wtorek, 8 października 2013

Prolog.

"Zaskakujące, jak wiele można zdziałać tylko dzięki budzeniu w innych lęku wobec własnej osoby"

Powoli otworzyłem oczy. Kilka delikatnych promieni słońca przedostawało się do moich źrenic. Kiedy się rozbudziłem, chciałem wstać z łóżka, ale poczułem na sobie dotyk czyjejś dłoni. Drobnej, kościstej, kobiecej dłoni. No tak, to ona… Jak jej było na imię? Katie? Alex? Annie? A zresztą, co to za różnica? Postanowiłem przestać zadręczać się zagadką o imieniu naiwnej dziewczyny z którą spędziłem tę noc, w końcu to nikt dla mnie ważny. Delikatnie strzepnąłem jej dłoń z moich pleców i wyszukałem na podłodze, wśród naszych porozwalanych ubrań moje bokserki. Założyłem je, a następnie ubrałem wczorajsze czarne dżinsy, szary T-shirt i czerwono-czarną koszulę w kratę. Rozejrzałem się po sypialni, w której przeżyliśmy tak gorącą noc. Białe ściany, eleganckie meble, wielkie okno wpuszczające do pomieszczenia poranne promienie słoneczne, wszystko to zdobione na bogato. Całkiem ładnie, może mógłbym mieć z niej jakiś zysk? Ostatnio krucho u mnie z kasą, a na tej dziewczynie mógłbym trochę pożerować i w odpowiednim momencie ją zostawić Nieźle bym zarobił Chociaż Nie, znajdę jeszcze bogatszą. Wsunąłem na stopy skarpetki, a następnie włożyłem czerwone conversy. Spojrzałem na wyświetlacz mojego iphone'a, na którym pisało: „6:34, 1 Wrz 2012”, a następnie włożyłem go do kieszeni dżinsów. Rozejrzałem się po jej biurku i, po chwili szukania, wziąłem do ręki fioletowy długopis oraz niewielką kartkę papieru. Wybazgrałem na niej napis: 
„Przepraszam, ale chyba nigdy więcej się nie spotkamy. Noc była wspaniała, ale zdałem sobie sprawę, że nie możemy być razem. Zayn”  
Odłożyłem kartkę i długopis z powrotem na ich właściwe miejsce i ruszyłem w stronę spodenek dziewczyny, które w nocy były w tak brutalny sposób przeze mnie zdejmowane. 
Zagryzłem dolną wargę na samo to wspomnienie i zacząłem przypominać sobie wszystkie gorące sceny, jakie kilka godzin temu miały tu miejsce… Jej krzyki podniecenia, nagie ciało… Opanuj się, Malik, powspominasz sobie potem, na razie musisz szybko wiać, bo ona zaraz się obudzi!  Myśl ta nieco mnie ostudziła i przyhamowała moją wyobraźnię. Podniosłem spodenki z podłogi, pogrzebałem w kieszeniach i w końcu znalazłem to, czego szukałem. Jej portfel. Otworzyłem go szybkim, może trochę nagłym ruchem, jak dziecko, któremu rodzice nareszcie kupili wymarzoną zabawkę, i które łapczywie wyciąga po nią swoją dłoń, jakby obawiając się, że rodzice zmienią zdanie i zechcą oddać ją do sklepu. W środku znajdowały się trzy banknoty studolarowe. Po chwili zastanowienia wziąłem dwa z nich i po cichu wyszedłem z pokoju, a następnie z jej mieszkania, które na moje szczęście nie było zamknięte. Zbiegłem kilka pięter w dół i opuściłem jej blok. Zrobiłem głęboki wdech, aby nabrać dużo świeżego, trochę chłodnego powietrza do płuc. Zamówiłem taksówkę, ponieważ moje mieszkanie znajdowało się dokładnie po drugim końcu miasta, niż blok Annie, Alex, czy jak jej tam było.
-Pff… Trochę zimno- powiedziałem sam do siebie i zacząłem pocierać swoimi dłońmi ramiona oraz tupać w miejscu, aby trochę się ogrzać. Rozglądałem się po ulicach mojego miasta. Po chodniku spacerowała niewielka ilość ludzi, większość z nich z psami, które zapewne chcieli lub musieli wyprowadzić. Przeciwieństwem do wąskiej, brukowanej uliczki, po której poruszało się niewiele osób był ciemny asfalt, po którym- mimo wczesnej pory- pędziło mnóstwo samochodów, ich właściciele pewnie spieszyli na poranne zmiany w pracy. Wielu ludzi mijając mnie nie przechodziła obojętnie, prawie wszyscy spoglądali w moją stronę z przestrachem, jakby spodziewali się, że zaraz wyskoczę na nich z nożem i zechcę ich wszystkich zadźgać. Wyjątkiem były trzy śmiejące się dziewczyny, które mijając mnie nagle ucichły i patrzyły na mnie z- jeśli dobrze wywnioskowałem po ich wyrazach twarzy- pożądaniem, zainteresowaniem. Jedna z nich nawet podeszła do mnie i wymamrotała ciche „Cześć”, chcąc rozpocząć dialog między nami, jednak ja nie miałem ochoty na rozmowę z nikim, nawet, jeśli tym kimś miała by być młoda i raczej ładna dziewczyna, chętna do zapoznania się z moją osobą. Kiedy do mnie zagadała, najzwyczajniej w świecie odwróciłem głowę w drugą stronę i odszedłem od niej na parę kroków.  Po jeszcze kilkunastu minutach czekania które- ze względu na ogromne zimno i pełne podejrzeń spojrzenia przechodniów- dla mnie zdawały się być wiecznością, wreszcie nadjechała taksówka. Wskoczyłem na tylne siedzenie i szybko zatrzasnąłem za sobą drzwi, aby do środka wpłynęło jak najmniej chłodnego, porannego powietrza- Ile można na ciebie czekać?! Odejmę ci od zapłaty te chyba dwadzieścia parę minut sterczenia i wypatrywania tej pojebanej taksówki- rzuciłem szorstko w stronę mojego kierowcy, na co facet prychnął z pogardą.
-Panie, pan sobie chyba…- chciał się wykłócać mężczyzna, ale dopiero teraz spojrzał przez ramię na miejsce swojego pasażera i zrozumiał, z kim ma do czynienia, a mianowicie ze mną: Zaynem Malikiem, chłopakiem z paczki rządzącej na ulicach Bradford, którą na pewno wszyscy za naszymi plecami nazywają bandą złodziei i ćpunów, ale nie mają odwagi, aby powiedzieć nam to w twarz. Wszyscy boją się nam podskakiwać, bo myślą, że zawsze nosimy ze sobą jakąś broń; nóż czy pistolet, a prawda jest taka, że tego drugiego nawet nigdy nie trzymałem w ręku, a co dopiero mówić o ciągłym noszeniu go ze sobą i używaniu go. Fakt, ja i moi znajomi jesteśmy złodziejami, z tego właśnie się utrzymujemy, niektórzy z nas są ćpunami (ale nie ja, nie przepadam za dragami, nie widzę w nich nic szczególnego), od czasu do czasu zajmiemy się handlem narkotykami, wszyscy mamy powodzenie u dziewczyn- sami nie wiemy dlaczego, może dlatego, że jak to mówią „dziewczyny kochają niegrzecznych chłopców”- i nie onieśmielamy się tego wykorzystywać: zabawiamy się z nimi, a później oskubujemy je z kasy, ale jeszcze nigdy nie zabiliśmy ani jakoś specjalnie nie skrzywdziliśmy żadnego człowieka. No, może parę razy, kiedy ktoś nas mocno wkurwił, doprowadzaliśmy do jego lekkiego uszczerbku na zdrowiu, ale nie było jakiegoś szczególnego znęcania się czy brutalności. Powodem, dla którego ludzie tak się nas boją pewnie jest również to, że mimo tego, że często kradniemy, wciąż pozostajemy nieuchwytni. Prawie wszysacy mieszkańcy Bradford zastanwiają się, jak to robimy, a odpowiedź jest bardzo prosta: dobrze planujemy, a następnie wykorzystujemy to w praktyce. Zapewne sporo osób sądzi, iż jest to możliwe dzięki temu, że zastraszmy ludzi naszymi broniami- których oczywiście nie posiadamy, a jeśli już tak, to nigdy ich nie używamy- i dlatego kradniemy tak bezproblemowo. Oczywiście, kiedy dochodzi do jakiejś większej kradzieży całe miasto dobrze wie, że to my, jednak nie ma na nas żadnych dowodów ani świadków, gdyż wszystko załatwiamy tak, aby nikt nas nie zauważył ani żeby nie zostawiać za sobą żadnych śladów, więc dzięki temu wszystkiemu nadal pozostajemy nieuchwytni (chociaż i tak mamy na pieńku z policją, z którą bardzo lubimy się droczyć) oraz budzimy strach wśród innych mieszkańców naszego miasta- Jak pan sobie życzy- powiedział kierowca a ja uśmiechnąłem się zadziornie. Zaskakujące, jak wiele można zdziałać tylko dzięki budzeniu w innych lęku wobec własnej osoby , przemknęło mi przez myśl.
-Na Hall Street 9, tylko szybko- rozkazałem, na co mężczyzna posłusznie przytaknął- I włącz radio, coś za cicho jest- dodałem po kilku minutach jazdy. Facet pośpiesznie włączył urządzenie a ja przymknąłem oczy i słuchałem kawałka, z tego, co mi się wydawało, to chyba AC/DC. Odpłynąłem w ostre nuty różnych piosenek (taksówkarz pewnie włączył jakiś rockowy kanał muzyczny) i nawet nie poczułem, jak szybko minęło trzydzieści minut, po których dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłem z pojazdu. Miałem w portfelu tylko te dwie stówy, które zabrałem tamtej dziewczynie, więc otworzyłem przegródkę z drobniakami. Wyjąłem stamtąd kilka nędznych pensów i rzuciłem je w stronę kierowcy, na wolne siedzenie obok niego.
-Ale…- chciał zaprotestować taksówkarz, jednak ja, lekko poirytowany,  zrobiłem szybki ruch i moja twarz była tuż obok uchylonego okna pasażera.-Posłuchaj mnie, gnoju- warknąłem w jego stronę- Musiałem na ciebie długo czekać, przez co zmarzłem, podróż była długa, ty byłeś bezczelny, a ja na dodatek musiałem przypominać ci o włączeniu radia. I teraz znowu przez ciebie marznę! Nie zasługujesz na nic więcej, rozumiesz?- mężczyzna wolno przytaknął i przełknął głośno ślinę. Odchyliłem się z powrotem do pozycji stojącej i odszedłem parę kroków od pojazdu. Czasami po prostu uwielbiałem ten strach u innych, to, jak mogłem się nimi bawić, a oni dawali mi sterować swoimi umysłem i ciałem, jak grzecznymi kukłami nie posiadającymi własnej, wolnej woli. Uwielbiałem to, jak łatwo pozwalali mi sobą manipulować, w obawie przed moją reakcją, gdyby mi się sprzeciwili. Odwróciłem się do niego plecami i ruszyłem przed siebie- Życzę miłego dnia. Może jeszcze kiedyś się spotkamy- rzuciłem przez ramię, gdy znajdowałem się już przy wejściu na moją klatkę schodową, po czym uśmiechnąłem się do niego kwaśno i nie patrząc na jego reakcję, wszedłem szybkim krokiem do mojego bloku. Wdrapałem się na drugie piętro i stanąłem przed mieszkaniem numer osiem. Wyjąłem pozbawione jakichkolwiek breloczków klucze z kieszeni moich spodni, przekręciłem je i wszedłem do środka. Zatrzasnąłem za sobą drzwi, a później zrzuciłem ze stóp conversy i niechlujnie kopnąłem je gdzieś dalej, w głąb korytarza mojego mieszkania. 
Przekroczyłem próg salonu i usiadłem na kanapie w tym pomieszczeniu, bo nie chciało mi się iść do sypialni. Zmieniłem pozycję z siedzącej na leżącą, rozkładając się wygodnie na sofie i zanim zamknąłem oczy, wyjąłem jeszcze telefon i napisałem sms-a  wyglądającego mniej więcej tak:

„Do: Louis

  Treść: Hej stary, możemy się spotkać o 10 za sklepem u winchy’iego? Będę czekał”.  

Wcisnąłem przycisk „Wyślij”. Nie chciało mi się czekać na odpowiedź, więc włożyłem telefon z powrotem do kieszeni dżinsów, po czym zamknąłem powieki i momentalnie zasnąłem. 

**********Poza opowiadaniem********* 
Hej ;* Okey, więc... Mamy już Prolog :3 Beznadziejny i nudny, ale jest... ;D I straaasznie Was przepraszam, że tak długo go nie dodawałam, ale chciałam poczekać na zwiastun.. ;/ Jednak dzisiaj postanowiłam, że nie mogę już dłużej czekać, więc jest ;) Sama nie wiem, kiedy pojawi się Pierwszy Rozdział, postaram się go dodać za około tydzień, ale nic nie obiecuje ;P Kiedy pojawi się zwiastun, nie mam pojęcia, wszystko zależy od dziewczyn, u których go zamawiałam.. Na koniec chciałabym prosić, aby osoby które mnie czytają zostawiły tutaj komentarz, abym wiedziała, ile osób mniej więcej mnie czyta :) <Wiem, że będzie 0 komów, ale spoko... xD> 
  Malikowa, xx

6 komentarzy:

  1. Boski, wspaniały, niesamowity...jak zawsze ^^ omomom <3
    Dawaj szybko pierwszy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Superowy, wcale nie jest nudny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest nudny, dosłownie nic się w nim nie dzieje ;/ Sama nie wiem czemu go w ogóle dodałam... ;x
      Pozdrawiam, xx

      Usuń
  3. Fajne, fajne c:

    OdpowiedzUsuń