie z Loczka
na szybę autobusu, aby zobaczyć, co znajduje się za oknem. Zatrzymaliśmy się
obok jakiegoś niewielkiego, ponurego bloku, który ze względu na swoje smutne,
szaro-czarne barwy przypominał mi trochę kamienicę. Spojrzałam ponownie w drugą
stronę, na Harrego siedzącego obok mnie. Styles rozmawiał o czymś z Niallem,
zapewne o naszym nieudolnym kierowcy, dlatego z nudów z powrotem wlepiłam wzrok
w ponury blok. Obserwowałam wejście do niego. Przed chwilą weszła tam jakaś
starsza pani trzymająca dużą torbę z zakupami. Minęło już około pięć minut, a
my wciąż staliśmy w miejscu. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu. 9:41.
Schowałam telefon do kieszeni i wróciłam do patrzenia przez szybę. Z blokiem
nic szczególnego się nie działo i już miałam zamiar odwrócić się do Susan i
porozmawiać z nią, kiedy z budynku wyszedł pewien chłopak, który od razu
przykuł moją uwagę. Był to w miarę wysoki mulat o chyba ciemnych oczach i
czarnych, nie zbyt długich włosach postawionych na żel. W uszach miał czarne,
okrągłe kolczyki, ubrany był w biało-niebieską bluzę, spod której wystawał
kawałek czarnej bluzki, w ciemne dżinsy rurki i granatowe buty z Nike.
Patrzyłam na niego i w pewnym momencie on spojrzał na mnie.
Chłopak uśmiechnął
się ukazując rząd śnieżnobiałych zębów, a następnie pomachał do mnie tak, jak
macha się do kogoś, kto się na coś zagapił… No tak, patrzyłam na niego co
najmniej dwie minuty… Zarumieniłam się i przeniosłam wzrok na swoje uda, jednak
nie wytrzymałam zbyt długo i spojrzałam ponownie w stronę przystojnego
chłopaka. Jak się okazało, nie poszedł dalej, tylko stał w tym samym miejscu co
przed chwilą i dla odmiany to on teraz zagapił się na mnie. Kiedy zorientował
się, że znowu na niego patrzę, puścił mi oczko, na co ja delikatnie się uśmiechnęłam.
Autobus ruszył dalej, a ja straciłam mulata z pola widzenia.
********Poza opowiadaniem**********
Hej ;* Widzę, że czyta mnie jedna osoba... Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się że to gówno, które śmiem nazywać opowiadanim, będzie czytać więcej niż 0 osób, więc i tak jestem zadowolona ;dd No to... Macie Pierwszy Rozdział tego mojego chujostwa :3 Nie wiem, kiedy pojawi się Drugi Rozdział, pewnie za 7-10 dni ;) Co do zwiastunu to nie wiem, czy w ogóle się pojawi... :c Jeśli ktoś oprócz Majki to czyta, to proszę, niech to skomentuje :*
Malikowa, xx
********Poza opowiadaniem**********
Hej ;* Widzę, że czyta mnie jedna osoba... Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się że to gówno, które śmiem nazywać opowiadanim, będzie czytać więcej niż 0 osób, więc i tak jestem zadowolona ;dd No to... Macie Pierwszy Rozdział tego mojego chujostwa :3 Nie wiem, kiedy pojawi się Drugi Rozdział, pewnie za 7-10 dni ;) Co do zwiastunu to nie wiem, czy w ogóle się pojawi... :c Jeśli ktoś oprócz Majki to czyta, to proszę, niech to skomentuje :*
Malikowa, xx
kdwjkpeo, zajebisty rozdział, nie mogę się doczekać następnego. Dodawaj jak najszybciej, plisss Bo jak nie to..to...dobra, jeszcze coś wymyśle <3
OdpowiedzUsuńTo wymyślaj, Majuś xD
UsuńPozdrawiam, xx
Wchodząc tutaj i spoglądając, ot tak - obawiałam się, że będzie to totalny kicz. Na szczęście myliłam się. I kamień spadł mi z serca. Pozytywna historia i dobry pomysł. Nic takiego jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuń(Uprzedzam, wrzeszczę jak widzę Liama! XD)
Masz we mnie stałą czytelniczkę.
P.S.
Prośba. Wyjustuj tekst. Będzie czytelniej i bardziej 'elegancko'.
Pozdrawiam.
http://wanna-be-your-destiny.blogspot.com/
Dziękuję ci bardzo za Twoją opinię, nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy <3 Przepraszam, ale obawiam się, że nie będę mogła spełnić Twojej prośby, bo jestem nowa na blogspocie, to mój pierwszy blog zakładany tutaj, i nie bardzo wiem, jak mam wyjustować tekst... Jeszcze raz bardzo przepraszam :c Na pewno wadnę na Twojego bloga, masz moje słowo, ale raczej nie dzisiaj. Pozdrawiam,
UsuńMalikowa, xx
Twoje zamówienie zostało wykonane. :)
OdpowiedzUsuńhttp://mania-zwiast.blogspot.com/2013/10/95-one-shot-everything-rides-on.html
~ Troublemaker.
Dziękuję Ci bardzo, zwiastun jest po prostu boski <3
UsuńMalikowa, xx
Podoba mi się :) Jest bardzo ciekawe i wciąga :D
OdpowiedzUsuńZboczony Harry <3 *.*
Pozdrawiam i życzę weny : *
Zapraszam do mnie: http://everythinghaschanged-1d-fanfiction.blogspot.com/
Ciekawe i wciągające? Czy ja wiem... Ale i tak bardzo Ci dziękuję :* Hahah, no, Hazz w moim opowiadaniu będzie tak troszkę zboczony, tak jak w rzeczywistości ; ) Obiecuję, że wejdę na Twojego bloga, ale jutro, okey? Także pozdrawiam,
UsuńMalikowa, xx
to nie jest gówno, masz talent, moje opowiadanie nie jest takie dobre jak twoje
OdpowiedzUsuńHehe, no chyba nie ;P Jestem pewna, że Twoje opowiadanie jest wspaniałe, 1000 razy lepsze od mojego ;3 Właśnie, mogłabyś mi wysłać linka do Twojego bloga? Chętnie bym sobie poczytała ;)
UsuńPozdrawiam, xx
Uwielbiam osoby które piszą o Zaynie xd resztę też ale najbardziej lubie Zayna. Widzę że ty też :)
OdpowiedzUsuń/Ciastek ;3
Tak, kocham wszystkich chłopaków z zespołu, ale moim ulubieńcem jest właśnie Zayn <3
UsuńPozdrawiam, xx